Nobla powinien otrzymać amerykański naród
Francuski filozof, obrońca praw człowieka Andre Glucksmann wyraził w czwartek w Rzymie opinię, że to nie prezydent USA Barack Obama powinien otrzymać Pokojową Nagrodę Nobla, ale naród amerykański, który go wybrał. Jednak, zdaniem Glucksmanna, najbardziej na pokojowego Nobla zasługuje rosyjska organizacja Memoriał.
Glucksmann odebrał w środę z rąk Benedykta XVI Oświęcimską Nagrodę Praw Człowieka imienia Jana Pawła II, przyznawaną przez Akademię Oświęcimską z Krakowa.
Poproszony o komentarz do Pokojowej Nagrody Nobla dla Obamy odparł, że jeśli miała ona zostać przekazana do USA, to wyborcom obecnego prezydenta – pierwszego Afroamerykanina. Glucksman zaznaczył, że Barack Obama otrzymał Nagrodę Nobla dość szybko po objęciu prezydentury. – Dostał ją za słowa, za przemówienia – ocenił. – Powiedziałbym tak: Nobel dla narodu amerykańskiego byłby słuszny, dla Obamy – nikt nie wie – dodał Glucksmann.
Wyjaśniając powtarzaną przez siebie tezę o tym, że Zachód boi się Rosji, francuski filozof powiedział z naciskiem, że jego zdaniem obawa ta jest "niewystarczająca". – Kiedy Rosja dokonała agresji przeciwko Gruzji, zachodnia dyplomacja nie przestraszyła się tego wystarczająco mocno – zauważył. Dodał, że było podobnie, kiedy "Rosja dokonywała masakry Czeczenów".
W opinii Glucksmanna najgroźniejsza jest "edukacja agresji i przemocy, którą Putin stosuje wobec swojego własnego narodu", i metoda "szantażu" wobec innych krajów. O obecnym premierze Rosji Władimirze Putinie, byłym prezydencie, powiedział ostro, że "przemawia on w imieniu narodu jako ten silniejszy". Dlatego, zdaniem francuskiego filozofa, Putin "zezwala na masakry Czeczenów i śmierć dziennikarzy", między innymi Anny Politkowskiej.
– Putin mówi: "nie, głos ludu nie jest ważny, ja jestem głosem ludu" – powiedział Glucksmann.
Skomentuj artykuł