Norwegia: co najmniej 91 ofiar śmiertelnych
Na norweskiej wyspie Utoya zginęły w piątek 84 osoby - to najnowsze doniesienia norweskiej policji. Tym samym bilans ofiar strzelaniny oraz wybuchu bomby w dzielnicy rządowej w Oslo wzrósł do 91. Policja nie wyklucza, że w zamach zaangażowanych było kilka osób.
Zatrzymany na wyspie mężczyzna został oskarżony o strzelaninę, a także o podłożenie bomby - poinformowała policja.
Media przekazują wstrząsające relacje świadków strzelaniny:
- Najpierw strzelał do ludzi na wyspie, a potem zaczął strzelać do ludzi, którzy wskoczyli do wody - relacjonowała dziewczyna. Dodała, że schroniła się za tą samą skałą, na której stał napastnik. - Słyszałam jego oddech - mówiła.
Strażnik obozu Simen Braenden Mortensen opowiadał, że napastnik wjechał na jego teren srebrnym samochodem. - Pokazał nawet legitymację, mówiąc, że przyjechał, by skontrolować poziom bezpieczeństwa w związku z atakiem terrorystycznym w Oslo - powiedział Mortensen.
Premiera Jensa Stoltenberga nie było w chwili zamachu w biurze.
Według telewizji TV2 zatrzymany mężczyzna ma związki ze skrajną prawicą. Na jego nazwisko zarejestrowane były dwie sztuki broni, w tym karabin maszynowy. Stacja NRK przedstawiła zatrzymanego jako Andersa Behringa Breivika, ale policja odmówiła potwierdzenia jego tożsamości.
To najkrwawsze ataki w Europie Zachodniej od zamachu bombowego w Madrycie, w których zginęło ok. 190 osób - zwraca uwagę agencja Reutera.
Skomentuj artykuł