Nowy okrojony projekt budżetu Unii?
Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy proponuje nowe cięcia w projekcie budżetu UE na kwotę 15 mld euro w zobowiązaniach i 30 mld w płatnościach. To jednak ciągle za mało dla Londynu - twierdzą źródła bliskie polskiej delegacji na szczyt UE.
Według tego dyplomaty jest możliwe, że z powodu postawy Wielkiej Brytanii do porozumienia w sprawie wieloletniego budżetu UE na lata 2014-2020 znowu nie dojdzie. Z powodu oporu Brytyjczyków rozpoczęcie szczytu przesunięto już o pięć godzin, na godzinę 20.30.
Najnowszy projekt budżetu opracowany przez Van Rompuya nie został podany do wiadomości publicznej.
Zdaniem komentatorów, kolejne odłożenie godziny rozpoczęcia szczytu świadczy o pacie w negocjacjach ws. budżetu a także o determinacji Van Rompuya, by tym razem - po fiasku rozmów w listopadzie - nowy wieloletni budżet został przez przywódców uzgodniony. Szef Rady Europejskiej usiłuje przez rozpoczęciem formalnych rozmów w gronie 27 przywódców przygotować grunt pod porozumienie, do czego konieczne jest przekonanie Brytyjczyków i innych płatników netto, czyli kraje, które do unijnej kasy wpłacają więcej, niż z niej dostają.
Jak poinformował dziennikarzy pragnący zachować anonimowość dyplomata, Polska nie ma powodów do niezadowolenia ze skorygowanej propozycji Van Rompuya, z którym premier Donald Tusk spotkał się w Brukseli przed rozpoczęciem szczytu Unii. Plan szefa Rady Europejskiej zakłada bowiem "solidną stabilność" w środkach budżetu na politykę spójności, której Polska jest największym beneficjentem. Proponuje też lekki przyrost w części budżetu dotyczącej rozwoju obszarów wiejskich.
Dyplomata nie sprecyzował, czy ta "solidna stabilność" oznacza utrzymanie proponowanej wcześniej sumy na politykę spójności dla Polski w nowym budżecie UE, czyli 72,4 mld euro.
Ogólnie skorygowany projekt budżetu opracowany przez Van Rompuya przewiduje siedmioletni budżet UE na poziomie około 960 mld euro w zobowiązaniach oraz około 913 mld w rzeczywistych płatnościach. (Różnica między zobowiązaniami a płatnościami wynika z tego, że programy unijne planowane są na wiele lat naprzód i część faktur może zostać przesłanych do Brukseli już po zakończeniu okresu obowiązywania perspektywy finansowej. Płatności to rzeczywiste transfery z budżetu UE, zaś zobowiązania to przyszłe płatności odłożone z góry na jakiś czas czas, bowiem np. inwestycje zakontraktowane w 2013 r. będą rozliczane do 2015 r.).
Problem polega jednak na tym, że propozycja Van Rompuya może się zmienić, bo nie zgadza się na nią Wielka Brytania - jeden z krajów-płatników netto do unijnej kasy. Premier David Cameron domaga się bowiem jeszcze większych cięć, chociaż szczegóły brytyjskich postulatów nie są jeszcze znane.
- Postawa Wielkiej Brytanii uniemożliwia wznowienie negocjacji budżetowych - powiedział dziennikarzom dyplomata.
Tuż po przybyciu do Brukseli w czwartek po południu Cameron zagroził, że bez dalszych cięć w proponowanym budżecie Unii nie będzie kompromisu. - Kiedy byłem tutaj ostatnim razem w listopadzie, propozycja budżetu była za wysoka. Jeśli nie zostanie obniżona - nie będzie porozumienia - powiedział Cameron. Szczyt w listopadzie zakończył się fiaskiem, bo płatnicy netto (Wielka Brytania, Niemcy, Holandia i Szwecja) chcieli dalszego okrojenia budżetu o ok. 30 mld euro.
W czwartek przed szczytem Tusk spotkał się z prezydentem Francji Francoisem Hollandem. Według polskiego dyplomaty stanowiska Polski i Francji są zbliżone w kwestii wielkości unijnych środków na rozwój wsi. Ponadto według obu przywódców tzw. "prezenty", czyli dodatkowe środki m.in. dla krajów Południa trapionych zadłużeniem i bezrobociem, nie mogą być przydzielane z całej puli funduszy, ale powinny być dodatkowymi środkami. Polska nie chce, by za te "prezenty" zapłaciły kraje naszego regionu.
Jeżeli przywódcy zdołają w ogóle wznowić przerwane w listopadzie negocjacje budżetowe, to polski rząd zamierza zabiegać jeszcze o "postępy dotyczące zasad dostępu do środków unijnych". Chodzi o tzw. kwalifikowalność VAT, czyli możliwość rozliczania tego podatku przez samorządy z funduszy unijnych. Polska chce też możliwości przesuwania części środków pomiędzy dwoma filarami wspólnej polityki rolnej. Pierwszy filar WPR to dopłaty bezpośrednie, a drugi - rozwój obszarów wiejskich. Przesuwanie środków pomiędzy nimi pozwoliłoby np. na zwiększenie dopłat bezpośrednich dla rolników.
Skomentuj artykuł