Obama - wojownik wbrew swej woli?

(fot. EPA/RAY STUBBLEBINE)
Jacek Lepiarz / PAP / slo

Niemieckie media sceptycznie zareagowały w środę na amerykańskie ataki na islamistów w Syrii. Komentatorzy podkreślają, że prezydent USA Barack Obama podejmując decyzję o interwencji postąpił wbrew głoszonym zasadom; przyznają jednak, że nie miał wyjścia.

"Barack Obama znalazł się w sytuacji, której za wszelką cenę chciał uniknąć. Jest w pułapce logiki eskalacji wojennej" - pisze największy niemiecki dziennik opiniotwórczy "Sueddeutsche Zeitung".

Obama, któremu zarzucano - nie zawsze niesłusznie - kunktatorstwo, prowadzi teraz wojnę w Syrii. To przykre dla niego i dla wszystkich tych, którzy mieli nadzieję, że obecna dekada przebiegnie bez amerykańskich operacji wojskowych na Bliskim Wschodzie.

DEON.PL POLECA

"To przykre, lecz każda alternatywa byłaby jeszcze gorsza" - ocenia autor komentarza, zaznaczając, że dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) popełniają zbrodnie przeciwko ludzkości.

Obama nie mógł uniknąć tej wojny stał się "wojownikiem wbrew woli" - czytamy w "SZ". "Presja od wewnątrz i z zewnątrz była po prostu zbyt mocna" - pisze komentator. Jego zdaniem problem polega jednak na tym, że logika tej interwencji będzie tak samo nieubłagana jak w przypadku wcześniejszych konfliktów. Jeżeli walczy się z IS w Iraku, to trzeba będzie zwalczać je także w Syrii; jeżeli prowadzi się wojnę z powietrza, to trzeba będzie wcześniej czy później wysłać wojska lądowe.

Zdaniem "SZ" Obama występując w środę na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ będzie musiał powiedzieć całą prawdę, łącznie z tym, że akcja w Syrii jest być może niezgodna z prawem międzynarodowym. Dla Obamy aspektem najbardziej przykrym jest to, że być może jego własna polityka militarnej powściągliwości doprowadziła do sytuacji, w której był zmuszony zaatakować w Syrii - czytamy w "SZ".

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" uważa, że kraje arabskie i cały świat zbyt długo przyglądały się bezczynnie wyczynom IS. Złudzeniem okazała się nadzieja, że islamiści zadowolą się zdobyczami terytorialnymi z dala od Europy.

Gdy trzeba było stawić czoło barbarzyńskim morderstwom popełnianym przez islamistów, okazało się po raz kolejny, że polegać można tylko na Ameryce - stwierdza "FAZ". Komentator ostrzega, że upadek Arabii Saudyjskiej, której dynastia królewska jest stara i działa zbyt powoli, spowodowałby wybuch na całym Półwyspie Arabskim. "Świat arabski jest świadkiem renesansu dyktatur. W takiej sytuacji ktoś taki jak (Baszar) el-Asad może okazać się mniejszym złem" - zauważa "FAZ".

"Die Welt" przepowiada, że Ameryce i jej sojusznikom nie uda się przepędzić bojowników islamskich za pomocą lotnictwa. "Wszystko zmierza do długotrwałej wojny na wyniszczenie" - uważa komentator.

"Koelner Stadt-Anzeiger" zwraca uwagę, że nikt nie upoważnił Obamy do zrzucania bomb na Syrię. Pomimo tego świat zareagował z ulgą na działania USA ignorujące prawo międzynarodowe, które jednak w tym wypadku zawiodło z kretesem - pisze autor komentarza. Amerykańska interwencja zapobiegła najgorszemu i można ją uznać za "najlepsze ze wszystkich złych wyjść" - ocenia gazeta.

"Der neue Tag" zauważył, że Zachód nie docenił prezydenta Rosji Władimira Putina. Od początku popierał on Syrię i Iran, a teraz z satysfakcją może przyglądać się, jak Obama coraz głębiej grzęźnie w bagnie. Naloty amerykańskie na IS wzmacniają sojuszników Putina, takich jak Asad.

Wojska USA w koalicji z siłami zbrojnymi pięciu państw arabskich - Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Bahrajnu i Kataru - rozpoczęły we wtorek naloty na cele islamistów w Syrii. "Musi być jasne dla wszystkich, że USA nie będą tolerować bezpiecznych schronień dla terrorystów, którzy zagrażają Amerykanom" - powiedział prezydent Obama.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obama - wojownik wbrew swej woli?
Komentarze (1)
jazmig jazmig
24 września 2014, 09:16
SZ pisze bzdury. Niemcy kłamią, jak z nut. IS to nie jest deszcza, ani inna zjawisko przyrodnicze. Stworzyli je Amerykanie Amerykanie rozpętywali wiosnę arabska, niszczyli kolejne rządy i w ten sposób wprowadzili totalny chaos w tym regionie. Syrię zaatakowali kompletnie bez uzasadnienia. Teraz rzekomo walczą z IS, ale bombardowania nie dadzą żadnych skutków, zginie co najwyżej trochę żołnierzy i znacznie więcej cywilów. Z IS trzeba walczyć na ziemi, a Syria ma armię do tej walki, tymczasem Amerykanie bombardują cele w Syrii bez uzgodnienia z Asadem, więc bombardują nie wiedząc co, aby tylko bombardować. Syria ma pokój tam, gdzie rządzi Asad, a reszta to jeden wielki chaos. Amerykanie szkolą kolenych bojowników, którzy po przeszkoleniu rzucą się na nich, tak jak to było z  wcześniej przez nich szkolonymi islamistami. Boże, chroń ten świat przed Amerykanami, bo  z pozostałymi jakoś sobie poradzimy.