Ostrzeżenie przed "neokolonializmem" w Mali
Były prezydent Francji Valery Giscard d'Estaing przestrzegł w środę przed przekształceniem się interwencji Francji w Mali "w operację w rodzaju neokolonializmu". Ocenił, że o ile można usprawiedliwić naloty, to bezpośredniej interwencji lądowej już nie.
- Uderzenie z powietrza mogłoby być usprawiedliwione w celu powstrzymania zagrożenia ze strony rebeliantów idących w stronę Bamako, zanim na miejsce dotrą siły afrykańskie - powiedział d'Estaing w wywiadzie dla dziennika "Le Monde".
Zastrzegł jednocześnie, że "naloty na północy i wschodzie Mali uderzą w ludność cywilną i spowodują niepotrzebne zniszczenia jak podczas wojny w Afganistanie; będą miały bez wątpienia takie same rezultaty polityczne", czyli "wzmocnią determinację bojowników".
D'Estaing podkreślił, że "bezpośrednia interwencja lądowa Francji w Mali nie jest usprawiedliwiona". "Francja powinna ściśle realizować wsparcie logistyczne dla sił afrykańskich" - powiedział były prezydent, odnosząc się do sił państw zrzeszonych w regionalnej organizacji gospodarczej ECOWAS (Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej).
Operacje lądowe żołnierzy francuskich w Mali rozpoczęły się w nocy z wtorku na środę. Przedtem, od 11 stycznia, pozycje islamistów atakowało francuskie lotnictwo.
Islamscy radykałowie okupują północ Mali od kwietnia 2012 roku. Według ekspertów ds. bezpieczeństwa chcą na tym obszarze utworzyć własne państwo i przekształcić je w ośrodek ekstremizmu zagrażający sąsiednim krajom.
Skomentuj artykuł