Ponad 11 tys. kandydatów ubiega się o 270 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym, izbie niższej parlamentu, oraz o łącznie 577 miejsc w czterech zgromadzeniach prowincji. Głosowanie w sprawie obsadzenia dwóch mandatów w Zgromadzeniu Narodowym i sześciu w zgromadzeniach prowincji przesunięto na później z powodu ataków na kandydatów lub ich dyskwalifikacji.
Ponad 85 tys. lokali wyborczych otwarto o godz. 8 (godz. 5 w Polsce); zostaną zamknięte o godz. 18 (godz. 15 w Polsce). Do głosowania uprawnionych jest blisko 106 mln z 208 mln Pakistańczyków, w tym ok. 59 mln mężczyzn i ok. 47 mln kobiet. Oczekuje się, że wyniki zaczną spływać już kilka godzin po zakończeniu głosowania, a prawdopodobny zwycięzca powinien być znany nad ranem w czwartek.
Palące problemy kraju
W sondażach partia Khana, Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI), ma niewielką przewagę nad Pakistańską Ligą Muzułmańska Nawaz (PML-N) byłego premiera, jednak - jak pisze Reuters - los wyborów rozstrzygnie się najpewniej w najludniejszym stanie Pendżab, gdzie przewagę, według sondaży, ma partia Sharifa.
Na wyborach cieniem położyły się oskarżenia, że w 10 lat po oddaniu władzy cywilnemu rządowi wpływowa armia, skłócona z rządzącą obecnie PML-N, próbuje wpływać na głosowanie na korzyść PTI.
Zwycięzca środowych wyborów będzie musiał zmierzyć się z wieloma poważnymi i palącymi problemami, od panującego w kraju kryzysu gospodarczego i walutowego, przez pogarszające się relacje z USA, po coraz dotkliwsze niedobory wody w całym kraju.
Występujący przeciw korupcji Khan obiecał zwolennikom "islamskie państwo dobrobytu", a swoją populistyczną kampanię przedstawiał jako walkę o obalenie chciwej elity politycznej, która hamuje rozwój kraju. Odpierał zarzuty o otrzymywanie wsparcia od armii, która przez wiele lat rządziła Pakistanem i nadal kontroluje ważne stanowiska w polityce bezpieczeństwa i zagranicznej. Wojsko również zdementowało doniesienia, jakoby próbowało wpływać na wynik wyborów.
Ochrona "świętości głosowania"
Jeśli nawet PTI zdobędzie w wyborach najwięcej głosów, może nie uzyskać większości w Zgromadzeniu Narodowym. Grozi to przedłużającymi się negocjacjami w sprawie sformowania chwiejnej koalicji rządzącej, co z kolei mogłoby pogorszyć problemy pakistańskiej gospodarki. Już teraz mówi się, że kryzys walutowy może zmusić nowy rząd do zwrócenia się o pomoc do MFW po drugi od 2013 roku program pomocowy. PTI nie wykluczyła ubiegania się wsparcie u Chin.
PML-N starała się przedstawić wybory jako plebiscyt w sprawie pakistańskiej demokracji i w kampanii apelowała o ochronę "świętości głosowania". Partia obiecała wielkie projekty infrastrukturalne, a zwłaszcza budowę dróg i elektrowni.
Powrót Sharifa
Wyborców PLM-N zmobilizował powrót do kraju Sharifa, byłego premiera, który przybył do Pakistanu, mimo zaocznego wyroku skazującego w procesie korupcyjnym. Sharif został aresztowany i odwołał się od wyroku, twierdząc, że jest on motywowany politycznie. W kwietniu Sąd Najwyższy Pakistanu wykluczył Sharifa z polityki, zakazując mu do końca życia startowania w wyborach.
W roli języczka u wagi najpewniej wystąpi Pakistańska Partia Ludowa (PPP). Media i obrońcy praw człowieka w Pakistanie skarżyli się na cenzurowanie prasy i ograniczanie swobód.
Skomentuj artykuł