Państwo Islamskie przyznało się do ataku

(fot. EPA/GHULAMULLAH HABIBI)
PAP / kn

Dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) przyznali się do sobotniego zamachu samobójczego przed bankiem w Dżalalabadzie, na wschodzie Afganistanu - poinformował prezydent Aszraf Ghani Ahmadzai. To pierwszy atak tej organizacji terrorystycznej w Afganistanie.

"Kto wziął na siebie odpowiedzialność za krwawy atak w prowincji Nangarhar? To nie byli talibowie. Do zamachu przyznał się Daesz" - powiedział Ghani, używając arabskiej nazwy IS.
Wcześniej talibowie zaprzeczyli, jakoby to oni byli odpowiedzialni za sobotni atak, w którym według najnowszych danych zginęły co najmniej 34 osoby, a ponad sto zostało rannych. "Był to zły czyn. Stanowczo go potępiamy" - powiedział agencji Reutera rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid.
Do zamachu doszło rano w sercu handlowej dzielnicy miasta, gdy żołnierze i cywile stali w kolejce do banku, by odebrać wypłaty.
"Był to samobójczy zamach" - powiedział szef policji w prowincji Nangarhar Ahmad Szerzad. Policja nie ustaliła na razie, czy zamachowiec miał na sobie pas szahida czy też umieścił ładunek w samochodzie. Wcześniej Szerzad mówił, że napastnik ukrył ładunek na motocyklu.
W pobliżu świątyni w Dżalalabadzie doszło do drugiego wybuchu, ale nikomu nic się nie stało - powiedział rzecznik gubernatora Nangarhar, Ahmad Zia Abdulzai. W mieście słychać było też odgłosy trzeciej eksplozji, ale chodziło o kontrolowaną detonację bomby, którą znaleziono w pobliżu banku. Prezydent Ghani potępiając zamach napisał na Twitterze, że "największym aktem tchórzostwa jest atakowanie niewinnych cywilów".
Był to najpoważniejszy atak w Afganistanie od listopada ub.r., gdy podczas meczu siatkówki we wschodniej prowincji Paktika zamachowiec wszedł między widzów i wysadził się w powietrze, zabijając 57 osób.
Według najnowszych danych ONZ od początku roku do końca marca w atakach w Afganistanie śmierć poniosło 655 cywilów, a ponad tysiąc osób zostało rannych.
Po raz pierwszy od obalenia reżimu talibów przez siły międzynarodowej koalicji w 2001 roku afgańska armia i policja muszą radzić sobie z rebeliantami praktycznie bez pomocy zagranicznych wojskowych. W kraju, gdzie w szczytowym momencie przebywało 130 tys. żołnierzy NATO, pozostało ich tylko kilka tysięcy. Zajmują się głównie szkoleniem afgańskich sił i prowadzą operacje specjalne.
Sobotni zamach był kolejnym zorganizowanym podczas wiosennej ofensywy bojowników. 10 kwietnia co najmniej 15 afgańskich cywilów zginęło w dwóch atakach bombowych, w tym na konwój NATO. Do ataków we wschodnich prowincjach Nangarhar i Ghazni przyznali się talibowie.
Tego samego dnia co najmniej 18 afgańskich żołnierzy zostało zabitych przez talibów w prowincji Badachszan na północnym wschodzie. Niektórzy wojskowi zostali ścięci.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Państwo Islamskie przyznało się do ataku
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.