Paryż: co najmniej 120 zabitych. Nie ma Polaków wśród ofiar

(fot. PAP/EPA/GREGOR FISHER)
PAP / kw

W serii zamachów terrorystycznych, do których doszło w piątek wieczorem w Paryżu, zginęło co najmniej 120 osób. Ataki przeprowadzono w różnych miejscach miasta, m.in. w pobliżu Stade de France i w sali koncertowej Bataclan, gdzie przetrzymywano zakładników.

W zamachach rany odniosło także ponad 200 osób; 80 z nich jest w stanie ciężkim. Było to najtragiczniejsze wydarzenie, jakie dotknęło Francję od czasów drugiej wojny światowej - ocenia agencja Associated Press.

W sali Bataclan, gdzie na koncercie kalifornijskiej grupy rockowej Eagles of Death Metal było ok. 1 500 osób, doszło do strzelaniny. Jak mówili świadkowie, kilku napastników wtargnęło do sali z "bronią typu kałasznikow i zaczęło ślepo strzelać do tłumu", krzycząc "Allah Akbar" (arab. "Bóg jest wielki"). Z informacji świadków wynika, że napastnicy dokonali tam rzezi ok. setki zakładników, strzelając do ludzi leżących do ziemi. Zakładników przetrzymywano wcześniej ok. trzech godzin.

Z kolei inny świadek słyszał, jak terroryści mówili do zakładników, że winnym zamachów jest francuski prezydent Francois Hollande, który podjął decyzję o interwencji francuskich sił w Syrii.

DEON.PL POLECA

Siły bezpieczeństwa przeprowadziły szturm na Bataclan, w wyniku którego zginęło czterech terrorystów, w tym trzech - detonując pasy z ładunkami wybuchowymi.

Zdaniem prokuratury w całym mieście przeprowadzono jednocześnie co najmniej sześć zamachów. Wiadomo, że w okolicach Stade de France, gdzie doszło do trzech eksplozji, zginęły co najmniej cztery osoby, w tym trzech terrorystów. Co najmniej jeden z tych ataków przeprowadził zamachowiec samobójca, detonując ładunki przytwierdzone do pasa.

Na stadionie w piątek wieczorem rozegrano mecz towarzyski Francja-Niemcy. Prezydent Francois Hollande, który był na trybunach wraz z 80 tys. widzów, został przed jego końcem ewakuowany; mecz zakończył się wygraną Francji, wszystkich widzów udało się w spokoju ewakuować.

Do kolejnych czterech ataków doszło w barach oraz na ulicach X i XI dzielnicy Paryża. W tych strzelaninach zginęło w sumie co najmniej 38 osób.

Bilans ofiar nie jest ostateczny, prokuratura podała, że w sumie w serii zamachów zginęło co najmniej 120 osób; z kolei władze Paryża podają liczbę co najmniej 140 ofiar śmiertelnych.

Prefekt paryskiej policji powiedział, że wszyscy zamachowcy prawdopodobnie zginęli. Według najnowszych informacji ujawnionych przez prokuraturę zginęło 8 zamachowców, w tym siedmiu w wyniku samobójczych detonacji ładunków wybuchowych.

W związku z tragicznymi wydarzeniami prezydent Hollande ogłosił stan wyjątkowy na kontynentalnym terytorium kraju i na Korsyce oraz podjął decyzję o zamknięciu granic. Powołano specjalny sztab kryzysowy; prezydent, który udał się na miejsce tragedii w klubie Bataclan, nazwał ataki "okropnością i barbarzyństwem" oraz zapowiedział "bezlitosną walkę" z terrorystami. Wezwał także Francuzów do jedności w obliczu tragedii.

Zgodnie z francuskim prawem stan wyjątkowy można zarządzić w razie "bezpośredniego zagrożenia w następstwie poważnego złamania prawa albo zakłócenia porządku publicznego".

W rozmowie telefonicznej Hollande i prezydent USA Barack Obama ustalili, że wzmocnią dwustronną współpracę w walce z terroryzmem - poinformowała w sobotę rano agencja AFP, powołując się na osoby z otoczenia prezydenta Francji.

Agencje relacjonują, że na ulicach Paryża w okolicach zamachów panował chaos i przerażenie. Mieszkańcom zalecono unikanie wychodzenia z domu. Zawieszono kursowanie kilku linii metra.

Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego potępiła zamachy, nazywając je "odrażającymi i nikczemnymi". Rada wezwała muzułmanów we Francji do modlitwy, "aby Francja mogła stawić czoła temu straszliwemu doświadczeniu w spokoju i godności".

Francuskie MSZ podało, że mimo serii skoordynowanych zamachów ruch lotniczy i kolejowy we Francji odbywa się normalnie. Sąsiednia Belgia wprowadziła kontrole graniczne w ruchu drogowym, kolejowym i lotniczym z Francją. Rzecznik rządu podkreślił, że Belgia nie zamyka swoich granic, a jedynie wprowadza kontrolę osób przybywających z Francji.

Polski koordynator ds. służb specjalnych Marek Biernacki zapewnił, że w związku z zamachami we Francji nie ma podwyższonego zagrożenia w Polsce. Służby specjalne monitorują sytuację, są w kontakcie ze służbami Francji - powiedział PAP w sobotę w nocy Biernacki.

Biernacki dodał, że skontaktował się z szefem ABW gen. Dariuszem Łuczakiem. Centrum Antyterrorystyczne ABW stale monitoruje zdarzenie. "Jeśli strona francuska zwróci się do nas o pomoc, otrzyma ją" - powiedział koordynator.

MSZ w oświadczeniu podało, że nie ma informacji o tym, by wśród ofiar zamachów byli obywatele polscy. Resort apeluje do Polaków przebywających w Paryżu i całej Francji o zachowanie szczególnej ostrożności oraz o ścisłe respektowanie zaleceń miejscowych władz w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego.

Ambasada RP w Paryżu pozostaje w kontakcie z odpowiednimi władzami francuskimi - zapewniło MSZ.

Prezydent Andrzej Duda przekazał wyrazy współczucia dla Francuzów, zwłaszcza rodzin, które straciły najbliższych w zamachach w Paryżu. "Jesteśmy z Wami myślą, żalem i modlitwą" - napisał prezydent.

Także desygnowana na premiera Beata Szydło złożyła kondolencje narodowi francuskiemu. "W tych chwilach musimy być razem!" - podkreśliła.

Ustępujący wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak napisał na Twitterze: "Z bólem i solidarnością z Francuzami przyjmujemy wiadomości z Paryża". Jak zapewnił, nasze służby z uwagą śledzą wszystkie doniesienia.

Kondolencje bliskim ofiar i wyrazy solidarności ze społeczeństwem oraz władzami Francji złożyło również MSZ.

Przed ambasadą Francji w Warszawie, mimo deszczowej pogody, zapłonęły znicze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Paryż: co najmniej 120 zabitych. Nie ma Polaków wśród ofiar
Komentarze (7)
Oriana Bianka
14 listopada 2015, 12:28
Zbrodnicze Państwo Islamskie wypowiedziało wojnę Francji.  Terroryści powołują się na religię, ale trzeba pamiętać, że nie każdy muzułmanin jest terrorystą. Wielu muzułmanów potępia ataki terrorystyczne, piszą o tym na facebooku, na twitterze. http://time.com/4112830/muslims-paris-terror-attacks-islam-condemn/?xid=time_socialflow_facebook
14 listopada 2015, 09:53
Niektórzy co się teraz oburzają, to prawie roku temu, gdy w zamachu na redakcję Charlie Chedbo terroryści zabili kilkanaście osób, dowodzieli, że może zabójcy przesadzii, ale ofiary sobie na swój loas zasłużyły i nie ma kogo żałować. To się dopiero nazywa podwójna moralność.
jazmig jazmig
14 listopada 2015, 09:22
To są owoce zbrodniczej głupoty francuskich władz, które tolerowały wybryki muzułmanów już od dawna. W Calais muzułmanie atakują bezkarnie policję, a sąd nakazuje, żeby władze miasta zbudowały nielegalnie tam przebywającym imigrantom obóz, z bieżącą wodą i ubikacjami oraz zapewniły wyżywienie. W wielu miastach Francji imigranci muzułmańscy podpalają samochody, niszczą mienie publiczne itp., a wszystko to bezkarnie. [url]http://pietrasiewicz.salon24.pl/669566,no-go-czyli-strefa-bezprawia[/url]
14 listopada 2015, 08:56
Fanatyzm religijny doprowadził do tych morderstw.
14 listopada 2015, 09:20
Tak, a dla "świeckich" przywódców państw jest to kolejna wspaniała okazja, by dzięki walce z tzw. "terroryzmem" wzmocnić kontrolę czytajmy: inwigilację ludzi. Poczucie życia w zagrożeniu - osiągnięte. Pod przykrywką ochrony, uskutecznia się prosty i skuteczny mechanizm sprawowania pełnej kontroli. Jednych się najpierw "hoduje" na swym łonie, by dzięki nim potem przed nimi "chronić" masy. Pełna współpraca nazwana służbą.
jazmig jazmig
14 listopada 2015, 09:23
Nie tylko fanatyzm religijny, ale jeszcze, a może głównie, głupota polityków, lub raczej ich fanatyczna wiara w multi-kulti.
14 listopada 2015, 10:24
Gdyby nie religia tych morderstw by nie było. Multi-kulti łączą ludzi, pokazują, że Ci wygladający inaczej i pochodzący z innych miejsc są takimi sami ludźmi jak my, są naszymi przyjaciółmi. Multi-kulti zacierają strach przed innymi i pozwalają być "innym" a jednocześnie czuć się "swoim". Relgie mówią o jednej i tylko tej naszej prawdzie. Mówią, że tamci są źli bo nie wyznają wartości naszego Boga, że należy ich "przekonać" do naszej religi, bo inaczej "błądzą". Religie to władza nad umysłami prostaczków, którzy będą robić to co chce wielki szaman.  A fanatyczna wiara to właśnie wiara religijna w panabuga