PE wzywa do respektowania praw imigrantów
Zdecydowaną większością głosów Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję wzywającą kraje członkowskie do respektowania zasady swobodnego przepływu osób. W dokumencie nie znalazło się nazwisko premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona.
W rezolucji nawiązano tylko pośrednio do brytyjskiego szefa rządu. "Parlament Europejski stanowczo nie zgadza się z pozycją liderów niektórych państw członkowskich, wzywających do wprowadzenia ograniczeń dotyczących swobodnego przemieszczania się obywateli" - brzmi tekst rezolucji cytowany w komunikacie PE.
W rezolucji PE wzywa kraje członkowskie "do przestrzegania zasad Traktatu, dotyczących wolności przemieszczania się", czyli "prawa zagwarantowanego wszystkim obywatelom UE".
Eurodeputowani wezwali także kraje UE do "powstrzymania się od wszelkich działań, które mogłyby zagrozić prawu do swobodnego przemieszczania się i odrzucają wszelkie propozycje do ograniczenia liczby migracji". Podkreślili, że jest to "niezgodne z zasadami Traktatu".
PE zaznaczył również, że w związku ze zbliżającymi się eurowyborami, swobodny przepływ osób stał się tematem kampanii wyborczej dla niektórych partii politycznych i istnieje ryzyko, że "ta debata może prowadzić do wzrostu rasizmu i ksenofobii". Zwrócono też uwagę, że niektóre wypowiedzi wysokich rangą polityków europejskich podważały zasadę swobody przemieszczania się.
W rezolucji wskazano, że ostatnie badania Komisji Europejskiej dowodzą, iż mobilni pracownicy wnoszą znaczący wkład do gospodarek i budżetów krajów przyjmujących.
Europosłowie wezwali także państwa członkowskie, aby nie dyskryminowały pracowników mobilnych w UE, bezprawnie łącząc prawo do swobodnego przemieszczania się w celach zarobkowych z rzekomymi nadużyciami systemu zabezpieczenia społecznego.
PE przypomniał krajom członkowskim o obowiązku eliminowania nadużyć w systemie socjalnym, bez względu na to, czy dopuszczają się tego ich obywatele czy też obywatele z innych krajów UE.
Europoseł PO Jacek Protasiewicz podkreślił po głosowaniu, że wymowa rezolucji jest taka, że "swoboda przepływu osób pomiędzy państwami unijnymi jest nienaruszalna". "Jeśli Brytyjczykom albo komukolwiek innemu się (ona) nie podoba, prędzej niech wyjdą z Unii, bo jej nie zmienią" - powiedział. Dodał, że na prośbę konserwatystów usunięto z rezolucji nazwisko Camerona. "Gdyby w tej rezolucji było to nazwisko, być może dwa razy by się następnym razem zastanowił" - powiedział Protasiewicz nawiązując do wskazania przez Camerona na imigrantów z Polski.
Eurodeputowany SLD Wojciech Olejniczak, odnosząc się do faktu, że w rezolucji nie ma bezpośredniego nawiązania do brytyjskiego premiera, mówił, że PE stara się "unikać tego typu stygmatyzowania i wskazywania z imienia i nazwiska". "Cameron popełnił błąd, bo wskazał Polaków. To jest przesłanie do wszystkich przywódców" - podkreślił Olejniczak.
Eurodeputowany PiS Tomasz Poręba mówił, że chciałby, aby "kwestii szeroko rozumianej emigracji w Europie nie ograniczać do premiera Camerona i Wielkiej Brytanii, ale również spojrzeć na inne kraje". Zwrócił uwagę, że "podobne prawo zamierza wprowadzić nowy rząd w Niemczech". "Nie chodzi o to, aby wymieniać z imienia i nazwiska poszczególnego premiera czy prezydenta, ale zwrócić uwagę europejskiej opinii publicznej, że ataki na emigrantów w różnych krajach są nie do przyjęcia" - powiedział Poręba.
Rezolucję podpisały frakcje chadeków, socjaldemokratów, liberałów, Zielonych i komunistów, a także trzech europosłów w imieniu PiS (Ryszard Czarnecki, Tomasz Poręba i Janusz Wojciechowski), którzy zrobili to, choć do rezolucji nie przyłączyła się cała frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE, do której należy PiS i brytyjscy torysi. Według Protasiewicza brytyjscy konserwatyści wstrzymali się od głosu.
Czwartkowa rezolucja była pokłosiem dyskusji m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Holandii na temat rzekomej turystyki zasiłkowej w UE. Dyskusja ta rozgorzała w zeszłym roku, przed pełnym otwarciem unijnego rynku pracy dla obywateli Rumunii i Bułgarii. Pod koniec roku brytyjski premier ograniczył dostęp imigrantów do świadczeń na podstawie brytyjskiego prawa i zażądał reformy zasad swobodnego przepływu osób w UE.
Cameron za wielki błąd uznał otwarcie brytyjskiego rynku pracy w 2004 roku dla obywateli nowych krajów UE, w tym Polski, a żądając ograniczenia prawa imigrantów zarobkowych do pobierania zasiłków na dzieci pozostawione w kraju, powołał się na przykład pracujących na Wyspach Brytyjskich Polaków. Cameron sygnalizował też ograniczenie liczby imigrantów z innych krajów UE.
Skomentuj artykuł