Pierwsza Dama wróci do kraju we wtorek
Samolot z ciałem prezydentowej Marii Kaczyńskiej przyleci do Polski we wtorek prawdopodobnie ok. godz. 10 - poinformował minister w Kancelarii Prezydenta Jacek Sasin. Nie ma jeszcze terminu ceremonii żałobnej poświęconej ofiarom katastrofy prezydenckiego samolotu, rozważana jest m.in. najbliższa sobota.
Ostatecznie godzina przylotu samolotu, który przywiezie do kraju trumnę z ciałem prezydentowej Kaczyńskiej zostanie potwierdzona we wtorek rano. Po przylocie samolotu na lotnisko wojskowe Okęcie odbędzie się krótka ceremonia o charakterze rodzinnym, trumna zostanie przewieziona do kaplicy Pałacu Prezydenckiego - poinformował w poniedziałek Sasin.
Przejazd z lotniska do Pałacu Prezydenckiego będzie miał charakter uroczysty, z asystą policji. - Natomiast być może uda nam się zorganizować to tak, aby nie wyłączać całego ciągu (warszawskich ulic), tylko blokować ruch odcinkowo, na czas przejazdu - powiedział.
Sasin potwierdził, że trumny z ciałami pary prezydenckiej zostaną jeszcze we wtorek wystawione na widok publiczny, wcześniej planowane jest krótkie nabożeństwo rodzinne. Minister zapewnił, że jeśli Polacy będą chcieli odwiedzać Pałac Prezydencki, aby oddać hołd Zmarłym również w nocy, to kancelaria jest w stanie zapewnić im taką możliwość. - "Będziemy reagować na bieżąco, nie zakładam w tej chwili żadnych ograniczeń czasowych - powiedział.
Sasin poinformował ponadto, że nie ma jeszcze ostatecznego terminu ceremonii żałobnej poświęconej ofiarom katastrofy prezydenckiego samolotu, rozważany jest m.in. termin sobotni.
Podkreślił, że ceremonia żałobna ma być poświęcona wszystkim, którzy zginęli w sobotniej katastrofie, nie wiadomo jeszcze kiedy ciała ofiar znajdą się na terenie Polski.
Sasin zaznaczył, że każda z ofiar katastrofy ma swoje rodziny i to one są uprawnione do tego, by decydować o terminie i miejscu pochówku. - Sytuacja pary prezydenckiej nie różni się od sytuacji innych - najbliższa rodzina musi mieć tutaj ostatnie słowo i tak zresztą się dzieje, każdy krok jest konsultowany z córką pary prezydenckiej, z bratem pana prezydenta, nic się nie dzieje poza wiedzą i wolą rodziny - powiedział.
Minister powiedział, że raczej nie jest możliwy wspólny pogrzeb wszystkich ofiar sobotniej katastrofy. - To byli ludzie z całej Polski (...), na pewno rodziny będą chciały dokonać swych pochówków u siebie, myślę, że uzasadnione byłoby wspólne uczczenie w jednym miejscu wszystkich poległych - dodał.
Minister przyznał, że w prywatnej części Pałacu Prezydenckiego od sobotniego poranka, gdy para prezydencka opuściła Pałac, nic się nie zmieniło. - Nie ma nikogo, kto chciałby cokolwiek zmieniać, cały czas tak naprawdę nie wierzymy w to, co się stało, wiem, że to irracjonalne, ale tak jest. My nie możemy w to uwierzyć, mimo że trumna z panem prezydentem stoi już tam w Pałacu - mówił Sasin.
- Widzieliśmy ich swoimi oczami, często zupełnie inaczej niż odbierała to opinia publiczna, jako naprawdę wspaniałych ludzi, bardzo ciepłych, z którymi chciało się przebywać, rozmawiać, toczyliśmy bardzo długie dyskusje z panem prezydentem. Trudno się przyzwyczaić do myśli, że to się skończyło i tego już nie będzie - mówił Sasin.
Minister podkreślił, że prezydent przywiązywał wielką wagę do tego, co miał powiedzieć podczas obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. - Od kilku tygodni dyskutowaliśmy o tym, jak te uroczystości powinny wyglądać, pan prezydent konsultował z nami pewne swoje przemyślenia, to, co chce tam powiedzieć, niestety nie miał okazji wygłosić tego przemówienia - mówił Sasin.
- Dla pana prezydenta była to jedna z najważniejszych uroczystości w trakcie jego prezydentury. Stało się jak się stało... - powiedział minister. Dodał, że prezydent podkreślał potrzebę mówienia prawdy o Katyniu. - Prezydent cały czas uważał, że historia jest ważna, (chciał-PAP) by to był element budowania szacunku dla Polski, dla narodu polskiego - mówił Sasin.
Podkreślał, że prezydent przywiązywał wielką wagę do pozycji Polski w świecie i w Europie. - Nic tak nie denerwowało prezydenta jak jakieś zdarzenia, które on odczytywał jako obniżanie prestiżu naszego kraju, czy wydarzenia mogące prowadzić do tego, że rola Polski będzie maleć - powiedział Sasin.
Skomentuj artykuł