Polityka Putina zaszkodzi Rosji i Gazpromowi
W swych politycznych kalkulacjach Rosja bierze pod uwagę uzależnienie UE od importu gazu. Polityka ta skłoni jednak UE do oparcia się na innych dostawcach, a USA zaszkodzą Rosji niezależnie od tego, dokąd będą eksportować swój gaz łupkowy - pisze "New Yorker".
Kryzys związany z aneksją ukraińskiego Krymu przez Rosję zmusi UE do większego uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych, a w dłuższej perspektywie zaszkodzi Rosji - prognozuje na łamach prestiżowego tygodnika ekspert ekonomiczny James Surowiecki.
UE już zwiększyła import z Norwegii i Kataru, a teraz należy się spodziewać, że - jak powiedział szef brytyjskiej dyplomacji William Hague - Unia będzie musiała "zrewidować swoje podejście do energetyki".
"Czymś na kształt obsesji amerykańskiego Kongresu stał się (wobec kryzysu na Ukrainie) temat eksportu gazu łupkowego z USA" - pisze Surowiecki, przypominając, że niedawno ambasadorzy Polski, Słowacji, Węgier i Czech w Waszyngtonie wezwali USA do rozpoczęcia eksportu gazu do Europy. Republikańscy kongresmeni powtarzają z naciskiem, że będzie to forma walki z Rosją.
"Na razie jest to tylko prężenie muskułów: nawet jeśli USA wydadzą licencje firmom na eksport gazu, zbudowanie właściwej infrastruktury potrwa co najmniej do końca 2015 roku. Ale wzrost amerykańskiego eksportu zaszkodzi poważnie Rosji niezależnie od tego, dokąd trafi surowiec" - podkreśla publicysta.
USA mają doskonałą pozycję wyjściową do tego, by ostro konkurować z Rosją na rynkach azjatyckich, które są coraz ważniejsze dla Gazpromu; "prawdę powiedziawszy boom w produkcji amerykańskiego gazu już osłabił pozycję Rosji" - pisze Surowiecki.
Producenci gazu, którzy eksportowali na rynek amerykański, mogą teraz sprzedawać surowiec w UE. Import z Kataru zwiększył się czterokrotnie między 2008 a 2013 rokiem i stanowi teraz jedną dziesiątą gazu sprowadzanego do UE - przypomina "New Yorker".
Ponadto każde zwiększenie sprzedaży nasila walkę konkurencyjną, co wpłynie z kolei na ceny rosyjskiego gazu. Jak powiedział w rozmowie z "New Yorkerem" ekspert ds. Rosji z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Jeffrey Mankoff, "globalne zmiany na rynkach energetycznych nie działają na korzyść Rosji".
Wobec kryzysu ukraińskiego UE będzie "musiała rozbudować infrastrukturę dla gazu skroplonego, położyć większy nacisk na odnawialne źródła energii" - rekomenduje Surowiecki. Jego zdaniem "Europa będzie w końcu musiała przestać wojować z planami wydobycia gazu łupkowego". Surowiecki uważa, że opory Europejczyków wobec eksploatacji gazu metodą szczelinowania hydraulicznego wynikają zarówno z przesłanek ekologicznych jak i faktu, że właściciele gruntów nie partycypują w UE w zyskach z wydobycia ukrytych w nich minerałów. A tymczasem Polska i Ukraina mają spore rezerwy gazu łupkowego - dodaje ekspert.
"Szefowie Gazpromu starają się umniejszać znaczenie" tego surowca, a nadzieje na jego wydobycie "zrobiły z Putina zwolennika ochrony środowiska" - pisze dalej publicysta. Według Putina szczelinowanie, czyli wydobycie gazu łupkowego, prowadzi do tego, że "z kranów płynie czarna ciecz".
I choć Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem gazu ziemnego, Gazprom będzie teraz szczególnie "narażony na ostrą konkurencję, ponieważ będzie postrzegany nie jako wiarygodny dostawca, lecz jako narzędzie rosyjskiego rządu" - prognozuje ekspert "New Yorkera".
Powodzenie strategii Moskwy, dotyczącej zarówno jej ambicji imperialnych jak i utrzymania stabilnej sytuacji wewnętrznej, zależy w kolosalnej mierze od dochodów z eksportu surowców energetycznych. "Ale zniechęcanie klientów i otwieranie pola dla konkurencji, to nie tylko zły biznes - to też zła polityka" - konkluduje Surowiecki.
Skomentuj artykuł