Pomoc USA dla Syrii - "za mało i za późno"
Amerykańska pomoc dla syryjskiej opozycji przychodzi za późno i jest niewystarczająca - napisał w sobotę niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". To tak, jakby przepisać ciężko choremu na gruźlicę syrop - komentuje lewicowo-liberalna gazeta z Monachium.
Niemiecki komentator porównuje stanowisko Zachodu w kwestii Syrii z obrazem holenderskiego malarza Rembrandta van Rijna "Lekcja anatomii doktora Tulpa", przedstawiającym grupę wysoko postawionych osób zgromadzonych w prosektorium wokół leżących na stole zwłok. Jeden z mężczyzn, doktor Nicolaes Tulp, objaśnia widzom szczegóły anatomiczne zmarłego.
"Polityka Zachodu wobec Syrii, szczególnie postawa USA, przypomina obecnie obraz Rembrandta. Wiele wysoko postawionych osób patrzy z troską, a nawet z odrazą na rzeź, jaka ma miejsce w Syrii. Nie decydują się jednak jak na razie na coś więcej, niż tylko komentowanie z żalem strasznego położenia powstańców i milionów cywilów" - czytamy w "SZ".
Komentator podkreśla, że syryjski dyktator Baszar el-Asad i jego sojusznicy w Moskwie i Teheranie nie mają skrupułów: "walą ze wszystkich luf". Jeżeli taki stan będzie wciąż trwał, syryjska opozycja wkrótce wyzionie ducha i będzie "zimna jak zwłoki na obrazie Rembrandta".
Prezydent USA Barack Obama, zaalarmowany interwencją libańskiego Hezbollahu i użyciem trujących gazów przez oddziały Asada, zapowiedział przekazanie powstańcom broni małokalibrowej i amunicji, być może także czołgów, ale już nie rakiet przeciwlotniczych. "To tak, jakby lekarz przepisał ciężko choremu na gruźlicę pacjentowi syrop" - komentuje "SZ", przypominając, że wojsko Asada używa armat, czołgów, rakiet i samolotów. "Kilka kałasznikowów dla rebeliantów z pozdrowieniami od CIA nie odwróci sytuacji. By uratować powstanie, pomoc ta jest niewystarczająca - za mało i za późno" - krytykuje komentator.
Gazeta przypomina, że Obama określił użycie broni chemicznej jako "game changer" - wydarzenie, które całkowicie zmienia ocenę sytuacji i które powinno wywołać zdecydowaną reakcję Ameryki. Jednak planowane dostawy broni nie są zdaniem "SZ" wystarczającą reakcją.
Według gazety Obama, pomimo "game changer", zwleka nadal z reakcją. "Pozostaje obserwatorem, doktorem Tulpem, który po śmierci kompetentnie wyjaśni, na co zmarł pacjent" - czytamy w "SZ".
Jak zauważa komentator, ostrożność Obamy może być korzystna w jego (dyplomatycznej) grze z Rosją. "Pozostawia ona jednak dramatyczne wrażenie słabości. Rządy na całym świecie, zarówno wrogowie jak i przyjaciele Ameryki, dokładnie odnotują tę słabość - z zadowoleniem lub z przerażeniem" - pisze w konkluzji "Sueddeutsche Zeitung".
Skomentuj artykuł