"Potrzebne są zmiany w fundacji ds. wysiedleń"

PAP / mik

Dyrektor Muzeum Żydowskiego we Frankfurcie Raphael Gross zażądał w czwartek osadzenia fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" na nowej podstawie. Ostrzegł przed upamiętnieniem wysiedleń Niemców w oderwaniu od kontekstu II wojny światowej.

"Dotyczy to również jej dyrektora Manfreda Kittela. Jak niedawno ujawniono, koordynował on studium wykonalności dla publikacji o Związku Wypędzonych, które zanadto odpowiadało interesom BdV. To niedobrze" - powiedział Gross, który zasiada w radzie naukowej fundacji.

W tym tygodniu z rady naukowej wycofała się czeska historyk Kristina Kaiserova, a także niemiecka publicystka Helga Hirsch, krytykując m.in. upolitycznienie prac fundacji. W grudniu z gremium tego wystąpił polski naukowiec prof. Tomasz Szarota.

Gross zapowiedział, że sam pozostanie w radzie naukowej fundacji tylko wówczas, gdy podstawa jej prac ulegnie zasadniczej zmianie.

"Pierwszym zadaniem fundacji musi być studium wyjaśniające, w jakich relacjach pozostają wobec siebie wypędzenie, II wojna światowa oraz holokaust. Jak mają się do siebie pojęcia wypędzenie i pojednanie? Rada fundacji musi zażądać takiego studium, w przeciwnym razie nadal będzie tu chodzić o coś przeciwnego niż pojednanie" - ocenił.

"Jeśli wypędzenia Niemców porównuje się na przykład z wypędzeniami w byłej Jugosławii albo wypędzeniem Palestyńczyków, Greków i Turków, to usuwa się kontekst historyczny. Wówczas niemożliwe będą historyczne różnice oraz osądy - także moralne" - dodał.

"Oczywiście wypędzeni także są ofiarami i należy im się nasza empatia. Ale musimy rozróżniać: holokaust nie jest po prostu zbrodnią wypędzeń, która miała szczególnie zły koniec" - ocenił Gross.

Jak zaznaczył, Niemcy nie mogą postrzegać XX wieku inaczej, niż jako wiek, w którym nastąpił holokaust.

"Jeśli będziemy spoglądać tylko na wypędzonych, to Niemcy są największą grupą ofiar w XX wieku. A głównymi sprawcami byliby alianci: Brytyjczycy, Amerykanie, Rosjanie. Przyjazne słowo pojednanie może prowokować złe nieporozumienia u naszych sąsiadów. Czy chodzi o to, by Niemcy przebaczyli swoim sąsiadom i aliantom? To oczywiście nie jest celem fundacji - ale pozostaje zły posmak" - powiedział Gross.

Zaapelował on też o rozliczenie przeszłości BdV i domniemanej nazistowskiej przeszłości założycieli tej organizacji.

Podkreśliła, że cele muzeum zostały zapisane w ustawie. - Będzie to miejsce, w którym zaprezentowany ma zostać los niemieckich wypędzonych jako centralny temat. Wszystko inne ma krążyć wokół tego - powiedziała Steinbach.

Jej zdaniem obecnie nie ma potrzeby, by rada naukowa debatowała o sposobie podejścia do tego tematu. Na opracowanie koncepcji wystawy w planowanym muzeum jest sporo czasu, bo budynek Deutschlandhaus, gdzie ma się mieścić placówka, musi zostać przebudowany i wyremontowany, co zajmie co najmniej trzy lata.

W ocenie Steinbach osoby, które wycofały się z rady naukowej, miały ku temu także bardzo osobiste powody.

Szefowa BdV podała też w wątpliwość sens zapraszania do rady naukowej zagranicznych historyków, ze względu na kontrowersje, jakie dyskusja o wypędzeniach budzi u sąsiadów Niemiec.

- Należy się nad tym zastanowić i w spokoju porozmawiać o tym z tymi osobami. Myślę, że nie wolno nam stawiać innych ludzi w sytuacji, w której być może narażeni byliby nawet na egzystencjalne problemy. Pana Szaroty to nie dotyczy, bo ze względu na swój wiek jest zapewne wolny od problemów egzystencjalnych, ale chodzi o chociażby konieczność ciągłego usprawiedliwiania się we własnej ojczyźnie - oceniła.

Dodała, że każdy sam może się przekonać o tonie tej debaty, śledząc, jak na temat wypędzeń dyskutuje się w Polsce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Potrzebne są zmiany w fundacji ds. wysiedleń"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.