Prasa: Niemcy muszą pozostać społeczeństwem otwartym
Dzień po zastrzeleniu przez włoskiego policjanta Anisa Amriego, domniemanego zamachowca z Berlina, niemieccy komentatorzy w większości kwestionują związki pomiędzy falą uchodźców a zamachami terrorystycznymi.
Niemcy muszą pozostać społeczeństwem otwartym - pisze w komentarzu redakcyjnym tygodnik "Der Spiegel".
- Przyczyną terroryzmu nie jest fala uchodźców, terroryzm powstaje w chorych mózgach bojowników Państwa Islamskiego i innych islamskich organizacji. Wykorzystują one czasami falę uchodźców, ale nie potrzebują jej. Nieprawdą jest, że gdyby nie było uchodźców, nie byłoby terroryzmu w Europie - podkreśla wydawany w Hamburgu największy magazyn polityczny.
- Wolność ma swoją cenę, ponieważ rozszerza możliwości, także te szkodliwe. Wie to każdy, kto poszukuje nadzwyczajnych wolności, wsiadając ma motocykl czy latając paralotnią - pisze autor.
Zdaniem "Spiegla" państwa, które przywiązują szczególną uwagę do bezpieczeństwa i poddają się manii prześladowczej, są z reguły dyktaturami. Też mają swoich zabitych, najczęściej jest ich znacznie więcej niż w systemach demokratycznych, co łatwo wykazać na przykładzie stalinizmu czy nazizmu.
Nie oznacza to, że kraje demokratyczne mogą sobie pozwolić na utratę kontroli czy bezsilność - zastrzega "Spiegel". Rząd Merkel dopuścił się zaniedbań, ale to nie znaczy, że ponosi on winę za zamachy czy ataki - podkreśla komentator.
"Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że przyjazd Amriego do Niemiec, a potem jego opisywana przez media ucieczka przez Francję do Włoch były możliwe, ponieważ w Europie od wejścia w życie w 1995 roku umowy z Schengen panuje swoboda poruszania się.
- Kto mieszkał kiedykolwiek w państwie, w którym miny i drut kolczasty uniemożliwiały podróże, ten wie zapewne, dlaczego swoboda przemieszczania się jest niezbywalnym elementem wolności - pisze Kurt Kister.
Jak komentuje, nieprzypadkowo wrogowie wolności i Europy wykorzystują przypadek Amriego jako argument dla renacjonalizacji i zabarykadowania się. "Angielski zwolennik izolacji Nigel Farage i francuska prawicowa nacjonalistka Marine Le Pen znów domagają się likwidacji zasad Schengen" - dodaje.
- To frapujące, jak wrogowie obcokrajowców i islamscy fanatycy wzajemnie się wspierają - konkluduje Kister.
Znacznie bardziej krytycznie ocenia sytuację "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Uldze z powodu zabicia terrorysty towarzyszy troska o to, czy i tym razem władze zadowolą się połowicznymi środkami - zauważa Jasper von Altenbockum.
Nawet taka oczywista obserwacja jak to, że istnieje związek pomiędzy niemieckim prawem azylowym a wręcz "absurdalnymi możliwościami", jakie stwarza ono przestępcom, spotyka się z krytyką - pisze komentator.
Przypadek Amriego obnażył kilka od dawna znanych słabości obowiązujących w Niemczech przepisów: kto przyjeżdża bez paszportu z kraju, który od dawna powinien być traktowany jak kraj bezpieczny, ten nie może być traktowany tak, jakby miał prawo do azylu - podkreśla von Altenbockum. Osoba uważana za zagrożenie dla bezpieczeństwa, której nie można deportować, powinna znaleźć się w areszcie. Projekt odpowiedniej ustawy gotowy jest od tygodni - zauważa.
Komentator zwraca uwagę, że dyskusja o błędach administracji jest dyskusją zastępczą. Urzędy działają według wytycznych narzucanych im przez politykę. Zbyt długo realizowana była polityka przyjmowania z otwartymi ramionami (Willkommenskultur), która pomijała wszystko, co nie pasowało do harmonicznego obrazu, w tym utratę kontroli - czytamy w "FAZ".
Oburzenie, żałoba i przygnębienie dominują w Berlinie, nie odczuwa się jednak ani nadmiernego strachu ani tym bardziej paniki - pisze Richard Herzinger w "Die Welt".
Jego zdaniem "terrorystyczne ukłucia" niszczą na dłuższą metę cywilizowane współżycie w wolnym społeczeństwie i destabilizują liberalną demokrację.
- Pomimo zakończonego sukcesem pościgu za Amrim każdy zamach niszczy kawałek zaufania w to, że demokratyczne państwo prawa jest w stanie chronić życie swoich obywateli - ostrzega Herzinger.
Jak dodaje, wśród obywateli rośnie poczucie "bycia na łasce ciemnych niekontrolowanych sił, które w każdej chwili mogą uderzyć i każdego zabić". Te obawy są "idealnym podglebiem" dla radykalnych demagogów i obcych mocarstw, które chciałyby jak najszybciej zadać śmiertelny cios rzekomo słabym i dekadenckim liberalnym demokracjom - zaznacza.
"Die Welt" wzywa Niemców do większego zaangażowania się w rozwiązywanie międzynarodowych, globalnych konfliktów, takich jak wojna w Syrii, które są przyczyną terroryzmu. Komentator przyznaje, że mentalność Niemców cechuje chęć unikania konfliktów. "Jeżeli jednak nie zaangażujemy się w kształtowanie ładu globalnego, konflikty uderzą nas tym mocniej, co spowoduje, że sparaliżuje nas strach" - ostrzega Herzinger w "Die Welt".
Skomentuj artykuł