Putin broni roszady na szczytach władzy

(fot. EPA/MISHA JAPARIDZE)
PAP/ ad

Premier Władimir Putin zaprzeczył, jakoby stworzony przez niego system rządzenia krajem prowadził do stagnacji. Wystąpił też w obronie roszady na szczytach władzy, która ma nastąpić w Rosji po wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku.

"Istniejący model rządzenia krajem pozwolił zakończyć wojnę domową (na Północnym Kaukazie), przywrócić obowiązywanie konstytucji na całym terytorium państwa, zapewnić wysokie tempo wzrostu, a na tej podstawie - odbudować standardy socjalne. I - co najważniejsze - podnieść poziom życia ludzi" - oświadczył Putin, podejmując w piątek wieczorem w Nikoło-Uriupinie koło Moskwy naukowców i publicystów z Klubu Wałdajskiego.

DEON.PL POLECA

"Zapewniliśmy przy tym wewnętrzne i zewnętrzne bezpieczeństwo państwa. Jeśli komuś się to nie podoba, to jest mi bardzo przykro" - dodał rosyjski premier.

Honory gospodarza pełnią państwowa agencja informacyjna RIA Nowosti oraz wpływowa Rada ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej, w której zasiadają czołowi rosyjscy analitycy.

Spotkanie Putina z członkami Klubu Wałdajskiego trwało prawie pięć godzin. Zakończyło się po północy. Toczyło się bez udziału mediów. Służba prasowa premiera opublikowała jedynie stenogram z jego pierwszej części. Ukazał się on w sobotę na stronie internetowej rządu Rosji.

Putin zaprzeczył, by dążył do skoncentrowania w swoich rękach pełni władzy i powstrzymania zmian w Rosji. Przekonywał, że jego celem jest dalsza poprawa standardów życia obywateli i wzmocnienie państwa.

"Znamy krytyczne uwagi na temat struktury zarządzania, którą zaproponowaliśmy razem z urzędującym prezydentem Miedwiediewem - tzw. tandemu. Nie znam jednak doskonałych systemów zarządzania" - oznajmił.

Szef rządu Rosji przywołał przykład Wielkiej Brytanii, gdzie - jak zauważył - po ustąpieniu Tony'ego Blaira z funkcji przewodniczącego Partii Pracy jego następca Gordon Brown stanął na czele władz wykonawczych państwa automatycznie. "Bez wyborów. Nie proponując niczego. W wyniku wewnątrzpartyjnych manipulacji" - podkreślił.

Putin zaznaczył, że on i Miedwiediew tak nie robią. "My idziemy do wyborów. Proponujemy naszym obywatelom, aby wypowiedzieli się na temat tego, jak pracowaliśmy w poprzednich latach i jak oceniają oni program rozwoju kraju" - powiedział.

Pod koniec września Miedwiediew zaproponował, aby to Putin kandydował w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku. Ten z kolei wystąpił z inicjatywą, by po przyszłorocznych wyborach obecny prezydent stanął na czele nowego rządu.

O planach tych Miedwiediew i Putin poinformowali podczas zjazdu partii Jedna Rosja. Obaj nie ukrywali, że na taką roszadę umówili się już wtedy, gdy Putin po dwóch kadencjach prezydenckich w 2008 roku opuszczał Kreml, gdyż konstytucja nie pozwalała mu o ubieganie się o trzecią kadencję z rzędu. Na swojego następcę wskazał wówczas Miedwiediewa.

Wiele mediów i analityków w Rosji porównało decyzję Putina o starcie w wyborach prezydenckich w 2012 roku, po dwóch kadencjach na Kremlu w latach 2000-2008, do "breżniewizacji" rosyjskiego systemu politycznego. Leonid Breżniew kierował ZSRR od 1964 roku do swej śmierci w roku 1982.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Putin broni roszady na szczytach władzy
Komentarze (1)
T
teresa
12 listopada 2011, 18:51
Jakie znaczenie ma teraz -kto stoi na czele Rosji. Istotniejsze jest,kto będzie w stanie zapłacić za gaz, może się bowiem okazać,że Nordstream zamieni się w bazę na Księżycu.