"Putin zawinił, ale zimnej wojny nie będzie "

(fot. EPA/SHAWN THEW)
Tomasz Zalewski / PAP / slo

Odwołanie przez Baracka Obamę szczytu w Moskwie z Władimirem Putinem uznaje się za symboliczny kres amerykańskiej polityki resetu w stosunkach z Rosją. Wielu ekspertów sądzi jednak, że to tylko przejściowy kryzys; za jakiś czas oczekują oni poprawy w relacjach.

Wielu amerykańskich politologów wskazuje, że przyczyną ochłodzenia stosunków, porównywanego nawet do powrotu do zimnej wojny, jest polityka rosyjskiego prezydenta: wewnętrzna i zagraniczna.

"To Putin jest odpowiedzialny za pogorszenie stosunków. Do tanga trzeba dwojga. Można zrozumieć gniew Rosji z powodu, na przykład, interwencji NATO w Libii, ale ogólnie biorąc USA bardzo się starały, żeby podtrzymać politykę resetu, natomiast Rosja działała w przeciwnym kierunku" - powiedział PAP profesor Uniwersytetu Georgetown i ekspert ds. europejskich w Radzie Stosunków Międzynarodowych CFR Charles Kupchan.

Jego zdaniem, polityka Putina jest "dziwna do zrozumienia", gdyż przeciąganie struny w sporach z USA ostatecznie szkodzi Rosji.

DEON.PL POLECA

Podobnie ocenia przyczyny oziębienia były ambasador USA przy NATO, a obecnie ekspert w Szkole Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych (SAIS) Uniwersytetu Johna Hopkinsa, Kurt Volker.

"Udzielając azylu Snowdenowi, który jest groźnym przestępcą, Rosja kontynuuje po prostu swoją politykę dowodzącą, że reset okazał się fiaskiem" - powiedział PAP Volker. Przypomniał, że Putin prześladuje opozycję w kraju, wyrzucił z Rosji amerykańskie organizacje pozarządowe i blokuje inicjatywy USA na rzecz izolowania reżimu prezydenta Baszara el-Asada w Syrii.

"Zmieniło się tylko to, że Obama w końcu stracił cierpliwość do Putina" - dodał.

Volker, który pracował w amerykańskiej administracji za prezydentury George'a W.Busha, polemizuje z argumentami ekipy Obamy, że zainicjowana przez prezydenta polityka resetu przyniosła USA korzyści - zaowocowała m.in. współpracą USA i Rosji przy tranzycie wojsk amerykańskich z Afganistanu.

Niektórzy eksperci sądzą, że u źródeł pogorszenia stosunków leży wzajemna animozja Putina i Obamy.

"Przepraszam za szczerość, ale Putin otwarcie okazuje pogardę waszemu prezydentowi" - powiedział w wywiadzie dla "New York Timesa" rosyjski analityk polityczny i działacz opozycji Andriej Piontkowski. Jego zdaniem, rosyjski prezydent wyczuwa "słabość" w Obamie, co zachęca go do eskalacji napięcia.

Biały Dom oznajmił, że Obama nie pojedzie na spotkanie z Putinem w Moskwie we wrześniu, chociaż przybędzie na szczyt państw grupy G20 w Petersburgu w tym samym miesiącu. Tam jednak także - według zapowiedzi - nie dojdzie do dwustronnego spotkania prezydentów USA i Rosji.

Decyzję rządu amerykańskiego interpretuje się też jako swoisty rewanż za nieprzybycie Putina na szczyt G8 do Camp David (Rosję reprezentował już jako premier Dmitrij Miedwiediew) i szczyt NATO do Chicago w maju 2012 r.

Zdaniem ekspertów rosyjskich, zwłaszcza związanych z rządem, odwołanie szczytu z Putinem w Moskwie jest przejawem słabości amerykańskiego prezydenta. Forsują oni tezę, że Obama uległ po prostu naciskom "jastrzębi" w USA, w Kongresie i Partii Republikańskiej, oraz presji opinii publicznej po sprawie Snowdena.

"Sam Obama za bardzo nie przejmował się sytuacją wokół Snowdena. To tylko jastrzębie, rozgniewani perspektywą podróży ojca Snowdena do Rosji, naciskają na prezydenta" - powiedział Aleksiej Małaszenko z moskiewskiego Centrum Carnegie.

"Obamie nie udaje się skierować stosunków z Rosją na drogę prowadzącą ku poprawie. Chociaż tego próbuje, najwyraźniej brak mu sił. Znajduje się pod ostrą presją zimnowojennego lobby w Kongresie, które nie pozwala mu na polepszenie stosunków z Rosją" - powiedział dyrektor rosyjskiego Instytutu Studiów Politycznych, Siergiej Markow, cytowany przez VoiceofRussia.com.

Są jednak sygnały, że oziębienie na linii Moskwa-Waszyngton może być tylko tymczasowe, ponieważ obu stronom nie zależy na powrocie do zimnej wojny.

Wymienia się tu argument, że mimo odwołania szczytu w Moskwie, nie odwołano spotkania rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa i ministra obrony Siergieja Szojgu z ich amerykańskimi odpowiednikami: sekretarzem stanu Johnem Kerry i szefem Pentagonu Chuckiem Hagelem. Rozpoczyna się ono w piątek w Waszyngtonie.

"Nie będzie żadnego zamrożenia. Rosja będzie kontynuowała swą konstruktywną politykę współpracy z USA, gdyż leży to w naszych interesach" - powiedział serwisowi VoiceofRussia wicedyrektor Instytutu Badań Społeczno-Politycznych Rosyjskiej Akademii Nauk, Wilen Iwanow.

"Nie odwołano żadnego traktatu ani porozumienia, nie obcięto żadnego programu (wymiany). Nie ma więc powodu, by mówić o jakimś radykalnym pogorszeniu stosunków" - wtóruje mu inny rosyjski politolog, Siergiej Michejew.

Także Kupchan uważa, że na dłuższą metę stosunki Moskwa-Waszyngton wrócą do normy, tzn. oba kraje będą współpracować mimo dzielących je licznych różnic.

"Na poziomie roboczym będziemy prowadzić współpracę w takich kwestiach jak Iran czy konflikt na Bliskim Wschodzie. Dla USA stawka jest zbyt wysoka, by wstrzymać współpracę z Rosją. Staje się to coraz trudniejsze, ale drzwi zamykać nie można" - powiedział ekspert CFR.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Putin zawinił, ale zimnej wojny nie będzie "
Komentarze (1)
jazmig jazmig
9 sierpnia 2013, 17:30
Moim zdaniem Obama niepotrzebnie zaognia stosunki z Rosją. Odwołując spotkanie z Putinem, jakby nie było gospodarzem G-8, zachował się jak zwykły cham. Niech mi nikt nie opowiada bzdur, że Snowden to aż taki wielki przestępca, że trzeba robić o niego wojnę z Rosją. Nie jestem fanem Rosji i Putina, ale tym razem to Putin ma rację. Skoro Rosja pozwoliła Snodenowi wylądować na swoim terytorium, to nie miała innego wyjścia, jak udzielić mu azylu. USA od dłuższego czasu wykazują się niezwykle szkodliwą polityką. Doprowadziły do zniszczenia Iraku, Libii, Afganistanu, bałaganu w Egipcie, Tunezji i Maroku, a ostatnio rozpętały wspólnie z lokalnymi kacykami wojnę w Syrii. Rosja nie ma innego wyjścia, niż pomoc Assadowi, bo inaczej straciłaby twarz w polityce światowej, a jeszcze mocniej w świecie arabskim. Opuszczenie Kadafiego i wydanie go na zabicie, bardzo pogorszyło reputację Rosji w tym rejonie i nie może ona tego błędu więcej powtórzyć, ponieważ gdyby opuściła Assada, straci wszelkie wpływy na półwyspie arabskim. Rosja ma tego świadomość i dlatego odrzuciła łapówkę w wysokości 15 mld USD od saudyjczyków. Na szczęście dla Polski, różnica zdań między USA i Rosją powoduje, że Amerykanie będą musieli bardziej otworzyć się na Polskę. Byłoby dobrze, gdyby nasi nieudacznicy od Tuska umieli tę szansę wykorzystać.