Rosja oskarża Ukrainę o porwanie dwóch rosyjskich żołnierzy
Rosja oskarża Ukrainę o porwanie dwóch rosyjskich żołnierzy w pobliżu granicy z Krymem. Kijów twierdzi, że są to dezerterzy z ukraińskiej armii, zatrzymani przy wyjeździe z Krymu. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow uznał we wtorek, że była to prowokacja.
- Uważamy, że doszło do bezprawnej prowokacji służb specjalnych Ukrainy na rosyjskim terytorium wobec rosyjskich obywateli. Zajmują się tym nasze organy ścigania - podkreślił szef rosyjskiej dyplomacji.
O zdarzeniu poinformowało w poniedziałek rosyjskie Ministerstwo Obrony. Według późniejszych wyjaśnień sztabu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej agenci Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zwabili "dwóch rosyjskich żołnierzy - chorążego Maksima Odincowa i młodszego sierżanta służby kontraktowej Aleksandra Baranowa" na przejście drogowe Dżankoj między Krymem i Ukrainą "rzekomo w celu przekazania dokumentów potwierdzających ich wyższe wykształcenie zdobyte na ukraińskich wyższych uczelniach". Gdy tylko przeszli oni na stronę ukraińską, "zostali zatrzymani przez SBU i wywiezieni do obwodu Nikołajewskiego na Ukrainie" - podała Flota Czarnomorska.
SBU w poniedziałkowym komunikacie napisała, że "chodzi o dwóch byłych ukraińskich żołnierze, dezerterów, którzy złamali przysięgę i poszli służyć w rosyjskiej armii po bezprawnej aneksji Krymu". "Zostali oni zatrzymani po przekroczeniu granicy" między Krymem i Ukrainą w Czonharze - wyjaśniła.
We wtorek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow na pytanie dziennikarzy, czy zatrzymani to są byli ukraińscy żołnierze i czy złożyli oni przysięgę Rosji, odpowiedział: "Są obywatelami Federacji Rosyjskiej. W tym przypadku to jest najważniejsze".
Krym został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji militarnej po referendum na półwyspie, uznanym za nielegalne zarówno przez Kijów, jak i Zachód. Po aneksji część przebywających tam ukraińskich żołnierzy wróciła na Ukrainę, a część pozostała i zasiliła szeregi armii rosyjskiej.
Skomentuj artykuł