Saakaszwili walczy z ukraińską mafią

(fot. More pictures and videos: connect@epp.eu / Foter / CC BY)
PAP / kw

Koniec upalnego lata w Odessie nie wieszczy spadku nerwowej gorączki w salonach jej dotychczasowych władców. Na wysokim poziomie utrzymuje ją Micheil Saakaszwili, który od stu dni zwalcza tworzone przez nich latami układy. Mówi o nich bez ceregieli: ten system jest bandycki.

Były prezydent Gruzji - od czerwca szef odeskiej administracji obwodowej - zdążył już złamać kilka splamionych korupcją urzędniczych karier i podbić tym serca zwykłych mieszkańców regionu. Obiecuje przy tym, że to zaledwie początek.

Zmiany, które zamierza tu zrealizować, mają być motorem przemian w całym kraju.

"Kicham na to, ile kto ma pieniędzy i kto za nim stoi. Złodziejstwa tu więcej nie będzie" - ostrzega ze swej rezydencji na wzgórzach nad morskim wybrzeżem.

DEON.PL POLECA

Młodej ekipie reformatorów, z którą przyjechał do Odessy, miejscowe plaże jawią się jako przyszła Costa Brava. "Na razie jednak mamy tutaj Kolumbię. Region potrzebuje radykalnych działań" - mówi Saakaszwili PAP.

Większość ludzi efektów tych działań jeszcze nie zauważa, choć w Odessie pojawiła się nowa policja, a z brzegu morza usunięto mury, za którymi oligarchowie urządzili sobie luksusowe posiadłości z bezpośrednim dostępem do wody.

Obalaniem pierwszego muru dyrygował sam Saakaszwili. Kolejne ich wpływowi właściciele likwidują już sami.

"Miejscowi bandyci jeszcze siedzą cicho, ale Saakaszwili może się doigrać. Albo zostanie zamordowany, albo zwycięży i będą stawiane mu pomniki" - ocenia dziennikarka jednej z miejscowych gazet.

Były prezydent zdaje się lekceważyć te zagrożenia. W październiku obok szarego, zbudowanego w czasach komunistycznych gmachu administracji obwodowej zamierza otworzyć nowoczesne centrum usług administracyjnych. Wchodzących do niego petentów powitają rosnące pod szklanym dachem drzewa, cichy szum fontanny i kompetentny personel.

Wzorowana na gruzińskich Domach Sprawiedliwości instytucja będzie ośrodkiem, w którym będzie można wyrobić paszport, uzyskać metrykę czy zarejestrować działalność gospodarczą.

"Liczymy, że ułatwi to załatwianie spraw urzędowych i wyruguje istniejący dziś nawyk przyspieszania procedur za wciskane urzędnikom 100-dolarowe banknoty" - wyjaśnia PAP dyrektorka centrum Żenia Abramowa.

Mieszkańcy Odessy, którzy znani są ze specyficznego poczucia humoru, na razie nie krytykują nowego gubernatora, lecz uważnie mu się przyglądają.

"Reformy Saakaszwilego? W powietrzu nie wiszą, na ulicy nie leżą, to jak mam je zobaczyć? Możemy o tym porozmawiać, jak usłyszę ich brzęk w kieszeni" - ocenia krótkie rządy Gruzina sprzedawca świeżych ryb na bazarze Priwoz.

Turyści, tłumnie spacerujący głównym deptakiem na ulicy Derybasiwskiej i popijający lemoniadę pod parasolami licznych kafejek, problemów skorumpowanej Odessy nie dostrzegają. W hotelach, w których mieszkają, i miejscach, które zwiedzają, jest czysto, komfortowo i bezpiecznie.

Przyjezdni, którzy fotografują się na tle pomnika pierwszego gubernatora Odessy, księcia de Richelieu, po czym przechodzą w stronę morza legendarnymi schodami potiomkinowskimi, nie muszą wiedzieć, że prawdziwe gniazdo os leży właśnie u ich stóp.

Odeski port i znajdujący się w nim urząd celny mogłyby być żyłą złota dla miasta i budżetu państwa. Nie są, gdyż duża część ich dochodów rozkradana jest przez miejscowych kacyków. Wciąż mają wpływowych przyjaciół w dzielnicy rządowej w Kijowie - twierdzą ludzie Saakaszwilego.

"O sytuacji w porcie mógłbym opowiadać godzinami. Na razie jesteśmy bezsilni wobec celników, którzy za łapówki decydują, który statek ma być skontrolowany w stu procentach, a który nie zostanie sprawdzony wcale. Takie rzeczy odstraszają naszych potencjalnych partnerów, ale wierzę, że niebawem to ukrócimy" - przekonuje PAP Sasza Borowyk, wykształcony na zachodzie lwowianin, który w administracji obwodowej odpowiada za inwestycje.

Ten absolwent Harvardu, który ostatnie ćwierć wieku spędził na Zachodzie, na początek chce przyciągnąć do obwodu odeskiego co najmniej 3 mld dolarów rocznie.

Z nadzieją spogląda na Izrael, który kupuje od Ukrainy zboże, i liczy, że w jego ślady pójdą Zjednoczone Emiraty Arabskie. Szuka zagranicznych inwestorów, którzy podjęliby się modernizacji dróg, w tym ważnej, lecz obecnie zniszczonej i nienadającej się do użytkowania trasy z Odessy w kierunku Rumunii i Bułgarii. Główne nadzieje pokłada jednak w rozwoju turystyki.

"To prawda, że po dokonanej przez Rosję aneksji Krymu w Odessie pojawiło się więcej turystów niż wcześniej, ale mogłoby być ich znacznie więcej. Chcemy widzieć tu sentymentalne wycieczki pochodzących stąd Żydów. Rosjan, dla których w obecnej sytuacji Odessa mogłaby być takim samym centrum wolności, jakim dla Ukraińców było Monachium w czasach zimnej wojny. Zapraszamy wszystkich" - zachęca Borowyk.

Odessa, która chwali się, że jest domem wielu narodowości, stara się zadowolić wszelkie upodobania. "Tutaj wszyscy są swoi" - głosi hasło na ustawionych przy ulicach bilbordach. W rogu mały herb Odessy, którym jest kotwica. Powyżej trzy ogromne kotwice zwieńczone żydowską menorą, dwuramiennym krzyżem prawosławnym i krzyżem katolickim.

"Chcesz Odessy ukraińskiej? Oprowadzę po niej w dwie i pół godziny! Żydowskiej? Mogę mówić o niej cały dzień. Rosyjskiej, bułgarskiej, greckiej, niemieckiej? No problem! Jesteś z Polski? Pokażę ci ulicę Polską i ulicę Lecha Kaczyńskiego, pałace Sobańskich, Potockich i Brzozowskich!" - reklamuje swoje miasto przewodnik turystyczny Oleg.

Unoszący się w Odessie duch tolerancji to kamień, o który w ubiegłym roku potknęli się miejscowi zwolennicy "Ruskiej Wiosny". Z inspiracji Kremla, wraz z opanowanym dziś przez separatystów Donbasem na wschodniej Ukrainie, chcieli włączyć ją do swego projektu tak zwanej Noworosji. Odpowiedzią mieszkańców miasta było głośne "nie".

"Mamy dostatecznie wielu mądrych ludzi, którzy potrafią odróżnić propagandę w rosyjskiej telewizji od rzeczywistości. Gdy mamy wybierać między życiem według modelu z Wiatki czy Smoleńska a Marsylią i Wenecją, wybierzemy zachodni kierunek rozwoju. Tam, gdzie rządzi dziś Rosja, nie może być pokoju i normalnego funkcjonowania" - mówi odeski historyk Ołeksandr Babycz.

"Odessę bardziej interesuje życie w bogatej i sytej Ukrainie, niż w biednej Rosji. Daje nam ona o wiele więcej, niż może zaproponować Moskwa" - podkreśla w rozmowie z PAP.

Saakaszwili, który z Rosją i jej dzisiejszymi przywódcami ma na pieńku od lat, myśli dokładnie w ten sam sposób. Sukces, który ma szansę odnieść Odessa, a za nią cała Ukraina, będzie ostatecznym zwycięstwem nad Kremlem - marzy były gruziński prezydent.

Reportaż przygotował Jarosław Junko

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Saakaszwili walczy z ukraińską mafią
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.