Sinn Fein: Nie świętować śmierci Thatcher

(fot. EPA/ANDY RAIN )
PAP / slo

Lider republikańskiej partii Sinn Fein, Martin McGuinness, zastępca pierwszego ministra Irlandii Płn., zaapelował, by nie świętować śmierci byłej konserwatywnej premier Margaret Thatcher, która w wieku 87 lat zmarła w poniedziałek w Londynie.

Na wieść o śmierci Thatcher w zachodnim Belfaście i niektórych dzielnicach Londonderry zorganizowano w poniedziałek i w nocy z poniedziałku na wtorek uliczne festyny.

"Thatcher nie była człowiekiem pokoju, ale dopuszczenie do tego, by jej śmierć zatruwała nam umysły, byłoby błędem" - napisał McGuinness na Twitterze.

Thatcher do dziś dzieli opinię publiczną w Irlandii Płn., ponieważ lata 80., gdy była premierem, to okres nasilenia zbrojnego konfliktu w prowincji. Pierwszy minister, unionista Peter Robinson z Demokratycznej Partii Ulsteru wyraził dla niej uznanie za dążenie do utrzymania Irlandii Płn. jako części Zjednoczonego Królestwa.

Z kolei przewodniczący republikańskiej Sinn Fein, dawnego politycznego skrzydła Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA), obecnie poseł do irlandzkiego parlamentu w Dublinie Gerry Adams napisał w oświadczeniu dla mediów, że polityka Thatcher wobec prowincji była "drakońska i militarystyczna, a jej efektem było niepotrzebne przedłużenie konfliktu".

Wobec Adamsa w 1988 r. rząd Thatcher wprowadził cenzurę, argumentując, że jego partia popiera terroryzm. By nie nadawać mu rozgłosu, jego oświadczeń na ogół nie przedstawiano w mediach w całości; fragmenty odczytywał zwykle spiker. Dopiero po ogłoszeniu przez IRA rozejmu w 1994 r. Adams mógł wypowiadać się dla brytyjskich mediów własnym głosem.

Thatcher była szczególnie znienawidzona przez republikanów, ponieważ w latach 1980-81 zajęła bezkompromisowe stanowisko wobec członków IRA więzionych w Maze, którzy przystąpili do głodówki na znak protestu przeciwko odebraniu im specjalnego statusu i zakwalifikowaniu jako zwykłych przestępców. Dziesięciu zagłodziło się na śmierć.

Po latach ujawniono, że Thatcher zgodziła się na tajne kontakty wywiadu z Sinn Fein, ale nie przełożyły się one na ostudzenie konfliktu. W 1984 r. IRA dokonała zamachu na hotel w Brighton, w którym zatrzymali się uczestnicy dorocznego zjazdu Partii Konserwatywnej. Cztery osoby zginęły, a kilkanaście zostało rannych. Była to próba zamachu na Thatcher.

Unionistyczny deputowany Jonathan Bell cytowany przez Press Association powiedział, że uliczne zabawy urządzone w dniu śmierci Thatcher w Belfaście i Londonderry były "zupełnie nie na miejscu".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sinn Fein: Nie świętować śmierci Thatcher
Komentarze (4)
T
Torys
10 kwietnia 2013, 18:50
 Nie  ma żadnego usprawiedliwienia  dla żadnego  terroryzmu.  Ta prosta, surowa  i uczciwa  zasada przyświecała ś.p. Margaret Thatcher.   Terroryzm  to uderzanie w bezbronnych, przeważnie niczemu niewinnych  ludzi.   Czy premier jakiegokolwiek  szanującego się  państwa może przez palce patrzeć, jak  w krwawych zamachach  giną jego obywatele?  Co powiedzielibyśmy o takim premierze, o ministrze spraw wewnętrznych...?  Czy  władze jakiegokolwiek  szanującego się państwa nie mają  obowiązku  dbać  o bezwzględne  bezpieczeństwo  jego obywateli, którym wszak  mają służyć?  Postawa  ś.p. Margaret thatcher  wobec terrorystów, jak i wobec  zagrożenia obywateli brytyjskich na Falklandach  jest wzorem  odpowiedzialności polityka  za państwo i obywateli.   
Z
Zbyszek
10 kwietnia 2013, 17:21
Zdecydowanie przeciwstawiam się nazywaniu północnoirlandzkich republikanów "społecznością katolicką". Ci ludzie z pewnością nie są świadomymi naśladowcami Jezusa. Nie jestem politologiem, ale wydaje mi się, że można zaliczyć ich do szeroko rozumianych bojówek lewackich.
K
kasia
9 kwietnia 2013, 22:01
~Stilgar, to akurat jest zupełnie inna historia, nie chodzi o związkowców brytyjskich. Osobiście nie mam nic do pani T., aczkolwiek znając historie Irlandii wiem dlaczego jej tak nie lubią. Wobec Irlandczyków z Północy pani Thatcher wykazała się postawą równie albo jeszcze bardziej nieugiętą, co zostało odczytane w kontekście wielowiekowej kolonialnej polityki Brytanii wobec Irlandii. Fakt że walczyła z terroryzmem był dla całej społeczności katolickiej, w tym osób nie popierających przemocy, mniej ważny niż to, że przemawiała językiem dobrze znanym od wieków, językiem metropolii wobec podbitej prowincji. Nie pamiętam gdzie, ale  w prasie online, dzięki portalowi Nuzhound, czytałam że po którymś ujawnieniu archiwów działań rządowych, co w W. Brytanii robi się regularnie kiedy upłynie pewien czas, okazało się że miała nawet plany wysiedlania katolików irlandzkich z Północy do Republiki (żeby nie przeszkadzali i nie buntowali się). Ministrowie delikatnie wyperswadowali jej ten zamiar jako sprzeczny z ideą demokracji (istotnie, robiono już takie rzeczy z Irlandczykami ale w 17 w..). Jej zachowanie i sposób odnoszenia sie bardzo zaogniły konflikt, który gdyby nie późniejsza, bardziej pojednawcza generacja polityków brytyjskich (i irlandzkich), trwałby w dawnej krwawej postaci do dzisiaj.
S
Stilgar
9 kwietnia 2013, 21:27
Związkowy badziew pokazuje swój poziom. Dzięki reformom Margaret Polacy jeżdżą dziś na wyspy do pracy...