Szczyt UE w sprawie uchodźców
Przywódcy unijni poparli na czwartkowym szczycie wynegocjowany przez KE plan współpracy UE z Turcją, który ma pomóc zahamować napływ uchodźców. Ankara w zamian za współpracę ma otrzymać dodatkowe środki oraz przyspieszenie liberalizacji wizowej.
"Dziś liderzy podjęli ważne decyzje, które pomogą zabezpieczyć zewnętrzne granice UE. Przyjmujemy z zadowoleniem wspólny unijno-turecki plan działań, aby radzić sobie z obecnym kryzysem migracyjnym" - powiedział na konferencji prasowej po szczycie szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Negocjacje z Turcją, którą Unia chce nakłonić do skuteczniejszych działań w celu zahamowania fali uchodźców, skończyły się kilka godzin przed rozpoczęciem szczytu; Turcja jest głównym krajem tranzytowym dla uciekinierów z Syrii.
Plan działania mówi m.in. o zmobilizowaniu przez UE dodatkowych znaczących środków na wsparcie Turcji (poza funduszami przedakcesyjnymi dla tego kraju), ale nie podaje żadnej konkretnej kwoty. Według kanclerz Niemiec Angeli Merkel mówi się o wsparciu w wysokości 3 mld euro na działania związane z kryzysem uchodźczym. Merkel wskazała na konferencji prasowej, że Turcja przeznaczyła już około 7 mld euro na pomoc uchodźcom z Syrii.
Tusk przekonywał, że plan jest znaczącym krokiem w kierunku zahamowaniu przepływów migracyjnych, które poprzez Turcję kierują się do UE. Wtórował mu szef KE Jean-Claude Juncker, który podkreślał, że plan ma dwa cele: zatrzymać w Turcji tych uchodźców, którzy już są w tym kraju, a także zapobiegać tranzytowi migrantów przez Turcję do UE.
W zamian za współpracę Ankarze - poza pieniędzmi - obiecano też przyspieszenie w dziedzinie liberalizacji wizowej. "Zgodziliśmy wraz z naszymi tureckimi partnerami, że proces liberalizacji wizowej będzie przyspieszony. Nie oznacza to, że odsuniemy na bok nasze podstawowe kryteria" - zastrzegał Juncker.
Zapowiedział, że wiosną 2016 r. KE oceni proces dotyczący wypełniania przez Turcję kryteriów związanych z liberalizacją wizową. Turecki premier Ahmet Davutoglu ogłosił wcześniej, że zaproponował UE zawarcie porozumienia w sprawie liberalizacji wizowej do połowy 2016 r., zamiast, jak planowano, w 2017 r. Rozmowy w tej sprawie toczą się od 2013 r.
Plan zakłada też ożywienie negocjacji w sprawie przystąpienia Turcji do UE; do tej pory otwarto jedynie 13 z ponad 30 rozdziałów negocjacyjnych.
Juncker poinformował, że ze strony państw członkowskich brakuje deklaracji dotyczących wpłaty 2,3 mld euro na fundusze wspierające uchodźców.
Relacjonował, że przywódcy unijni obiecali podczas szczytu, iż osiągną przynajmniej taki poziom finansowania na kryzys uchodźczy, jaki ze swojej strony przewiduje KE. Dodatkowa kwota, jaką Komisja chce przeznaczyć ten cel to 1,7 mld euro w 2015 i 2016 r. Przedstawiciele państw unijnych w Brukseli oraz prezydencja luksemburska mają pracować, by suma ta została zadeklarowana w ciągu kilku najbliższych tygodni.
Szef KE mówił, że czytał przywódcom wnioski z poprzedniego szczytu migracyjnego, które mówią o finansowym wsparciu uchodźców. "To nieakceptowalne, że mamy spotkanie z naszymi afrykańskimi partnerami bez możliwości położenia na stole pieniędzy, które ustaliliśmy" - oświadczył Juncker. Za niecały miesiąc unijni przywódcy spotkają się na szczycie na Malcie z przedstawicielami krajów afrykańskich, aby rozmawiać z nimi na temat zahamowania napływu uchodźców do Europy.
Szczyt zgodził się też na rozszerzenie mandatu unijnej agencji ochrony granic zewnętrznych Frontex. Jak podkreślał Tusk w ciągu kilku miesięcy ma się ona przemienić w "bardziej operacyjne ciało". Frontex ma m.in. dostać uprawienia do odsyłania nielegalnych imigrantów (agencja będzie mogła o tym sama decydować; teraz to uprawnienie państw członkowskich). Tusk zapowiedział, że w tzw. międzyczasie państwa unijne mają być gotowe do wydelegowania kilkuset strażników granicznych i ekspertów do pracy w punktach rejestracji i weryfikacji uchodźców we Włoszech i Grecji (tzw. hotspotach).
Przywódcy potwierdzili też wnioski z poniedziałkowego spotkania szefów MSZ w sprawie konfliktu w Syrii, że trwały pokój w tym kraju nie jest możliwy pod rządami obecnego prezydenta Baszara el-Asada.
Kanclerz Niemiec przyznała po zakończeniu spotkania, że wśród krajów UE utrzymują się duże różnice zdań w sprawie rozwiązywania problemu napływu uchodźców, w tym w sprawie propozycji ustanowienia stałego systemu podziału uchodźców między państwa unijne. Niemcy są za takim systemem, a sprzeciwia się mu m.in. Polska. "Doszło do bardzo szczerej dyskusji" - powiedziała Merkel.
Jak dodała, nie rozumie stanowiska niektórych krajów wschodnioeuropejskich. Zdaniem Merkel, nie jest do końca jasne, dlaczego niektóre z tych krajów, które zazwyczaj są bardzo szczere, uważają, że źle je potraktowano. "Myślę, że potrzeba jeszcze wielu dyskusji, aby wszyscy to zrozumieli" - powiedziała kanclerz.
Skomentuj artykuł