Szukają rywala dla Angeli Merkel
Niemieccy socjaldemokraci są pod coraz większą presją, by wyłonić kandydata na kanclerza, który przed wyborami w 2013 r. rzuci wyzwanie szefowej chadecji Angeli Merkel. Zdaniem wielu komentatorów najlepsze karty ma były minister finansów Peer Steinbrueck.
"Steinbrueck uchodzi za polityka, który może pozyskać szerokie poparcie. Był ministrem finansów w rządzie wielkiej koalicji SPD i chadeków w latach 2005-2009 i razem z Merkel zapewniał wówczas wyborców, że ich oszczędności są bezpieczne. Dlatego wielu uważa, że w czasie kryzysu euro to właśnie Steinbrueckowi zaufają wyborcy, również ci, którzy popierają chadecję" - powiedział w poniedziałek PAP politolog z wolnego uniwersytetu w Berlinie Gero Neugebauer.
To, kto poprowadzi opozycyjną SPD do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, ma się rozstrzygnąć najpóźniej po wyborach regionalnych w Dolnej Saksonii, które odbędą się 27 stycznia. Ale - według mediów - już na zjeździe socjaldemokratów pod koniec listopada szef partii Sigmar Gabriel może ogłosić nazwisko kandydata SPD na kanclerza.
Oficjalnie pretendentów do tej roli jest trzech - oprócz Steinbruecka są to: sam przewodniczący partii Gabriel oraz szef frakcji parlamentarnej SPD i były szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. Razem tworzą oni tzw. trojkę SPD, która od ponad roku nadaje ton działalności ugrupowania.
"Trojka" miała być dowodem na to, że socjaldemokraci mają więcej do zaoferowania niż chadecja, w której niepodzielnie panuje Angela Merkel. "Jednak w międzyczasie to przedstawienie stało się farsą. Trojka nie jest już symbolem siły, ale reprezentuje trzech mężczyzn, którzy nie mają odwagi" - skomentował w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel".
Według "Spiegla" Sigmar Gabriel już wycofał się z walki o kandydowanie na kanclerza; sondaże dawały mu najmniejsze szanse na pokonanie Merkel. Z kolei Steinmeier mógłby wprawdzie liczyć na spore poparcie w partii i zyskał wiele szacunku i sympatii, gdy w 2010 r. oddał nerkę swojej chorej żonie. Ale już raz, w 2009 r., przegrał walkę o fotel kanclerza przeciwko szefowej CDU. Wówczas socjaldemokraci osiągnęli najgorszy wynik wyborczy w powojennej historii partii - 23 proc., za co odpowiedzialnością obarczono Steinmeiera.
Z kolei problemem dla 65-letniego Peera Steinbruecka jest to, że choć dobrze wypada w sondażach, to ma najmniejsze oparcie w partii. W niekorzystnym świetle stawia tego polityka niedawno ujawniony dokument, z którego wynika, że gdy był ministrem finansów osobiście zabiegał u szefów koncernów Telekom i Deutsche Post o sponsorowanie turnieju szachowego; Steinbrueck jest zapalonym graczem w szachy.
Niektóre media uznały już konkurencję wewnątrz trojki SPD za rozstrzygniętą. Już w zeszłym tygodniu satyryczne pismo "Cicero" ogłosiło Peera Steinbruecka kandydatem SPD na kanclerza, powołując się na nieoficjalne informacje, co jednak szybko zostało zdementowane przez władze partii. Wpływowy tygodnik "Der Spiegel" opublikował zaś w najnowszym wydaniu wywiad z tym politykiem, w którym przedstawia on swoje pomysły na ukrócenie spekulacji na rynkach finansowych i proponuje stworzenie funduszu ratunkowego dla banków, który byłby jednak finansowany przez same banki, a nie podatników. To mogą być jedne z głównych tematów przyszłorocznej kampanii wyborczej w Niemczech.
"Szanse SPD w przyszłorocznych wyborach zależą od tego, czy zdoła ona zaprezentować prawdziwą alternatywę wobec rządów Angeli Merkel. Dotyczy to przede wszystkim takich spraw, jak płaca minimalna, polityka wobec banków, postęp integracji strefy euro i kwestia wzajemnej odpowiedzialności za długi innych państw" - ocenia Gero Neugebauer.
Jak na razie wszystkie sondaże wskazują, że to chadecja wygra wybory i najbardziej prawdopodobna będzie wielka koalicja chadeckiego bloku CDU/CSU z SPD, z Merkel na czele. Ani obecna koalicja chadecko-liberalna, ani też sojusz SPD i Zielonych nie uzyskałyby większości koniecznej do utworzenia koalicji.
Skomentuj artykuł