"To spełnia oczekiwania milionów Ukraińców"
Unia Europejska i Ukraina podpisały w piątek w Brukseli polityczną część umowy stowarzyszeniowej. To symboliczny gest poparcia dla wschodniego sąsiada Unii i tymczasowych władz w Kijowie w trudnym dla Ukrainy czasie.
Podpisy pod umową złożyli przywódcy 28 państw Unii, szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, zaś ze strony Ukrainy premier tymczasowego rządu Arsenij Jaceniuk. Nastąpiło to na marginesie obradującego w Brukseli szczytu UE.
"Ten gest symbolizuje wagę, jaką obie strony przywiązują do wzajemnych relacji, i naszą wspólną wolę ich rozwijania. Oznacza też uznanie dla dążeń narodu Ukrainy, który chce żyć w kraju (...) wartości, demokracji i rządów prawa, gdzie wszyscy obywatele mają udział w dobrobycie narodowym. (Oznacza to) także uznanie tęsknoty ludzi za przyzwoitym życiem, za europejskim stylem życia" - powiedział Van Rompuy podczas krótkiej i skromnej ceremonii.
Przypomniał, że gdy w listopadzie zeszłego roku ówczesne władze Ukrainy wycofały się z planu podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, wywołało to "powszechne powstanie, polityczny i kulturowy zwrot". "Oddajemy hołd tym, którzy oddali życie za wolność, i popieramy wszystkich, którzy dziś starają się budować otwartą i wspólną Ukrainę" - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej. "Unia Europejska jest po stronie tej nowej Ukrainy" - podkreślił.
Ukraiński premier powiedział dziennikarzom, że podpisana w piątek część umowy stowarzyszeniowej dotyczy "najważniejszych spraw, czyli współpracy w zakresie bezpieczeństwa i obrony". "Będzie podstawą reform w moim kraju i spełnia oczekiwania milionów Ukraińców, którzy chcą, by ich kraj był częścią UE" - powiedział Jaceniuk. Dodał, że nie dba o to, jak zareaguje Rosja. "Zależy mi na Ukrainie, Ukraińcach i naszej europejskiej przyszłości" - podkreślił.
Polski premier Donald Tusk powiedział jeszcze przed uroczystością podpisania umowy, że wydarzenie to "blednie trochę w kontekście ostrego konfliktu między Ukrainą a Rosją". "To, że udało się ten proces polityczny doprowadzić do finału, oczywiście niczego nie rozwiązuje, ale to bardzo wyraźny znak, znak nadziei dla Ukraińców i Ukrainy, że ten scenariusz może mieć swój dobry dalszy ciąg, a niekoniecznie katastrofalny" - podkreślił szef rządu.
Polityczne rozdziały kompleksowego porozumienia mówią o wspólnych demokratycznych wartościach i zasadach wolnego rynku, na których opiera się współpraca UE i Ukrainy, kooperacji w sferze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz nowych instytucjonalnych formach współpracy, takich jak regularne szczyty UE-Ukraina i Rada Stowarzyszenia na szczeblu ministrów. W całej umowie nie ma wzmianki o możliwości przystąpienia Ukrainy do UE w przyszłości. W preambule mówi się ogólnie o "europejskich aspiracjach" i "europejskim wyborze" tego kraju.
Najobszerniejsza część porozumienia, dotycząca handlu i gospodarki, zostanie podpisana dopiero po wyznaczonych na 25 maja wyborach prezydenckich na Ukrainie oraz po wyłonieniu nowego rządu. Jednak jeszcze zanim to nastąpi, UE jednostronnie otworzy swój rynek dla eksportu z Ukrainy. Komisja Europejska oszacowała, że ukraińska gospodarka na zniesieniu ceł na większość jej towarów zyska ok. 500 mln euro rocznie, co będzie znaczącym wsparciem dla tego kraju. UE zapowiedziała również udostępnienie Ukrainie w najbliższych miesiącach 1,6 mld euro tzw. pomocy makrofinansowej na uregulowanie najpilniejszych należności zewnętrznych, a w następnych latach - pomocy rzędu 11 mld euro.
Umowa UE-Ukraina nie została fizycznie podzielona na dwie części. Przywódcy sygnowali jednak akt końcowy, w którym zastrzeżono, że ich podpisy odnoszą się na razie tylko do politycznych rozdziałów.
Umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina miała zostać w całości podpisana w listopadzie ub. roku na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Jednak kilka dni przed tym wydarzeniem ówczesny rząd Ukrainy wstrzymał przygotowania związane z podpisaniem porozumienia. Były prezydent Wiktor Janukowycz tłumaczył tę decyzję obawą o pogorszenie relacji gospodarczych z Rosją, która zagroziła Ukrainie podjęciem protekcjonistycznych kroków w handlu, oraz brakiem wystarczającej rekompensaty ze strony UE. Decyzja ta wywołała jednak protesty społeczne, które na początku tego roku przerodziły się w starcia z milicją. Kryzys doprowadził do odsunięcia ekipy Janukowycza od władzy i powołania koalicyjnego rządu tymczasowego z Jaceniukiem na czele. Wywołało to jednak ostrą reakcję Rosji, która zaanektowała należący do Ukrainy Półwysep Krymski.
Skomentuj artykuł