Turcja: przyjmiemy uciekinierów z Aleppo
Wicepremier Turcji Numan Kurtulmus powiedział w niedzielę w wywiadzie dla tureckiej filii CNN, że kraj przyjmie Syryjczyków uciekających przed atakami wojsk reżimu syryjskiego na Aleppo. Kurtulmus nie wyjaśnił jednak, dlaczego granica z Syrią jest zamknięta.
Turcja osiągnęła "limit swoich możliwości", jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców, ale musi przyjąć Syryjczyków uciekających przed ofensywą wojsk reżimowych - powiedział wicepremier.
"Jeśli nie przyjmiemy ich, to zostawimy ich na śmierć (...). Ci ludzie nie mają dokąd iść" - dodał.
Przed Kurtulmusem wypowiedział się prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który rozmawiał z dziennikarzami w samolocie, wracając z podróży po Ameryce Łacińskiej. "Jeśli (uchodźcy) znajdą się u naszych bram i nie będą mieli żadnego innego wyboru, będziemy musieli wpuścić naszych braci i zrobimy to" - obiecał.
Erdogan po raz kolejny skrytykował Rosję za jej zaangażowanie w konflikt po stronie prezydenta Syrii Baszara el-Asada. "Musimy zapytać Rosjan: co robicie w Syrii? To jasne, że jesteście najeźdźcami, wspieracie kogoś, kto zabił 400 tys. osób i nadal morduje cywilów" - oświadczył.
Według Ankary przy granicy z Turcją zebrało się już około 35 tys. Syryjczyków. Granica jest jednak od trzech dni zamknięta; Kurtumulus nie wyjaśnił w swym wystąpieniu telewizyjnym dlaczego władze nie wpuszczają uchodźców. Według AFP są to głównie kobiety i dzieci, które w bardzo trudnych warunkach wegetują w zaimprowizowanym obozie w okolicach miasteczka Azaz, 5 km od granicy. Do Turcji wpuszczono na razie tylko garstkę osób, które były ranne.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że część uchodźców, którzy utknęli na granicy z Turcją, przyjęto do kurdyjskiej enklawy w Afrin, na północ od Aleppo.
Miasto to - niegdyś główne centrum finansowe kraju - zostało całkowicie okrążone przez reżimową armię. Aleppo jest głównym celem ofensywy wojsk lojalnych wobec Asada, wspieranych przez lotnictwo rosyjskie.
Siły rządowe przygotowują się do blokady miasta, które już teraz jest prawie całkowicie odcięte od linii zaopatrzeniowych. Dr Ahmad Abdelaziz z Amerykańsko-Syryjskiego Stowarzyszenia Medycznego powiedział w rozmowie z AP, że w całym Aleppo zostało tylko czterech chirurgów, a wszyscy oczekują, że lada chwila nastąpi prawdziwe oblężenie.
Abdelaziz, który stara się dostarczać leki do Aleppo, dotarł też do prowizorycznego obozu uchodźców przy granicy z Turcją i powiedział agencji AP, że bardzo ciężko jest udzielić pomocy zebranym tam uciekinierom. "Jest tam wielu starych ludzi i dzieci, a jest bardzo zimno. Są otoczeni - ze wschodu przez Państwo Islamskie, z południa przez (siły) reżimu, a na zachodzie są siły kurdyjskie" - dodał.
W sobotę w Amsterdamie, gdzie obradowali unijni ministrowie spraw zagranicznych, szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu oznajmił, że granica Turcji pozostanie otwarta dla uchodźców z Syrii. Dodał, że w stronę granicy zmierza jeszcze około 50-55 tysięcy syryjskich uciekinierów.
Turcja przyjęła już dotąd około 2,7 mln uchodźców z Syrii. Wielu z nich udaje się w dalszą drogę do Grecji i dalej przez Bałkany Zachodnie do bogatych krajów Unii Europejskiej.
Nowa fala uciekinierów z Aleppo budzi obawy, że niebawem do Unii zaczną napływać duże liczby uchodźców, toteż tematem sobotnich rozmów w Amsterdamie, na które zaproszono także przedstawicieli państw Bałkanów Zachodnich i Turcji, był kryzys migracyjny; UE obawia się kolejnej fali uchodźców.
UE zatwierdziła w tym tygodniu utworzenie funduszu w wysokości 3 mld euro na pomoc dla uchodźców syryjskich przebywających w Turcji. UE i Turcja uzgodniły też w listopadzie ub. roku plan działań, mający na celu zahamowanie fali migracji do Unii, ale na razie jego wdrażanie przebiega opornie.
Skomentuj artykuł