USA: 50 lat po zabójstwie Johna Kennedy'ego

USA: 50 lat po zabójstwie Johna Kennedy'ego
(fot. U.S. Embassy New Delhi / Foter.com / CC BY-ND)
PAP / mh

50 lat po śmierci Johna Kennedy'ego, Amerykanom wciąż trudno uwierzyć, że za zabójstwem prezydenta najpotężniejszego kraju świata miał stać tylko jeden człowiek: Lee Harvey Oswald. Pojawiają się nowe teorie spiskowe; jak dotąd żadna nie została potwierdzona.

Czy naprawdę, jak ustaliła komisja parlamentarna, to zauroczony marksizmem Lee Oswald zabił prezydenta Kennedy'ego, strzelając do niego z okna szóstego piętra budynku składnicy książek w centrum Dallas? A jeśli tak, to czy naprawdę działał sam, czy ktoś za nim stał? A jeśli tak, to kto: ZSRR, Kuba, a może CIA lub mafia?  
Do tragicznych wydarzeń doszło 22 listopada 1963 roku, podczas przejazdu pary prezydenckiej otwartym samochodem przez plac Dealey w Dallas, gdzie Kennedy rozpoczynał kampanię o reelekcję. Pół wieku później tylko co czwarty Amerykanin, jak wynika z kwietniowego sondażu Associated Press i firmy GfK, wierzy, że Oswald działał samodzielnie. Aż 59 proc. Amerykanów uważa, że za zabójstwem prezydenta kryje się spisek. 
"Naprawdę nie wiem, co się stało" - mówi PAP Jerry Dealey, który na badanie zagadki zamachu JFK poświęcił ponad 30 lat swego życia, a utrzymuje się głównie z oprowadzania turystów śladami ostatnich godzin życia JFK jego domniemanego zabójcy. W wyjaśnieniu sprawy nie pomogło ponad tysiąc książek, które powstały na ten temat.
Powołana 29 listopada 1963 r. przez prezydenta Lyndona Johnsona parlamentarna komisja śledcza, tzw. Komisja Warrena (od nazwiska jej przewodniczącego, prezesa Sądu Najwyższego), po rocznym śledztwie opublikowała 888 stronicowy raport, w którym uznała, że to Oswald był zabójcą i działał sam. Ale kilka lat później, w 1979 r. Komisja Izby Reprezentantów ds. Zabójstw (House Select Committee on Assassinations - HSCA) zakwestionowała część raportu Warrena, stwierdzając, że poza Oswaldem prawdopodobnie inne osoby były zaangażowane w spisek. Domniemanych zleceniodawców zamachu nie wskazano, ale ziarno spekulacji zostało zasiane. Dopiero w 1988 r ministerstwo sprawiedliwości zamknęło formalnie sprawę, uznając, że nie ma żadnych nowych poszlak, które uzasadniałyby dalsze śledztwo, a cztery lata później Kongres zezwolił na upublicznienie wszystkich dowodów dotyczących śmierci Kennedy'ego.
Niezależnie od oficjalnych ustaleń, teorie spiskowe, zarówno te bardziej przekonujące jak i kompletnie niewiarygodne, wciąż żyją swoim życiem. Zaledwie rok temu bratanek zabitego prezydenta, Robert Kennedy Jr. powiedział w Dallas, że istnieją "poważne dowody na to, że Oswald nie działał sam". Te spekulacje od początku podsycały przecieki do prasy o licznych błędach śledczych oraz zniszczeniu niektórych dowodów, w tym listu Oswalda do FBI oraz oryginalnego raportu z sekcji zwłok. Motorem teorii spiskowych był też kwestionowany później wniosek komisji HSCA, jakoby w stronę prezydenta padł dodatkowy strzał z trawnika naprzeciwko składnicy książek, skąd strzelał Oswald. 
Zapewne wiele kontrowersji mogłoby zostać wyjaśnionych podczas procesu Oswalda, do którego jednak nigdy nie doszło. Dwa dni po zabójstwie JFK, gdy był on transportowany do więzienia, na oczach dziennikarzy i kamer telewizyjnych został śmiertelnie postrzelony przez powiązanego z mafią właściciela klubu nocnego z Dallas Jacka Ruby'ego.
Poświęcone zabójstwu Kennedy'ego Muzeum Szóstego Piętra w Dallas unika zajęcia stanowiska ale wylicza najpopularniejsze spiskowe teorie. Najczęściej rozpowszechniana głosi, że Oswald działał na zlecenie radzieckiego rządu. Przemawiać ma za tym fakt, że przebywał w ZSRR w latach 1959-62, gdzie ożenił się z córką przedstawiciela radzieckiego wywiadu. Ale nie znaleziono dowodów, że Oswald był agentem KGB. Spekulacje dementował potem Michaił Gorbaczow oraz różni agenci KGB już po upadku ZSRR.     
Zgodnie z inną teorią zabójstwo zlecił osobiście Fidel Castro. Wiadomo, że Oswald starał się o kubańską wizę na kilka miesięcy przed zamachem. Gdy w latach 70. wydało się, że CIA wielokrotnie próbowała zamordować Castro, raz wykorzystując w tym celu mafię, spekulowano, że Castro w odwecie zatrudnił Oswalda do zabicia Kennedy'ego, ale nie znaleziono na to dowodów.
Według innych teorii za zabójstwem JFK stoją grupy przestępcze, np. mafia z Nowego Orleanu lub Florydy. Te teorie bazują na osobie Ruby'ego. Przed komisją Warrena zeznał on, że zabił Oswalda, by zaoszczędzić wdowie po Kennedym bólu występowania w procesie. Potem okazało się, że Ruby miał powiązania z mafią i bywał na Kubie. Padały argumenty, że kłopoty finansowe mogły go skłonić do przyjęcia zlecenia, by wyeliminować Oswalda. 
Czemu mafia miałaby stać za zabiciem JFK? Jedna z teorii głosi, że mafiozi nie lubili jego młodszego brata, prokuratora generalnego Roberta Kennedy'ego. Mieli liczyć, że straci wpływy po śmierci prezydenta. Inna teoria mówi, że mafia dostała zlecenie zabicia prezydenta od aktywnych w USA kubańskich grup przeciwnych Castro. Miał to być rzekomy odwet za wycofanie przez JFK wsparcia lotniczego podczas nieudanej inwazji w Zatoce Świń w 1961 r., by obalić Castro.
Zgodnie z jeszcze inną teorią Oswald był informatorem FBI (czemu agencja zaprzeczyła), a za zabiciem Kennedy'ego stało CIA, na co miały wskazywać m.in. jej konszachty z mafią, by zabić Castro. Te spekulacje napędzały doniesienia, że CIA i FBI zataiły część informacji przed komisją Warrena. Obie agencje przez dłuższy czas przed zabójstwem JFK obserwowały Oswalda, ale nie zdołały zapobiec tragedii.  
"Uważam, że Oswald działał sam. Gdyby ktoś za nim stał, to przez 50 lat już by to wyszło na jaw" - powiedział PAP Julian Read, autor książki "JFK's Final Hours in Texas". Read był świadkiem tragicznych wydarzeń, będąc rzecznikiem prasowym gubernatora Teksasu Johna Connally'ego, na którego zaproszenie JFK przyleciał do Dallas. Gubernator jechał z prezydentem tym samym otwartym lincolnem, gdy w ich kierunku padły strzały z karabinu. Gubernator został ranny w klatkę piersiową. Wciąż nie ma zgody, co do tego, czy to jedna i ta sama kula przeszyła najpierw szyję prezydenta, a potem raniła Connally'ego, czy też były to dwa osobne strzały, co dodatkowo potęguje spekulacje. 
Read jechał feralnego dnia za prezydencką limuzyną w autobusie z dziennikarzami; potem niezwłocznie udał się do szpitala Parkland, gdzie lekarze walczyli o życie polityków. Był wówczas cennym źródeł informacji dla mediów. "Kilku minut po ogłoszeniu śmierci prezydenta rysowałem w szpitalu kredą na tablicy schemat samochodu i tego, co zaszło w oparciu o relacje gubernatorowej, która siedziała w aucie obok męża" - wspomina Read. 
Niedawno do Reada zgłosił się student uniwersytetu North Texas z teorią, że to kierowca limuzyny odrócił się nagle i zabił Kennedy'ego, a następnie Connally zabił kierowcę. Na tym nie koniec kolejnej spiskowej teorii. Student zapewniał, że anonimowy świadek widział, jak do szpitala przywieziono trzy, a nie dwa ciała...
Wiarę w spiski bardzo spotęgował głośny thriller Olivera Stone'a z 1991 r. "JFK", który posunął się do insynuacji, że sam wiceprezydent Lyndon Johnson był elementem spisku. Zupełnie inne podejście prezentuje najnowszy film wyprodukowany przez National Geographic pt. "Killing Kennedy" (polski tytuł "Zabić Kennedy’ego") Nelsona McCormicka. Za wnioskami komisji Warrena twórcy filmu przyjęli, że Oswald działał sam. Koncentrują się natomiast na jego portrecie - psychologicznie niezrównoważonego, samotnego człowieka, którego spotykały w życiu liczne porażki - od nieszczęśliwego dzieciństwa po oferty współpracy, jakie odrzuciły KGB i Kuba. 
18 października, w dniu urodzin Oswalda na jego grobie na cmentarzu Rosehill pod Dallas leżał bukiet kwiatów oraz kartka z cytatem z Alberta Einsteina: "Być wielkim to znaczy być niezrozumiałym".
JFK ostatnią noc spędził z Picassem, Van Goghiem i Monetem
Na wieść o tym, że prezydent John F. Kennedy zatrzyma się w zwykłym apartamencie hotelu Texas, lokalni kolekcjonerzy, w większości Republikanie, 50 lat temu udekorowali pokoje w dzieła sztuki światowej klasy. Nazajutrz w Dallas JFK został zamordowany.
Tę niezwykłą, odtworzoną po 50 latach kolekcję można oglądać obecnie w Amon Carter Museum of American Art w Fort Worth w Teksasie, koło Dallas. To właśnie w Forth Worth, w hotelu Texas demokratyczny prezydent zatrzymał się wraz z żoną Jacqueline Kennedy na noc z 21 na 22 listopada 1963 roku, podczas podróży do Dallas, gdzie rozpoczynał kampanię wyborczą o reelekcję. 
Zbudowany w latach 20. luksusowy hotel Texas był wówczas centrum spotkań lokalnych polityków. Dyrekcja hotelu planowała ugościć Kennedych w swym największym i najbardziej luksusowym apartamencie Will Rogers. Ale ze względów bezpieczeństwa nie zgodzili się na to agenci Secret Service (do apartamentu wiodły bowiem aż trzy wejścia). Nakazali umieszczenie pary prezydenckiej w znacznie mniej okazałym apartamencie 850 na dziesiątym piętrze, który miał tylko jedne drzwi wejściowe.
Gdy na pięć dni przed spodziewana wizytą w prasie rozeszła się wieść, że John i Jacqueline Kennedy zatrzymają się w apartamencie nie przystającym do rangi gości, lokalni kolekcjonerzy postanowili go udekorować - opowiada dyrektor muzeum Andrew Walker. Główną inicjatorką była znana miłośniczka sztuki Ruth Carter Stevenson, córka magnata prasowego. Choć nie głosowała na Kennedy'ego w wyborach w 1960 roku, szybko uruchomiła kontakty wśród kolekcjonerów. Oni też w większości byli zwolennikami Partii Republikańskiej, ale nie odmówili wypożyczenia parze prezydenckiej swych cennych dzieł. "W grę wchodziła lokalna duma, zależało im, by pokazać, że Teksas to także wyrafinowana sztuka" - mówi Walker. Przyznaje, że dziś taka inicjatywa byłaby trudna do wyobrażenia.
Udało się zebrać 16 światowej klasy dzieł sztuki, wśród których znalazły obrazy i rzeźby takich artystów jak Claude Monet, Vincent van Gogh, Franz Kline, Charles Russell, Thomas Eakins, Pablo Picasso czy Henry Moore. Dzięki archiwalnym zdjęciom, pokazanym w filme dokumentalnym National Geographic pt. "JFK - ostatnie godziny" wiadomo, jak zostały rozmieszczone w salonie oraz dwóch sypialniach, które składały się na prezydencki partament. 
Łatwiej było wybrać dzieła do sypialni Jacqueline Kennedy aniżeli prezydenta; powszechnie wiadomo było bowiem, że uwielbia ona europejskie malarstwo impresjonistów i im współczesnych mistrzów. Dlatego nad jej łóżkiem umieszczono obraz Vincenta van Gogha "Droga z wieśniakiem z łopatą na ramieniu". Sypialnie prezydenta postanowiono udekorować działami artystów amerykańskich. Na łóżkiem zawisł obraz pt. "Swimming" Thomasa Eakins, przedstawiający pięciu nagich pływających mężczyzn. Jak tłumaczyła kuratorka, przy wyborze najpewniej kierowano się upodobaniem prezydenta do pływania, a także tym, że to jedno z najznakomitszych dzieł tego cenionego w USA artysty. 
Jak się jednak okazało, para prezydencka zamieniła się sypialniami, co wiadomo z relacji służb hotelowych. Tak więc Jacqueline Kennedy ostatecznie spędziła noc w sypialni z nagimi pływakami Eakinsa, a prezydent z wieśniakiem Van Gogha. 
Państwo Kennedy przyjechali do hotelu bardzo późno wieczorem, tak zmęczeni pierwszym dniem wizyty w Teksasie, że najprawdopodobniej dopiero rano zauważyli, z jak niezwykłą kolekcją sztuki obcują. Byli na tyle wzruszeni, że osobiście zadzwonili, by podziękować Ruth Carter. To była ostatnia rozmowa telefoniczna, jaką w swym życiu odbył John F. Kennedy. Kilka godzin późnej podczas przejazdu przez Dallas otwartą limuzyną, do prezydenta USA oddano śmiertelne strzały. 
Zabójstwo JFK w amerykańskiej popkulturze
Zabójstwo prezydenta Johna F. Kennedy’ego 22 listopada 1963 r. w Dallas stało się źródłem wielu dzieł amerykańskiej popkultury. O Kennedym, symbolu zmian na lepsze, pisano piosenki, książki, eseje a także kręci się do dziś filmy dokumentalne i fabularne.
W 1962 r. londyńska oficyna wydawnicza Hodder and Stoughton opublikowała książkę "Gideon’s March" autorstwa J. J. Marricka. Wydana na rok przed śmiercią Kennedy’ego powieść opowiadała o planie zamachu na życie amerykańskiego prezydenta, dokonanego za pomocą bomby podczas jego wizyty w stolicy Anglii. Książkowym zabójcą Kennedy’ego był człowiek o nazwisku O’Hara, prawicowy radykał, nienawidzący prezydenta za jego działania na polu równouprawnienia i pacyfizmu.
Rok po ukazaniu się książki, prezydent Kennedy zginął w Dallas nie od bomby a od kul. Zabójstwo Kennedy’ego, uważanego za obietnicę lepszych czasów, zakończenia wojny w Wietnamie i równouprawnienia czarnoskórej ludności w Stanach Zjednoczonych, wywołało rozpacz w części amerykańskiego społeczeństwa. Inna jego część, nieprzychylna prezydentowi, którego uważała za "komunistę" i "dekadenta", po cichu cieszyła się, że jego miejsce zajął konserwatywny Lyndon B. Johnson, dotychczasowy wiceprezydent.
Prasę i opinię publiczną zalały teorie spiskowe, łączące śmierć prezydenta z mafią, Fidelem Castro i Kubą, Związkiem Radzieckim czy zmową amerykańskich wojskowych. Propozycji wyjaśniających to, co wydarzyło się w Dallas, namnożyło się jeszcze więcej, gdy chory na raka właściciel nocnego lokalu Jack Ruby zastrzelił przed kamerami telewizyjnymi głównego podejrzanego Lee Harveya Oswalda.
Wydarzenia z listopada 1963 r. stanowiły niemal gotowy scenariusz filmowy. Najsłynniejszym z kinowych opowiadań o zabójstwie jest obraz Olivera Stone’a "JFK" (1991), oparty na książce "On the Trial of Assassins" Jima Garrisona, którego w  filmie gra Kevin Costner. Garrison, były prokurator okręgowy Nowego Orleanu, rozczarowany wynikami pracy badającej zabójstwo Komisji Warrena, rozpoczął w 1966 r. własne śledztwo. Usiłował dowieść, że Oswald nie działał samotnie, był jedynie pionkiem w większej grze, w którą uwikłani byli biznesmeni, wojskowi i politycy.
Krytycy podkreślali znakomity warsztat reżysera, umiejętne kreślenie fabuły i wykorzystanie dużej ilości materiałów dokumentalnych, podważali jednak wartość filmu jako głosu w sprawie zabójstwa. Zarzucali Stone’owi błędy historyczne i "upiększanie" postaci głównego bohatera, kontrowersyjnej postaci Garrisona.
Oswald i JFK pojawiają się jako wątki poboczne w filmach, serialach, sztukach teatralnych a nawet serialach komediowych. W popularnej amerykańskiej kreskówce publicystycznej "Family Guy", Oswald przedstawiony jest jako zwolennik Kennedy’ego, który z budynku składnicy książek w Dallas ogląda przejazd prezydenta przez miasto. Widząc człowieka z pistoletem, stojącego przy drodze, Oswald sięga po swój karabin i celuje do niego, chcąc uratować życie Kennedy’ego. Mówi: "A teraz, Lee, czas przejść do historii".
Kennedy był także ulubieńcem literatów, szczególnie autorów prozy sensacyjnej. Wśród najsłynniejszych twórców sięgających po motyw zabójstwa znalazł się Stephen King, autor m.in. "Lśnienia". W swojej książce "Dallas 63" (2011), King kreśli wizję bohatera podróżującego w czasie, by zapobiec śmierci prezydenta.
Jednym z najciekawszych przykładów pisania o zabójstwie Kennedy’ego jest krótki tekst J. G. Ballarda "The Assassination of John Fizgerald Kennedy Considered as a Downhill Motor Race" z 1967 r., w którym autor "Imperium słońca" relacjonuje przebieg zabójstwa jako wyścig między Kennedym a wiceprezydentem Johnsonem. Oswald występuje tu jako dający strzałem sygnał do startu.
Również muzycy podejmowali temat za prezydenta. Do najsłynniejszych utworów, zainspirowanych wydarzeniami z Dallas należy "Sound of Silence" duetu Simon and Garfunkel, napisana w 1964 r. Śmierć prezydenta wpłynęła także na muzyków zespołu The Beach Boys, którzy poświęcili mu utwór "The Warmth of the Sun". "Zacząłem pisać o poranku tego samego dnia, w którym zabili Kennedy’ego. Melodia była melancholijna i smutna, mogłem napisać tylko o poczuciu straty i wielkim zawodzie. Wszystko się zmieniło i już nigdy nie będzie takie samo" - tłumaczył wokalista grupy Mike Love.
Pieśniarz Phil Ochs napisał swój utwór "Crucifixion", myśląc o Kennedym. Porównał w nim amerykańskiego prezydenta do Jezusa. Jak tłumaczył w rozmowie ze Studsem Terkelem, "Zabójstwo Kenedy’ego zabiło w nas wszystko co najlepsze w jakieś dziwnej formie rytuału. Ludzie mówią, że kochają reformatorów i radykałów ale tak naprawdę czekają tylko, żeby zobaczyć ich martwymi. To ciemniejsza strona ludzkiej psyche" - mówił. W marcu 1967 r. Ochs wykonał swój utwór dla dziennikarza Jacka Newfielda i senatora Roberta Kennedy’ego, który - zrozumiawszy, że kompozycja jest o jego bracie - rozpłakał się. Robert Kennedy zginął od kuli zamachowca w 1968 r.
Pieśń "Abraham, Martin and John" z 1968 r., wykonywana przez amerykańskiego piosenkarza Diona, była hołdem amerykańskim przywódcom, utożsamianych ze zmianami, zachodzącymi w społeczeństwie - Abrahama Lincolna, Martina Luthera Kinga, Johna F. Kennedy’ego oraz jego brata Roberta. "Wygląda na to, że najlepsi umierają młodo" - śpiewał Dion.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

USA: 50 lat po zabójstwie Johna Kennedy'ego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.