W Brukseli trwają intensywne prace nad ostatecznym kształtem projektu przyszłego budżetu
W Komisji Europejskiej trwają intensywne prace nad ostatecznym kształtem projektu przyszłego budżetu UE na lata 2021-2027. W poniedziałek po południu ma odbyć się spotkanie szefów gabinetów komisarzy.
Według nieoficjalnych informacji, w środę ma być zaprezentowana propozycja uzależnienia wypłaty funduszy od praworządności.
Projekt przyszłego budżetu zostanie przedstawiony przez KE 2 maja. W mediach ostatnio pojawiło się szereg spekulacji na temat tego, o ile mniej środków trafi na politykę spójności w przyszłym budżecie.
Pytany w poniedziałek na konferencji o przebieg ostatnich uzgodnień w sprawie budżetu rzecznik KE Margaritis Schinas powtórzył, że prace trwają i że KE przedstawi projekt 2 maja, dając tym samym do zrozumienia, że do tego czasu nie należy się spodziewać oficjalnych informacji na ten temat.
W poniedziałek po południu - jak dodał - ma dojść do spotkania szefów gabinetów komisarzy, którzy będą dyskutować nad kształtem nowego budżetu. Schinas ujawnił jedynie, że dane, jakie zostaną zaprezentowane w środę, będą wyrażone "zarówno w cenach stałych, jak i bieżących".
W mediach pojawiły się też informacje, że gdyby nie udało się porozumieć, to do nadzwyczajnego posiedzenia komisarzy mogłoby dojść jeszcze we wtorek 1 maja.
"Na ten moment KE nie planuje spotkania komisarzy we wtorek. Wszystko się jednak może jednak jeszcze wydarzyć" - powiedział PAP w poniedziałek urzędnik KE.
KE nie potwierdza też oficjalnie, że w środę zostanie zaprezentowany projekt nowych przepisów dotyczących uzależniania wypłaty unijnych środków od praworządności. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że może do tego dojść. "Unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viera Jourova powiedziała w ubiegłą środę, że decyzja w tej sprawie zapadnie w przyszłym tygodniu więc tak się najprawdopodobniej stanie" - powiedziało PAP źródło w KE.
Według Jourovej, wszyscy komisarze opowiedzieli się za wprowadzeniem mechanizmu uzależniania wypłaty środków UE od praworządności w państwach członkowskich.
Ze źródeł PAP wynika, że KE ma już gotowy projekt rozporządzenia w sprawie uzależnienia w budżecie wypłaty środków od praworządności, zakładający możliwość zamrożenia funduszy kraju, który łamie zasadę rządów prawa. Otwartą kwestią pozostaje, czy będzie to decyzja samej KE, czy też krajów UE.
Według poniedziałkowych informacji RMF FM, po interwencji premierów Polski i Węgier Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana oraz prezydenta Francji Emmanuela Macrona, Komisja Europejska próbuje w ostatniej chwili zwiększyć pulę pieniędzy na politykę spójności i rolnictwo.
Szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz, który odnosił się w piątek do niepokojących z punktu widzenia Warszawy przecieków w sprawie nowych wieloletnich ram finansowych, sugerował w Brukseli, że w razie przekierowania środków unijnych na południe UE czy cięć Polska może zawetować budżet. Przypomniał, że musi być on przyjęty jednogłośnie i dodał, że jeżeli KE nie doprowadzi do kompromisu, "Polska będzie korzystać ze swoich praw".
Przyszły unijny budżet był też tematem piątkowej rozmowy telefonicznej szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera z premierem Morawieckim.
Sprawy nie komentują Węgrzy. "Chcielibyśmy poczekać, aż Komisja opublikuje swoją propozycję i skomentować ją zaraz po tym" - powiedziała PAP w poniedziałek rzeczniczka węgierskiej ambasady przy UE Dora Bokay.
Dodała, że stanowisko Węgier w sprawie budżetu zostało już przedstawione wcześniej. To stanowisko wyraził m.in. szef kancelarii premiera Orbana Janos Lazar podczas szczytu V4+4 w Budapeszcie w grudniu 2017 roku. "Węgry chciałyby budżetu UE na okres po roku 2020, który umożliwi rozwój, dzięki czemu same mogłyby stać się płatnikiem netto w następnym okresie budżetowym".
Z nieoficjalnych, wstępnych wyliczeń dotyczących nowych wieloletnich ram finansowych dla Polski, jakie podało jedno ze źródeł PAP w Brukseli wynika, że dla Polski w latach 2021-2027 w polityce spójności może przypaść nawet 8 mld euro mniej. Cała pula środków może być uszczuplona jeszcze bardziej.
Koperty narodowe, ani nawet ogólne liczby dla całej UE nie są jeszcze ustalone, jednak na podstawie przecieków z KE powstają już szacunki w sprawie tego, ile i na jakie obszary mogą zostać skierowane środki. KE planuje też uproszczenia, większą przejrzystość budżetu i nowe źródła zasobów własnych.
Inny rozmówca PAP podkreślił, że obliczenia takie są obarczone dużą dozą niepewności, bo wiele parametrów może się jeszcze zmienić.
Jedna z krążących w Brukseli wersji mówi wręcz o tym, że całkowita suma środków dla Polski w nowym wieloletnim budżecie UE miałaby wynosić 80 mld euro. Jeśli okazałaby się prawdziwa, byłoby to prawdziwe tąpnięcie, gdyż w obecnej siedmiolatce jest 25 mld euro więcej.
Z większą dozą pewności rozmówcy PAP wypowiadają się o zmianach w sposobie dystrybuowania środków. O ile wysokość puli na politykę spójności (Polska była tu największym beneficjentem w obecnej perspektywie) była powiązana z PKB, czyli bogactwem kraju, to w projekcie na lata 2021-2027 KE chce powiązać te środki z takimi kryteriami jak np. poziom bezrobocia wśród młodych czy z innymi socjoekonomicznymi wskaźnikami. Zdaniem źródła PAP wszystko to sprawi, że nad Wisłę trafi dużo mniej środków niż obecnie. Zamiast krajów Wschodu w większym stopniu z polityki spójności mają skorzystać kraje Południa, takie jak Grecja, Hiszpania czy Portugalia.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Brexit, który powoduje lukę w wysokości dziesiątek mld euro; Wielka Brytania była jednym z większych płatników netto do unijnej kasy. Dodatkowo już wcześniej KE zapowiedziała, że część środków zostanie przekierowana na ochronę granic zewnętrznych, radzenie sobie z migracją oraz współpracę w dziedzinie obronności.
Skomentuj artykuł