Wenezuela: śmiertelne ofiary demonstracji
Do trzech wzrosła liczba osób zabitych w środowych demonstracjach w Wenezueli, podczas których protestowano przeciwko rządom prezydenta Nicolasa Maduro. Domagano się nowych wyborów prezydenckich i uwolnienia przeciwników politycznych.
Jeden z głównych przedstawicieli władz Diosdado Cabello poinformował w telewizji, że na obrzeżach stolicy kraju, Caracas, protestujący zabili wojskowego, który był członkiem gwardii narodowej. "Ci +pokojowi+ (demonstranci - PAP) właśnie zamordowali członka gwardii narodowej w San Antonio de los Altos" - oświadczył Cabello.
Najnowsza fala protestów
Wcześniej informowano o śmierci co najmniej dwóch osób - nastolatka zastrzelonego w Caracas i kobiety zastrzelonej w San Cristobal, mieście położonym w pobliżu granicy z Kolumbią. Według świadków napastnicy byli członkami tzw. colectivos, czyli grup cywilów dozbrajanych przez rząd.
W ten sposób liczba śmiertelnych ofiar najnowszej fali protestów wzrosła do ośmiu. Przywódca opozycji Henrique Capriles wezwał ludzi do wyjścia na ulice również w czwartek.
W nocy ze środy na czwartek w niektórych dzielnicach Caracas wciąż dochodziło do starć. W ciągu dnia policjanci i żołnierze używali gazu łzawiącego i gumowych kul wobec demonstrantów, którzy obrzucali ich kamieniami i koktajlami Mołotowa.
Maduro oskarża opozycję
Prezydent Maduro oskarżył opozycję o atakowanie policjantów i rabowanie sklepów. Poinformował, że zatrzymano ponad 30 osób. Według organizacji pozarządowej Foro Penal od początku kwietnia do aresztów trafiło ok. 500 osób.
W stolicy w środę zebrali się również zwolennicy Maduro. Niektórzy palili amerykańskie flagi.
Organizacja Amnesty International wezwała wenezuelski rząd do zagwarantowania obywatelom prawa do pokojowych protestów i ostrzegła, że spirala przemocy podczas demonstracji może pogrążyć kraj w jeszcze głębszym kryzysie. "Wychodzenie na ulice w dniu protestów nie może być wyrokiem śmierci" - powiedziała szefowa AI w regionie Erika Guevara-Rosas.
Ostatni kryzys spowodowało przejęcie pod koniec marca przez Sąd Najwyższy Wenezueli uprawnień kontrolowanego przez opozycję parlamentu. Po trzech dniach sąd wycofał się z tego, ale nie zapobiegło to nowej fali gwałtownych protestów.
Wenezuela, posiadająca jedne z największych złóż ropy naftowej na świecie, już od kilku lat boryka się z pogłębiającym się kryzysem gospodarczym. Inflacja bije światowe rekordy (w tym roku według ocen MFW przekroczy 700 proc.), występują dotkliwe braki podstawowych towarów, szerzy się przestępczość.
Skomentuj artykuł