Wielka Brytania zaniepokojona przemocą w Hongkongu, Chiny oskarżają ją o ingerencję

Fot. PAP/EPA/FAZRY ISMAIL
PAP / pk

Wielka Brytania ponownie wyraziła w poniedziałek poważne zaniepokojenie eskalacją przemocy w Hongkongu. Tymczasem chiński ambasador w Londynie zarzucił państwom zachodnim, w szczególności Wielkiej Brytanii i USA, mieszanie się w wewnętrzne sprawy Chin.

"Pozostajemy poważnie zaniepokojeni sytuacją w Hongkongu i eskalacją przemocy między protestującymi a policją. W dalszym ciągu wzywamy wszystkie strony do zachowania spokoju i powściągliwości oraz popieramy prawo do pokojowych protestów" - oświadczył w poniedziałek rzecznik premiera Borisa Johnsona.

"Uważamy, że dialog polityczny jest jedyną drogą naprzód, i chcemy, aby władze Hongkongu zgodziły się na takie rozwiązanie" - podkreślił rzecznik, dodając, że brytyjski premier na razie nie planuje osobiście wzywać do tego władz chińskich.

W podobnym duchu wypowiedział się też rzecznik brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, przywołując starcia, do których doszło w niedzielę i poniedziałek na Uniwersytecie Politechnicznym w Hongkongu. Wśród zatrzymanych byli też członkowie służb medycznych, którzy usiłowali udzielić pomocy poszkodowanym.

DEON.PL POLECA

"Istotne jest, aby ci, którzy zostali ranni, mogli otrzymać odpowiednią opiekę, a wszyscy, którzy chcą opuścić ten obszar, mogli to zrobić w bezpieczny sposób" - przekonywał rzecznik.

Tymczasem chiński ambasador w Londynie oskarżył brytyjski rząd, że krytykując policję i władze ChRL, staje po stronie protestujących w Hongkongu. Wezwał władze w Londynie, by nie mieszały się w wewnętrzne sprawy Chin.

"Przedstawiliśmy nasze stanowisko stronie brytyjskiej, gdy wygłosiła ona nieodpowiedzialne uwagi na temat Hongkongu. Uważam, że kiedy rząd brytyjski krytykuje policję w Hongkongu, krytykuje rząd Hongkongu za podejście do tej sytuacji, ingeruje on w wewnętrzne sprawy Chin. (Wygłoszone uwagi) wyglądają na wyważone, ale w gruncie rzeczy opowiadają się po jednej ze stron. Takie jest nasze stanowisko" - oświadczył Liu Xiaoming.

Ambasador w swojej krytyce nie ograniczył się do Wielkiej Brytanii, bo to samo zarzucił administracji amerykańskiej. "Niektóre kraje zachodnie publicznie poparły skrajne akty przemocy, Izba Reprezentantów USA przyjęła tzw. ustawę o prawach człowieka i demokracji w Hongkongu, aby jawnie ingerować w sprawy Hongkongu, które są sprawami wewnętrznymi Chin" - wskazał.

"Rząd brytyjski i komisja spraw zagranicznych Izby Gmin opublikowały raporty dotyczące Chin, czyniąc nieodpowiedzialne uwagi na temat Hongkongu. Co gorsza, niektórzy brytyjscy politycy planowali nawet wręczenie nagrody głównemu propagandyście na rzecz niepodległości Hongkongu" - dodał.

Antyrządowe protesty w Hongkongu, byłej brytyjskiej kolonii zwróconej Chinom w 1997 roku, trwają od czerwca. Ich pierwotną przyczyną był projekt ustawy o ekstradycji, zezwalający na przekazywanie podejrzanych Chinom kontynentalnym, ale niepokój mieszkańców Hongkongu budzi też coraz silniejsze ingerowanie przez Pekin w sprawy tego terytorium, które zgodnie z brytyjsko-chińskim porozumieniem miało zachować szeroką autonomię.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wielka Brytania zaniepokojona przemocą w Hongkongu, Chiny oskarżają ją o ingerencję
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.