Włochy mogą ugiąć się pod ciężarem długów
W środę oprocentowanie włoskich obligacji 10-letnich sięgnęło rekordowych 7,44 proc., choć jeszcze w czwartek było znacznie poniżej 7 proc. Tak wysoki poziom może oznaczać, że Włochy nie będą w stanie spłacać swoich długów.
Na informację o tak wysokim, poziomie rentowności włoskich papierów rynki finansowe zareagowały spadkami. Główne giełdy w Europie spadały o przeszło 2 proc. Ok. 14.00 WIG 20 tracił 2,6 proc., niemiecki DAX spadał o 2,7 proc., a francuski CAC 40 - 2,5 proc.
Na wartości traciło też euro wobec dolara. Ok. 14.00 za wspólną walutę płacono 1,3630 dolara. Nad ranem było to ponad 1,3653 dolara. Na wartości wobec głównych walut tracił też złoty. Za euro płacono 4,39 zł, za dolara 3,22 zł, a za szwajcarskiego franka 3,56 zł.
Analityk DM BOŚ Marek Rogalski powiedział, że tak wysoki poziom rentowności włoskich obligacji może oznaczać kłopoty z sfinansowaniem się tego kraju. "Jeśli w najbliższym czasie, czyli do najbliższego rolowania obligacji, poziom ten nie spadnie, to Włochy będą miały problem ze znacznie większymi kosztami długu. W pewnym momencie może się okazać, że kraj nie ma środków na obsługę zadłużenia" - powiedział analityk.
Dodał, że wtedy nastąpi etap szukania finansowania zagranicznego, które już przerabiały inne kraje, m.in. Grecja i Portugalia. "Problemem jest to, że Włochy to bardzo duża gospodarka. Zbyt duża by upaść i zbyt duża by ją ratować" - ocenił Rogalski.
Analityk stwierdził, że na spadek rentowności włoskich obligacji podziałać może interwencja Europejskiego Banku Centralnego, polegająca na skupie obligacji z rynku, ale musiałaby ona być na dużą skalę. Sytuację na rynkach ustabilizować mogłoby też stworzenie rządu jedności narodowej, który przeprowadziłby odpowiednie reformy we Włoszech.
Rogalski przyznał, że bardzo wysokie rentowności włoskich papierów mogą uderzyć w europejskie banki, które posiadają znaczną ilość obligacji tego kraju. "Taka sytuacja stwarza bardzo złe warunki dla banków. Jeśli okazałoby się, że do końca roku mamy nadal tak wysokie rentowności, to masa banków musiałaby pewnie zrobić odpisy" - stwierdził analityk BOŚ.
W efekcie banki mogą ograniczać aktywność kredytową, co wiązałoby się z brakiem stymulacji dla wzrostu gospodarczego, lub zwrócą się o finansowanie do państwa. "Wtedy mamy obawy o coraz większe zadłużenie krajów" - dodał analityk.
Analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas stwierdził, że na razie Włochy nie powinny mieć problemów ze spłatą zobowiązań. Do końca roku zapadają papiery warte około 40 mld euro. "Podejrzewam, że budżet Włoch nie jest tak mocno napięty, aby takich pieniędzy nie dało się znaleźć" - powiedział Kiepas.
Dodał jednak, że na rynki wróci teraz strach, że strefa euro może się rozpaść. "Włochy to nie jest Grecja, Portugalia, czy Hiszpania. To jest zbyt duży gracz" - stwierdził analityk.
W środę oprocentowanie 10-letnich włoskich obligacji sięgnęło 7,44 proc. Oprocentowanie 5-letnich papierów wyniosło 7,77 proc.
Dla porównania oprocentowanie polskich obligacji 10-letnich wnosiło w środę 5,77 proc., a 5-letnich 5,09 proc.
"Sentyment do ryzyka na świecie wyraźnie się pogorszył, czego głównym motorem jest sytuacja we Włoszech. To przekłada się na odejście inwestorów od aktywów ryzykownych, do których zaliczają się także polskie obligacje. Aczkolwiek spadek cen na polskim rynku nie jest zbyt duży (...) Nasz rynek zachowuje się w miarę stabilnie, mimo skali problemów, która jest w peryferyjnych krajach strefy euro" - powiedział diler papierów dłużnych z PKO BP Maciej Popiel.
Jego zdaniem w najbliższych godzinach można się spodziewać "gry pod sytuację na rynkach zagranicznych". Popiel zaznaczył, że w czwartek resort finansów planuje aukcję obligacji, wśród których są także papiery 10-letnie. W związku z tym część inwestorów może dziś sprzedawać polskie obligacje, aby w środę kupić taniej papiery na rynku pierwotnym.
Skomentuj artykuł