Włochy: "Nie dla oszustw i sztuczek"
Tysiące przeciwników rządu Silvio Berlusconiego demonstrowało w sobotę w Rzymie pod hasłami obrony demokracji i przeciwko niekonstytucyjnemu - ich zdaniem - dekretowi, na mocy którego koalicja chce uratować listy kandydatów w wyborach samorządowych.
Na wiec na Piazza del Popolo, który nazwano "Regole Day" (Dzień zasad) przybyli politycy centrolewicowej opozycji, między innymi z jej największej siły - Partii Demokratycznej, oraz przedstawiciele nieformalnego, obywatelskiego ruchu przeciwników Berlusconiego o nazwie Fioletowy Lud.
Organizatorzy twierdzą, że w manifestacji w stolicy Włoch uczestniczyło 200 tysięcy osób. Media podkreślają, że liczba ta jest zawyżona.
"Tak dla zasad demokracji i praw", "Nie dla oszustw i sztuczek" - skandowali demonstranci. Lider Partii Demokratycznej Pierlugi Bersani mówił podczas wiecu, że centroprawicowa koalicja zajmuje się wyłącznie uchwaleniem praw "dla siebie samej". Następnie zarzucił premierowi Berlusconiemu, że chce wszystko kontrolować i być jednocześnie "szefem narodu" i "szefem dzienników informacyjnych" w telewizji publicznej RAI.
Podczas demonstracji padły również obraźliwe slogany pod adresem prezydenta Włoch Giorgio Napolitano, który podpisał przyjęty przez rząd w trybie pilnym dekret, ratujący listy wyborcze centroprawicy.
Premier argumentował, że nie można pozbawić połowy elektoratu prawa do wybrania swych kandydatów i trzeba drogą specjalnego rozporządzenia opanować przedwyborczy chaos.
Dekret poszerza rozumienie pojęcia "złożenie listy w terminie" i wprowadza nową jego interpretację, zgodnie z którą wystarczy, że przedstawiciel komitetu wyborczego udowodni, że był w wymaganym momencie na terenie sądu. Ponadto ustalono, że kontrola list wyborczych pod kątem prawidłowości złożonych podpisów i widoczności stempli na nich może zostać przeprowadzona "w terminie późniejszym".
Mimo wejścia dekretu w życie Lud Wolności nie zdołał uratować do tej pory listy swych kandydatów w Lacjum, ponieważ rozporządzenie zostało odrzucone przez sąd administracyjny.
Skomentuj artykuł