Włochy: Putin "rezerwuje" Kreml do 2024 roku
Władimir Putin "rezerwuje" Kreml do 2024 r.- tak niedzielna włoska prasa komentuje propozycję prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, by premier Putin kandydował w wyborach prezydenckich, i pomysł Putina, aby Miedwiediew stanął na czele nowego rządu.
Według komentatorów włoskich gazet za pewnik należy uznać, że Putin nie zechce pozostać na Kremlu tylko przez jedną kadencję.
Publicysta dziennika "Corriere della Sera", były ambasador Włoch w Moskwie Sergio Romano napisał: "Wielu utrzymywać będzie, że zamiana ta była z góry przesądzona. Putin ani na moment nie przestał kontrolować państwa i ukrytych dźwigni rosyjskiej władzy. Miedwiediew zawdzięcza prezydenturę Putinowi i nigdy nie sprawiał wrażenia, żeby pragnął utrzymać ją do tego stopnia, by zaszkodzić swoim stosunkom ze starszym przyjacielem".
"Wiedzieliśmy więc, że nie będziemy świadkami walki dwóch rywali. Nic zatem nowego" - zauważył.
"Taki scenariusz był pisany od dnia, gdy Putin postanowił przestrzegać konstytucji i przez cztery lata stać na czele rządu, a nie kraju. A jednak dwaj przyjaciele grali różne role. Putin nie przestał sprawować władzy z typową dla siebie brutalnością. Traktował dysydentów jak wrogów ludu. Wykorzystał sądy, aby podwoić karę Michaiłowi Chodorkowskiemu, oligarsze, który ośmielił się wymówić mu posłuszeństwo. Ale głaskał +dobrych+ oligarchów, którzy podporządkowali się jego dyrektywom. Zorganizował sobie poparcie, tworząc milicję z młodych awangardzistów, +Naszych+, bardzo żywiołowych, jeśli nie wręcz brutalnych bez skrupułów" - stwierdził włoski komentator.
Jego zdaniem Dmitrij Miedwiediew z kolei "sprawiał wrażenie, że rozumie, iż Rosji potrzebna jest legalność, wolni i neutralni sędziowie, skuteczna opozycja, bardziej zdecydowana walka z korupcją, administracja państwowa służąca najpierw obywatelom, a nie sobie samej, przedsiębiorcy, którzy płacić będą podatki i większy szacunek na arenie międzynarodowej".
"Czy oznacza to grę stron, podział zadań pomiędzy dobrego i złego policjanta? Po zamianie foteli wielu niewątpliwie ma powody, by tak myśleć" - ocenił Romano. Wskazał jednocześnie: "Kto jednak zbyt szybko dochodzi do takiego wniosku, wykazuje nieznajomość bogactwa i złożoności rosyjskiego społeczeństwa". Zdaniem Romano w społeczeństwie tym "wyrosło silne pragnienie wolności i legalności".
"Miedwiediew na czele rządu mógłby z większą skutecznością w codziennym administrowaniu krajem zrealizować to, co zalecał w swoich najlepszych przemówieniach jako prezydent. Jeśli takie są jego intencje, w interesie Europy leży, aby mu pomóc" - podsumował komentator "Corriere della Sera".
W opinii publicysty dziennika "La Repubblica", Lucio Caracciolo, przez ostatnie lata "dla rosyjskiej opinii publicznej i dla możnych tego świata interlokutorem numer jeden pozostawał zawsze Putin".
"Putin zajął już znaczące miejsce w historii największego państwa na świecie. Zapobiegł temu, aby Federacja Rosyjska rozpadła się tak jak Związek Radziecki po patetycznej przerwie na epokę Jelcyna. Przywołał do porządku niektórych oligarchów, którzy myśleli, że wolno im robić, co im się podoba z bogactwami kraju albo mieli polityczne ambicje. (...) Jednym słowem przywrócił +pion władzy+, alfę i omegę rosyjskiego imperium"- stwierdził publicysta lewicowej gazety.
"Wolno jednak powątpiewać, czy Putin będzie mógł napisać kolejną stronę, częstokroć postulowaną przez Miedwiediewa, a mniej przez jego szefa: przekształcić Rosję we względnie demokratyczne państwo prawa" - zastrzegł autor komentarza, zatytułowanego "Pląsy cara". Wyraził przy tym opinię: "Może Rosja jest zbyt rozległa, a Rosjanie zbyt nieliczni, aby osiągnąć taki cel".
"Tymczasem obywatele, którzy wybiorą nowego-starego cara, nie są zbytnio zainteresowani demokracją, od obietnic której wielu woli bezpieczeństwo silnej ręki. Uczucie to podziela duża część przywódców zachodnich, którzy publicznie nie omieszkają krytykować rosyjskiej gry w dwie karty, w głębi serca jednak dojdą do wniosku, że na tym świecie, który wymknął się spod kontroli, Rosja w rękach autorytarnego, ale cieszącego się autorytetem i wypróbowanego motorniczego, jest bardziej uspokajająca od kolosu zdanego na pastwę bezpardonowej walki o władzę" - konstatuje Caracciolo.
"O ile przerost zachowawczości i skupienia władzy nie spowoduje raz jeszcze, prędzej czy później, tego rosyjskiego chaosu, który Putin na swój sposób zdołał stłumić" - zaznaczył włoski publicysta.
Skomentuj artykuł