Włochy: Skandal w najstarszym banku świata

PAP / mh

Finansowy skandal w najstarszym banku świata, włoskim Monte dei Paschi di Siena, jest przedmiotem politycznej batalii w kampanii przed lutowymi wyborami parlamentarnymi. Jej protagoniści obarczają się nawzajem odpowiedzialnością za brak nadzoru.

Polityczną i finansową burzę we Włoszech wywołały doniesienia o tym, że bank ze Sieny, jeden z największych w kraju - założony w 1472 roku - znalazł się w poważnych kłopotach i poniósł straty szacowane na co najmniej 220 milionów euro w rezultacie operacji o charakterze spekulacyjnym dokonywanych przy pomocy tzw. derywatów, czyli instrumentów pochodnych. Handel ryzykownymi derywatami sieneński bank prowadził w ramach umowy, zawartej z bankiem Nomura z Japonii. Okazało się, że podobne transakcje prowadzono też w ramach podobnej umowy z Deutsche Bank.
Według ekspertów łączne straty Monte dei Paschi za zeszły rok mogą wynosić nawet 740 milionów euro. Mnożą się apele o podanie precyzyjnej wielkości tych strat, gdyż nie jest ona oficjalnie znana i jest przedmiotem spekulacji, również ze strony niektórych polityków.
Na jaw wyszło, że poprzednie kierownictwo banku, na czele którego stał Giuseppe Mussari usiłowało zataić tę sprawę oraz ukryć dokumenty operacji z derywatami nawet przed radą nadzorczą. Jednocześnie w listopadzie zeszłego roku bank ten zwrócił się o pomoc państwa w wysokości 3,9 miliarda euro, to jest o pół miliarda więcej niż pierwotnie zakładano. Wtedy wniosek ten kierownictwo banku, mającego 4,5 miliona klientów, uzasadniło koniecznością wzmocnienia kapitału. Jednak wzbudziło to podejrzenia przede wszystkim ze strony mediów, które zainteresowały się tym, co dzieje się w najstarszej instytucji finansowej na świecie.
Kiedy włoska prasa ujawniła skandal z derywatami, Mussari ustąpił we wtorek ze stanowiska szefa Stowarzyszenia Banków Włoskich (Abi).
Media informują, że obecne kierownictwo banku z prezesem Alessandro Profumo odkrywa po kolei nieprawidłowości i poznaje szczegóły prowadzonych tam potajemnie w przeszłości operacji. Uspokaja zarazem klientów i zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą. Zastrzega, że nie może jeszcze podać dokładnych danych finansowych, gdyż trwają kontrole.
Najpoważniejszą konsekwencją "bomby z derywatami", jak włoska prasa nazywa aferę, były gwałtowne spadki notowań banku na mediolańskiej giełdzie w tym tygodniu , o 8-9 procent, a następnie zawieszenie obrotu jego papierami. W piątek, po kilku dniach spadków i uspokajających zapewnieniach notowania akcji wzrosły o ponad 10 procent.
To jednak nie koniec nieprawidłowości, bo coraz więcej znaków zapytania pojawia się w sprawie przejęcia przez Monte dei Paschi banku Antonveneta przed kilkoma laty, co jest przedmiotem dochodzenia. Wątpliwości budzi to, że instytucja ze Sieny kupiła ten bank za 10,6 miliarda euro od Santander, który zaledwie kilka miesięcy wcześniej zapłacił za niego jedynie 6,6 miliarda euro. Śledztwo ma ustalić, co było przyczyną tych tak dużych rozbieżności.
Sytuacja wokół Monte dei Paschi staje się coraz bardziej nerwowa i mnożą się zarzuty pod adresem wielu stron życia politycznego i gospodarczego kraju. Dziennik "Corriere della Sera" pisze w piątek, że nikt nie może powiedzieć, że nie ma z tym nic wspólnego. Największa gazeta wśród winnych braku skutecznego nadzoru nad bankiem wymienia między innymi rządy Mario Montiego i jego poprzednika Silvio Berlusconiego oraz urząd nadzoru nad giełdą i Stowarzyszenie Banków Abi.
Sprawa ma mocne polityczne tło, ponieważ uważa się, że bank ze Sieny powiązany jest tradycyjnie od lat z rządzącą Toskanią lewicą; kiedyś partią komunistyczną, obecnie Partią Demokratyczną (PD). Przypomniał to premier Mario Monti, który oświadczył: "Partia Demokratyczna ma z tą sprawą wiele wspólnego, bo miała zawsze wpływ na ten bank".
Prominentni politycy z kierownictwa PD wyrazili oburzenie słowami premiera.
Centrolewicowa Partia Demokratyczna prowadzi w sondażach przed wyborami 24 i 25 lutego i jest obok centroprawicy Berlusconiego główną rywalką koalicji reformatorskich sił Montiego.
Szef rządu zapewnił, że skandal z derywatami zostanie dogłębnie wyjaśniony, także - dodał - z prawnego punktu widzenia.
Włoski Bank Centralny, również oskarżany o brak dostatecznego nadzoru odrzuca je jako bezpodstawne. Zapowiedział, że przeprowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Burzę wokół banku ze Sieny wykorzystał w kampanii wyborczej biorący w niej udział dawny komik, obecnie lider populistycznego Ruchu 5 Gwiazd Beppe Grillo, który oświadczył w piątek, że "w Monte dei Paschi jest dziura 14 miliardów euro".
Natychmiast odpowiedział mu prezes Alessandro Profumo: "Skąd pan wziął tę liczbę? Nie ma żadnej dziury".
Agencja Ansa przytoczyła słowa rzecznika Komisji Europejskiej, który oświadczył, że jest ona w kontakcie z władzami włoskimi w sprawie sytuacji w banku. Przypomniał, że KE zaaprobowała wstępnie pomoc dla niego i teraz czeka na plan restrukturyzacji, od czego uzależnia swą definitywną aprobatę.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Włochy: Skandal w najstarszym banku świata
Komentarze (1)
R
Radujmysię
25 stycznia 2013, 16:08
Bank stracił. Pytanie kto na tym zarobił? Afery z bankami wydają się prowadzić do jednego celu - wpompowania w prywatne instytucje finansowe publicznych pieniędzy. A to nie jest śmieszne, żeby za "błędy" grupy bankowców płacili wszyscy podatnicy.