Zamach bombowy w meczecie pod Samarrą
Samarra (fot. gustaf wallen / Foter / CC BY-NC-SA)
PAP / kn
Co najmniej 18 osób zginęło w piątek w wybuchu dwóch bomb w sunnickim meczecie około 10 km od Samarry, w środkowym Iraku - poinformowała iracka policja i źródła medyczne. Bomby ukryte były w urządzeniach klimatyzacyjnych. Ponad 20 osób zostało rannych.
"Podczas piątkowej modlitwy nagle doszło do potężnej eksplozji. Czarny dym wypełnił meczet, nie mogliśmy dostrzec się wzajemnie. Próbowałem stać, ale nie mogłem, zostałem ranny w nogi" - powiedział 35-letni świadek zamachu.
"Nikt się nie spodziewał, że nasz meczet zostanie zaatakowany" - powiedział 23-letni mężczyzna, który też został ranny.
W chwili wybuchu do meczetu napływali wierni, by wziąć udział w modłach - podaje AFP.
Napięcia wyznaniowe w Iraku zostały podsycone przez trwającą ponad dwa lata wojnę w sąsiedniej Syrii, do której ściągnęli z Iraku szyiccy i sunniccy bojownicy, walczący po przeciwnych stronach syryjskiego konfliktu. W ostatnich tygodniach doszło do kilku aktów przemocy, które, jak pisze Reuters, mogą świadczyć o tym, że milicje szyickie zdecydowały się odpowiedzieć siłą na ataki rebeliantów sunnickich.
Zamachy są na porządku dziennym, a Irakijczycy skarżą się na nieudolność sił bezpieczeństwa, które nie są w stanie zapobiegać coraz częstszym atakom. Według bilansu, który agencja AFP opracowała na podstawie danych policyjnych i medycznych, od początku roku w Iraku zginęło ponad 4,2 tys. osób. Dane zebrane przez ONZ mówią o ponad 800 ofiarach śmiertelnych tylko w sierpniu.
Władze utrzymują, że prowadzona przez nie kampania przeciw terrorystom przynosi rezultaty, ale fala przemocy nasila się, a krytycy rządu premiera Nuriego al-Malikiego zarzucają mu, że nie robi nic, by załagodzić frustrację i gniew sunnitów, którzy czują się zmarginalizowani w kraju, gdzie rząd kontrolowany jest przez szyitów.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł