Wieś grilluje

Mateusz Matyszkowicz

Wieś przestaje różnic się od miasta. Balkon wieżowca, czy trawnik przed domem - wszędzie czuć pieczoną kiełbasę.

Tej nocy spaliśmy dość mocno. A wokół podobno działo się dość dużo. Ekipy strażackie, dużo dymu i całe sąsiedztwo jako widzowie. Rano zobaczyliśmy już tylko zgliszcza drewnianego domu, który stał po drugiej stronie drogi. Ten dom był dla mnie punktem odniesienia. Przypominał, że kupiliśmy dom na wsi, a nie w mieście. Teraz go już nie ma.

W naszej wsi jest jeszcze jeden drewniany dom. Mieszka w nim ostatni prawdziwy rolnik, który uprawia trzy hektary. Mówimy o nim gospodarz, bo o kim innym z najbliższego sąsiedztwa można tak powiedzieć? Gospodarz - wiadomo kto.

Taki jest los większości polskich wsi. Tracąc swój rolniczy charakter, powoli przestają różnic się od przedmieść dużego miasta. To oznacza zmianę wszystkiego. Sposobu zarobkowania, ale też wychowania dzieci. Oznacza zmianę mentalności, koniec kultu ziemi, specyficznej religijności chłopskiej. Zmieniają się nawet ogrody. Kończą się czasy drewnianych płotów wokół ogrodów kwiatowych - tam gdzie rosły kiedyś malwy, nagietki i róże, teraz są tuje i wielkie trawniki. Trawniki trzeba co tydzień przycinać. Jeśli więc szukacie dźwięku charakterystycznego dla współczesnej polskiej wsi, pomyślcie o kosiarce. Skutecznie zastąpiła ryk krowy, rżenie konia i gdakanie. Takie dźwięki to już tylko w serialach zostały.

Jeśli chodzi o konsumpcję, wieś także niewiele się różni od miasta. Sushi wypiera bigos.

Wieś jest rajem konsumpcyjnym podobnym do miasta i ktoś mógłby powiedzieć, że to dobrze, bo oznacza przecież ekonomiczny i cywilizacyjny awans. Nie można zmusić ludzi, żeby żyli w drewnianych domach, skoro mogą mieć ciepłe klocki z pustaków. Po co zaganiać staruszki do przycinania róż, jeśli wszystko może być równe i estetyczne jak amerykańskie trawniki. Na trawniku przecież całkiem fajnie się grilluje.

O grillowaniu mówi się jako o nowym polskim rytuale. Dla naszego tematu ten grill jest bardzo ważny, to symbol zrównania przedmieść ze wsią, czegoś, co na oba te obszary weszło w tym samym czasie i jak przystało na formę kulturową, kształtuje wspólnie ludzi. Jest grill, czego więcej trzeba?

Otóż tak przynajmniej nie jest. Z naszych wsi znikają nie tylko chałupy i ogródki z malwami, ale także biblioteki, remizy, małe urzędy pocztowe i szkoły. Ze wsi zwija się nie tylko krowa, ale także instytucje. Krowa i instytucja to ważne połączenie, na które rzadko kiedy zwraca się uwagę. Oba te elementy kształtowały wiejskie wychowanie - dorastanie na gospodarce i współdziałanie ludzi w ramach wiejskich instytucji, czasem bardziej, czasem mniej spółdzielczych, to wszystko wpływało na faktyczny awans cywilizacyjny prowincji.

Dziś zamiast awansu prowincja dostaje grilla. I powiedzmy sobie prawdę kontrowersyjną: grill to nie postęp. Grill to tylko kiełbasa. Grill wam dzieci nie wychowa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wieś grilluje
Komentarze (6)
WC
Wojciech Chajec
29 maja 2012, 08:11
Szkoda tradycyjnej wsi z ciężką pracą, ale także zdrowym jedzeniem. Szkoda, że w ogródkach, nawet na wsi, coraz mniej warzyw a coraz więcej iglaków. I szkoda, że "grill" a nie "ruszt".
M
maleaki
28 maja 2012, 20:31
 A propos utyskiwań na modernizacyjne zmiany i zaklinania rzeczywistości: Kościół przetrwał, bo zamiast w nieskończonosc konserwowac imperium rzymskie, zaczął nawracac bararzyńców. Nie ma sensu narzekac na brak malw, krów i tym podobnych. Tradycja nie jest tożsama z wiarą czy moralnością. Ważne jest by ludzie byli wierni Bogu, a nie to, jak bedą sie żywic.
U
uhu
28 maja 2012, 10:33
 Popatrzmy na angielskie wsie, tam jakby czas się zatrzymał 300 lat temu, miasta tam nie zachwycają, ale wsie jak z bajki.
A
Anka
28 maja 2012, 05:47
No z tym sushi wypierającym bigos Pan Redaktor raczył przesadzić... I w tych wsiach polskich, które ja znam, remizy mają się całkiem dobrze... A moja wiejska rodzina 10 lat temu sprzedała "krowę żywicielkę" i okazało się, że pieniędzy z tego nie ubyło (a może odwrotnie...), a oni teraz mogą sobie pozwolić na podróżowanie po Europie (emeryci). I taka ekonomiczna prawda - jednej krowy trzymać się nie opłaca. Ale, proszę szanownego Pana, krowa nam dzieci też nie wychowa. Instytucja - też nie! Wychowaniem powinni zająć się rodzice. Bez krowy może będą mieć więcej czasu, niezbyt silna instytucja nie będzie im w tym przeszkadzać...
MR
Maciej Roszkowski
27 maja 2012, 19:23
 Wieś się zmienia, bo świat dookoła się zmienia. Chciałbym widzieć, że na lepsze i w wielu dziedzinach tak się dzieje. Zmniejszyła się ilość strasznie cięzkiej pracy, zmniejsza sie uzależnienie od kaprysów pogody, w porównaniu z latami ubiegłymi polepsza się opieka lekarska. Pewnie wymienić by można wiele. Ale w sferze ducha powtarzam sobie jako konserwatysta, że nie wszystko co nowe to dobre, i nie wszytko co dobre to nowe. 
W
wanda
26 maja 2012, 18:01
Spokojnie.Malwy,nagietki,róże dzikie,nawet osty,pokrzywy,mlecze,babki-stają się modne w miastach.Trawniki wychodzą z mody.A grilowanie to takie ziemniaki w ognisku:)