Z kart historii: Pół wieku od tragedii łyżwiarzy
Mija dziś pół wieku od tragedii, która wstrząsnęła światem sportu. Podczas podejścia do lądowania na lotnisku w Brukseli 15 lutego 1961 roku rozbił się lecący z Nowego Jorku samolot Boeing 707.
Na pokładzie samolotu znajdowała się amerykańska reprezentacja łyżwiarzy figurowych, udająca się na mistrzostwa świata w Pradze. ekipa. Wypadku nie przeżył nikt. Zginęło 18. sportowców i 16. osób towarzyszących - trenerów, działaczy, rodzin.
Wielu z amerykańskich łyżwiarzy należało do światowej czołówki i na mistrzostwa leciało z zadaniem zdobycia medali. Strata dla dyscypliny sportu była niezwykle dotkliwa, a żal tak powszechny, że zdecydowano o odwołaniu imprezy.
Wstrząśnięty katastrofą był John F. Kennedy. W ekipie był Dudley Richards, osobisty przyjaciel prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego brata Teda.
Amerykańskie łyżwiarstwo na kilka lat utraciło dominującą pozycję w świecie. Odbudować dyscyplinę nie było łatwo. Wprawdzie Scott Allen zdobył brązowy medal podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1964 - zostając jednym z najmłodszych w historii medalistów olimpijskich, ale o przywróceniu pozycji można było mówić dopiero cztery lata później w Grenoble, gdzie Peggy Fleming zdobyła złoty medal w rywalizacji solistek, a Tim Wood srebrny wśród solistów.
Dla uczczenia rocznicy katastrofy w Stanach Zjednoczonych nakręcono film opowiadający o sportowcach, którzy zginęli. Będzie on wyświetlany w kinach tylko 17 lutego 2011 roku.
Skomentuj artykuł