Z kart historii: Rejs życia Leonida Teligi
25 stycznia 1967 zaczął się rejs, który Leonidowi Telidze przyniósł miano pierwszego Polaka, który samotnie opłynął ziemię. Dla żeglarza okazał się pożegnaniem z doczesnym życiem.
Teliga urodził się w Rosji, ale dzieciństwo i młodość spędził w Grodzisku Mazowieckim. Wojskowy, uczestnik kampanii wrześniowej, lotnik w dywizjonie 300, po wojnie wrócił do Polski i zajął się dziennikarstwem, aktorstwem i twórczością literacką.
O samotnym rejsie marzył przez wiele lat. Przedsięwzięcie od początku realizował w pojedynkę. Z własnych środków zbudował jacht "Opty". Dla realizacji planów nie zawahał się sprzedać mieszkania.
Rejs rozpoczął się w Casablance. Początkowo Teliga płynął uczęszczanymi szlakami, chcąc odwiedzić jak najwięcej portów. Nie obyło się bez kłopotów - administrujący Kanałem Panamskim Amerykanie przez 11. dni nie chcieli wpuścić Teligi. Dopiero po interwencji ambasady polskiej w Waszyngtonie i nagłośnieniu sprawy przez światową prasę "Opty" przepłynął kanał.
Już samo opłynięcie świata jest wielkim wyczynem, dokonanie tego w pojedynkę musi wzbudzić olbrzymi podziw, ale na nazwanie tego, co dokonał Teliga użyć można tylko jednego słowa: heroizm. Podczas rejsu u żeglarza rozwinęła się choroba nowotworowa. By nie porzucić w pół drogi życiowego marzenia i zdążyć przed nieuchronnym Teliga zdecydował się na kontynuowanie rejsu bez zawijania do portów. Po wypłynięciu z Fidżi na wiele miesięcy stracił kontakt ze światem, uparcie dążąc do celu. Choroba coraz bardziej dawała znać o sobie. By wytrzymać ból Teliga "bawił się w mola" - jak określił to po ukończeniu rejsu - czyli gryzł koc. Dopiero na wysokości Kapsztadu w RPA przypadkowo spotkał inny jacht.
5 kwietnia 1969 roku w drodze do Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich Teliga przeciął kurs, którym w lutym 1967 zdążał z Las Palmas na Barbados – okrążenie kuli ziemskiej zabrało mu 2 lata i 2 miesiące. Rejs zakończył pod koniec kwietnia w Casablance. Zmarł rok później...
Skomentuj artykuł