Jak poinformował Jędrzej Sieliwończyk z referatu prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku w sobotę w związku z planowanymi pogrzebami czasowo otwarte są jeszcze cztery cmentarze: Srebrzysko, Garnizonowy, Oliwa oraz Łostowice. Na te nekropolie wejść można przede wszystkim przez bramy główne. Zostaną one zamknięte po opuszczeniu cmentarzy przez gości pogrzebowych i pozostaną zamknięte do poniedziałku.
Przy wejściu głównym do największego gdańskiego cmentarza Srebrzysko porządku w sobotę rano pilnowało dwoje strażników miejskich. Przy nekropolii nie było jednak praktycznie żadnych ludzi. Strażnicy poinformowali PAP, że każda osoba, która chce wejść na cmentarz jest przez nich pytana, czy wizyta ma związek z udziałem w pogrzebie.
Bramy krakowskich cmentarzy były w sobotę zamknięte, wisiały na nich kartki informujące o piątkowej decyzji rządu. Zarząd Transportu Publicznego wycofał się z zapowiadanych wcześniej zmian ruchu w pobliżu cmentarzy, w tym ze zwiększenia liczby kursów autobusów i tramwajów. Linie miejskie będą kursować według normalnych, weekendowych rozkładów. Krakowska straż miejska, która pilnuje terenu wokół cmentarzy - w sobotni poranek nie odnotowała żadnych prób włamania na tereny nekropolii.
Mieszkańcy Wielkopolski ruszyli na groby bliskich po ogłoszeniu decyzji premiera o zamknięciu nerkopolii, czyli w piątek. Przed cmentarzami zarówno w Poznaniu, ale także m.in. w Gnieźnie, Lesznie czy w Wągrowcu tworzyły się korki.
W piątek po południu poznański magistrat informował, że w związku z decyzją rządu, od soboty "nie będzie możliwości wejścia na poznańskie cmentarze komunalne". "Odbędą się jednak zaplanowane na poniedziałek pochówki" – podkreślono. Poznań zrezygnował ze specjalnej organizacji autobusów i tramwajów, mających dowieźć mieszkańców na cmentarze.
St. sierż. Marta Mróz z poznańskiej policji powiedziała PAP, że na tę chwilę nie posiada żadnych informacji, by doszło do jakichś incydentów w związku z zamknięciem cmentarzy.
Przed jednym z najstarszych cmentarzy w Łodzi - św. Franciszka przy ul. Rzgowskiej - od rana stały dwa radiowozy policji. Zamkniętą bramę nekropolii blokował zaparkowany tuż przed nią samochód dostawczy. W piątek do późnych godzin można było tam spotkać handlujących kwiatami i zniczami oraz łodzian w pośpiechu odwiedzających groby bliskich - w sobotę nie było już po nich śladu.
"Pojawiają się pojedyncze osoby, próbujące wejść na teren cmentarza - to najczęściej seniorzy, do których nie dotarła informacja o zamknięciu nekropolii. Trzeba wziąć pod uwagę, ze została ona podana dopiero wczoraj po południu, a starsze osoby nie korzystają z mediów społecznościowych i nie zawsze oglądają telewizję" - powiedział PAP jeden z funkcjonariuszy.
W Łódzkiem zamknięte były nie tylko te największe nekropolie, ale też parafialne cmentarze w małych miejscowościach, np. w kilkutysięcznym Będkowie.
Rząd zdecydował, że w dniach 31 października - 2 listopada zamknięte zostaną cmentarze. "Nie chcemy doprowadzać do takiego ryzyka, żeby na skutek odwiedzin na cmentarzach wiele osób poniosło śmierć" - wyjaśnił w piątek premier Mateusz Morawiecki i rząd z podjęciem decyzji o zamknięciu cmentarzy czekał, ponieważ liczył, że liczba zachorowań zmaleje. "Cały czas żyliśmy tą nadzieją, że ta liczba zachorowań będzie przynajmniej chociaż trochę malała, ale ona dzisiaj jest znowu większa niż wczoraj, wczoraj była większa niż przedwczoraj i nie chcemy prowadzić do zwiększenia ryzyka na skutek tego, że na cmentarzach, w środkach komunikacji publicznej, przed cmentarzami gromadzić się będą duże grupy osób" - powiedział Morawiecki.
Skomentuj artykuł