Zmarł Jim Lovell – astronauta, który czytał stworzenie świata z Biblii w kosmosie [WIDEO]
W wieku 97 lat zmarł 7 sierpnia w swoim domu w Lake Forest w stanie Illinois Jim Lovell – amerykański lotnik marynarki wojennej, oficer i astronauta, jeden z pionierów amerykańskich lotów kosmicznych. Uczestniczył on w transmitowanym na cały świat wigilijnym czytaniu biblijnego opisu stworzenia świata podczas misji NASA w 1968 roku.
Sekretarz ds. transportu w rządzie Stanów Zjednoczonych Sean Duffy, pełniący obecnie obowiązki administratora NASA, złożył 8 bm. kondolencje rodzinie zmarłego, podkreślając m.in. jego pionierską rolę w programach Gemini i Apollo w prowadzeniu amerykańskich astronautów na Księżyc.
– Znany z poczucia humoru, ten niezapomniany astronauta zyskał przydomek „Uśmiechnięty Jim” nadany mu przez kolegów, ponieważ zawsze miał gotową błyskotliwą ripostę. Jego charakter i niezachwiana odwaga pomogły naszemu narodowi dotrzeć na Księżyc i zamieniły potencjalną tragedię w sukces, z którego wynieśliśmy ogromną wiedzę. Opłakujemy jego odejście, jednocześnie celebrując jego dokonania – powiedział Duffy.
James „Jim” Arthur Lovell urodził się 25 marca 1928 roku w Clevelandzie w stanie Ohio. Studiował dwa lata na Uniwersytecie Wisconsin–Madison, po czym przeniósł się do Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Annapolisie.
W 1962 wybrano go na astronautę NASA po wybijającej się karierze pilota lotnictwa marynarki wojennej. W programie Gemini – poprzedniku programu Apollo, który później umożliwił wyprawy ludzi na Księżyc – odbył dwa udane loty kosmiczne, w tym misję Gemini 7 w 1965 roku, podczas której doszło do pierwszego w historii spotkania dwóch załogowych, manewrujących statków w przestrzeni kosmicznej.
Lovell wraz z astronautami Frankiem Bormanem i Williamem Andersem jako pierwsi ludzie w dziejach okrążyli Księżyc, startując 21 grudnia 1968 na pokładzie nowego typu rakiety Saturn V. Załoga Apollo 8 jako pierwsza opuściła orbitę Ziemi i ujrzała niewidoczną dotąd z naszej planety stronę Księżyca.
W Wigilię Bożego Narodzenia Apollo 8 znalazł się na orbicie Księżyca. Podczas misji astronauci regularnie prowadzili transmisje radiowe dla słuchaczy na Ziemi. Na wigilijną audycję NASA nie dała im żadnych szczegółowych wytycznych – poza tym, by powiedzieli „coś stosownego”. I tak, patrząc z oddali na zapierającą dech w piersiach niebieską kulę Ziemi i mając przed soba ok. miliarda słuchaczy, Anders, Lovell i Borman przeczytali pierwszy fragment Biblii – opis stworzenia świata z Księgi Rodzaju.
„I nazwał Bóg światłość Dniem, a ciemność nazwał Nocą”
Fragment czytany przez Lovella brzmiał: „I nazwał Bóg światłość Dniem, a ciemność nazwał Nocą. I nastał wieczór, i nastał poranek – dzień pierwszy. I rzekł Bóg: Niech powstanie sklepienie pośród wód i niech oddzieli wody od wód. Uczynił więc Bóg sklepienie i oddzielił wody, które były pod sklepieniem, od wód, które były nad sklepieniem. I stało się tak. A Bóg nazwał sklepienie Niebem. I nastał wieczór, i nastał poranek – dzień drugi”.
Astronauci wyjaśniali później, że wybrali ten fragment Pisma Świętego ze względu na jego znaczenie nie tylko dla chrześcijan, lecz także dla wielu innych religii świata.
– Przyłożyłem kciuk do okna statku kosmicznego i mogłem całkowicie zasłonić nim Ziemię. Ziemia to zaledwie punkt na Drodze Mlecznej, ale spójrzcie, co tutaj mamy: wodę i atmosferę. Krążymy wokół gwiazdy w idealnej odległości, by móc korzystać z jej energii – wspominał Lovell w wywiadzie wideo nadanym przez NASA.
– Bóg dał ludzkości scenę, na której ma ona odegrać swoje przedstawienie. Jak potoczy się ta sztuka, to zależy od nas – dodał.
Równie głośna jak Apollo 8 była niezwykła misja Apollo 13 – zekranizowana w filmie Rona Howarda z 1995 roku, która w 1970 była bliska wylądowania na Księżycu, gdy doszło do katastrofalnej awarii systemu tlenowego. To Lovell jako pierwszy wypowiedział słowa: „Houston, we have a problem” (Houston, mamy problem), które później weszły do kultury popularnej (choć w nieco zmienionej formie).
I tak, 320 tys. kilometrów od domu Lovell oraz Jack Swigert i Fred Haise we współpracy z kontrolerami w Houston przeprowadzili awaryjne naprawy i wrócili bezpiecznie na Ziemię, przetrwawszy to, co uznano za jedno z „najbardziej udanych niepowodzeń” w historii. W ich powrocie pomogły modlitwy ludzi na całym świecie, w tym papieża Pawła VI.
Było to wówczas pełne nadziei wydarzenie dla całej ludzkości, ale zwłaszcza dla Amerykanów. Jak zauważył „New York Times” w okolicznościowym artykule z 10 sierpnia: - W kraju poturbowanym wewnętrznymi zawirowaniami i zdewastowanym przez pochłaniającą coraz więcej ofiar wojnę w Wietnamie, bezpieczny powrót astronautów podniósł Amerykanów na duchu i ponownie zwrócił uwagę na program kosmiczny, który dryfował w następstwie pierwszych dwóch załogowych lądowań na Księżycu.
Dziennik przypomniał, iż prezydent Richard M. Nixon poleciał wówczas na Hawaje, aby wręczyć astronautom Prezydencki Medal Wolności, a załoga wyruszyła w podróż zagraniczną.
Lovell nigdy nie postawił stopy na Księżycu, co nazwał w 1995 roku w rozmowie z Associated Press swoim „jedynym żalem”.
Był prezbiterianinem. W 1952 roku poślubił Marilyn Gerlach (1930-2023) z Milwaukee, z którą miał czworo dzieci.
W oświadczeniu z 8 sierpnia rodzina astronauty napisała: - Jesteśmy ogromnie dumni z jego niezwykłego życia i zawodowych dokonań, których uwieńczeniem było jego legendarne przewodniczenie pionierskim lotom kosmicznym. Ale dla nas był po prostu Tatą, Dziadkiem i Głową rodziny. Co najważniejsze – był naszym Bohaterem. Będzie nam brakowało jego niezachwianego optymizmu, poczucia humoru i tego, jak sprawiał, że każdy z nas czuł, iż może dokonać rzeczy niemożliwych. Był naprawdę jedyny w swoim rodzaju.
Skomentuj artykuł