„Wiesz co, bycie w celibacie mnie tak nie boli, jak to chodzenie po kolędzie” – usłyszałam niedawno w rozmowie z zaprzyjaźnionym księdzem. Na moje uniesione w zadziwieniu brwi, uśmiechnął się i doprecyzował: „Tak, tak, nie przesłyszałaś się. Są lata, gdy jestem tak zdesperowany, że chętnie bym któremuś ze współbraci zapłacił, by ten obowiązek ode mnie przejął”.
„Wiesz co, bycie w celibacie mnie tak nie boli, jak to chodzenie po kolędzie” – usłyszałam niedawno w rozmowie z zaprzyjaźnionym księdzem. Na moje uniesione w zadziwieniu brwi, uśmiechnął się i doprecyzował: „Tak, tak, nie przesłyszałaś się. Są lata, gdy jestem tak zdesperowany, że chętnie bym któremuś ze współbraci zapłacił, by ten obowiązek ode mnie przejął”.
Od czasu wyprowadzki na studia przyjąłem księdza tylko raz i to przypadkiem. Co się zmieniło w tym roku, że przygotowałem się do kolędy? Zaczęło się od ogłoszenia na klatce schodowej. Pierwszy raz poczułem, że chcę go zaprosić.
Od czasu wyprowadzki na studia przyjąłem księdza tylko raz i to przypadkiem. Co się zmieniło w tym roku, że przygotowałem się do kolędy? Zaczęło się od ogłoszenia na klatce schodowej. Pierwszy raz poczułem, że chcę go zaprosić.
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}