Gdy wsłuchuję się i medytuję słowo niedzielnej liturgii, trudno mi nie odczytywać go w kontekście aktualnych wydarzeń z pogranicza polsko-białoruskiego, gdzie koczuje grupa ludzi (w tym matka z piątką dzieci) oczekujących pilnej pomocy, także medycznej. Myli się ten, kto twierdzi, że jest to problem li tylko natury politycznej lub nawet ideologicznej.
Gdy wsłuchuję się i medytuję słowo niedzielnej liturgii, trudno mi nie odczytywać go w kontekście aktualnych wydarzeń z pogranicza polsko-białoruskiego, gdzie koczuje grupa ludzi (w tym matka z piątką dzieci) oczekujących pilnej pomocy, także medycznej. Myli się ten, kto twierdzi, że jest to problem li tylko natury politycznej lub nawet ideologicznej.
PAP / tk
Duchowni Kościoła katolickiego i ewangelicko-reformowanego chcieli pomóc imigrantom, którzy koczują na granicy polsko-białoruskiej. Mieli im przekazać paczki z lekami, suchym prowiantem i wodą lecz nie uzyskali na to zgody od służb mundurowych. Dary przekazali wolontariuszom.
Duchowni Kościoła katolickiego i ewangelicko-reformowanego chcieli pomóc imigrantom, którzy koczują na granicy polsko-białoruskiej. Mieli im przekazać paczki z lekami, suchym prowiantem i wodą lecz nie uzyskali na to zgody od służb mundurowych. Dary przekazali wolontariuszom.
PAP / tk
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Białoruś odmówiła wpuszczenia konwoju humanitarnego dla migrantów, który oferowała Polska. Za migrantów przebywających po stronie wschodniego sąsiada Polski odpowiedzialna jest Białoruś – podkreślił Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Białoruś odmówiła wpuszczenia konwoju humanitarnego dla migrantów, który oferowała Polska. Za migrantów przebywających po stronie wschodniego sąsiada Polski odpowiedzialna jest Białoruś – podkreślił Morawiecki.
PAP/dm
Po białoruskiej stronie na wysokości Usnarza Górnego wciąż koczują 24 osoby - poinformował rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.
Po białoruskiej stronie na wysokości Usnarza Górnego wciąż koczują 24 osoby - poinformował rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.
PAP/Twitter/dm
W ostatnich dniach po interwencjach Straży Granicznej, strona białoruska chciała zabrać całą grupę koczująca na wysokości miejscowości Usnarz Górny; ponad połowa cudzoziemców opuściła teren, pozostałe osoby nie chcą opuścić miejsca koczowiska - poinformowała w niedzielę na Twitterze Straż Graniczna.
W ostatnich dniach po interwencjach Straży Granicznej, strona białoruska chciała zabrać całą grupę koczująca na wysokości miejscowości Usnarz Górny; ponad połowa cudzoziemców opuściła teren, pozostałe osoby nie chcą opuścić miejsca koczowiska - poinformowała w niedzielę na Twitterze Straż Graniczna.
Duża część Polaków spogląda w tych dniach w kierunku polsko-białoruskiej granicy. Telewizje pokazują nam obrazy z Usnarza Górnego, małej wioski na Podlasiu, w której pomiędzy słupami granicznymi siedzi od kilku dni 50-osobowa grupa uchodźców - Afgańczyków i Irakijczyków.
Duża część Polaków spogląda w tych dniach w kierunku polsko-białoruskiej granicy. Telewizje pokazują nam obrazy z Usnarza Górnego, małej wioski na Podlasiu, w której pomiędzy słupami granicznymi siedzi od kilku dni 50-osobowa grupa uchodźców - Afgańczyków i Irakijczyków.