Doświadczenia przebudzenia nie da się samemu wywołać. To Bóg nas do niego może doprowadzić. My możemy jednak przygotować swoje serce, aby było gotowe usłyszeć zaproszenie Boga. Możemy też o to przebudzenie szczerze się modlić. W trzecim tygodniu adwentu, kiedy Boże Narodzenie już lśni na horyzoncie, proponuję dwie rzeczy.
Doświadczenia przebudzenia nie da się samemu wywołać. To Bóg nas do niego może doprowadzić. My możemy jednak przygotować swoje serce, aby było gotowe usłyszeć zaproszenie Boga. Możemy też o to przebudzenie szczerze się modlić. W trzecim tygodniu adwentu, kiedy Boże Narodzenie już lśni na horyzoncie, proponuję dwie rzeczy.
"Stanem snu-śmierci jest grzech czyli rzeczywistość zła, które rani, przesłania oczy i utrudnia (lub uniemożliwia) widzenie tego, co prawdziwe. Ta wskazówka pomoże nam zdiagnozować nasz stan" - pisze Andrzej Pietrzyk SJ w pierwszej części cyklu "Adwentowe przebudzenie". Młody jezuita proponuje w nim rozważania, które pomogą przeżyć każdy tydzień Adwentu w bliskości z Bogiem i sobą samym.
"Stanem snu-śmierci jest grzech czyli rzeczywistość zła, które rani, przesłania oczy i utrudnia (lub uniemożliwia) widzenie tego, co prawdziwe. Ta wskazówka pomoże nam zdiagnozować nasz stan" - pisze Andrzej Pietrzyk SJ w pierwszej części cyklu "Adwentowe przebudzenie". Młody jezuita proponuje w nim rozważania, które pomogą przeżyć każdy tydzień Adwentu w bliskości z Bogiem i sobą samym.
Jednak, choć już "na zimno", bo z parogodzinnym dystansem, to tłucze się we mnie pytanie Jezusa: "Coś wyszedł oglądać? "Coś wyszedł zobaczyć? Trzcinę? Człowieka w miękkich szatach? Proroka?"
Jednak, choć już "na zimno", bo z parogodzinnym dystansem, to tłucze się we mnie pytanie Jezusa: "Coś wyszedł oglądać? "Coś wyszedł zobaczyć? Trzcinę? Człowieka w miękkich szatach? Proroka?"