„Trędowaci? Widziałem ich nagich, wyjących, wygłodzonych, zrozpaczonych. Widziałem ich rany rojące się od much, ich cuchnące nory, ich puste apteki i strażników z karabinami” – pisał Raoul Follereau, uświadamiając, jak tragiczny los spotyka chorych na trąd. Myślelibyśmy, że to przeszłość. Ale nie, to jest nasza rzeczywistość.
„Trędowaci? Widziałem ich nagich, wyjących, wygłodzonych, zrozpaczonych. Widziałem ich rany rojące się od much, ich cuchnące nory, ich puste apteki i strażników z karabinami” – pisał Raoul Follereau, uświadamiając, jak tragiczny los spotyka chorych na trąd. Myślelibyśmy, że to przeszłość. Ale nie, to jest nasza rzeczywistość.
Na świecie jest prawie 900 milionów głodujących. Co 4 sekundy umiera z głodu jakiś człowiek, co 15 sekund jakieś dziecko. Nie mamy wpływu na geopolityczne zawirowania, nie wpływamy na politykę ekonomiczną wielkich międzynarodowych koncernów, nie mamy wpływu na zmiany klimatu, itp. Dzisiaj praktycznie nikt z nas nie ma bezpośredniego, osobistego doświadczenia głodu. A statystyki alarmują, lecz nie dotykają ‘serca’. Ktoś pomyśli nawet: a co ja mogę?
Na świecie jest prawie 900 milionów głodujących. Co 4 sekundy umiera z głodu jakiś człowiek, co 15 sekund jakieś dziecko. Nie mamy wpływu na geopolityczne zawirowania, nie wpływamy na politykę ekonomiczną wielkich międzynarodowych koncernów, nie mamy wpływu na zmiany klimatu, itp. Dzisiaj praktycznie nikt z nas nie ma bezpośredniego, osobistego doświadczenia głodu. A statystyki alarmują, lecz nie dotykają ‘serca’. Ktoś pomyśli nawet: a co ja mogę?
Przez całą niemal historię ludzkości trąd był chorobą zakaźną i nieuleczalną. W XXI wieku jest już uleczalny, choć ciągle jeszcze obecny. Prawie zawsze wiązał się z piętnem społecznym, odrzuceniem i izolacją. Polscy jezuici, zwłaszcza przez posługę bł. o. Jana Beyzyma na Madagaskarze, zapisali piękną kartę pomocy tym, którzy cierpieli na tę chorobę. Dziś jednak, o wiele większym wyzwaniem jest trąd duchowy: wykluczenie, samotność, poczucie beznadziei. Mamy mniej chorych na trąd deformujący ciało, a dużo więcej trędowatych na duchu.
Przez całą niemal historię ludzkości trąd był chorobą zakaźną i nieuleczalną. W XXI wieku jest już uleczalny, choć ciągle jeszcze obecny. Prawie zawsze wiązał się z piętnem społecznym, odrzuceniem i izolacją. Polscy jezuici, zwłaszcza przez posługę bł. o. Jana Beyzyma na Madagaskarze, zapisali piękną kartę pomocy tym, którzy cierpieli na tę chorobę. Dziś jednak, o wiele większym wyzwaniem jest trąd duchowy: wykluczenie, samotność, poczucie beznadziei. Mamy mniej chorych na trąd deformujący ciało, a dużo więcej trędowatych na duchu.