Abp Ryś: na tym polega prawdziwe przebaczenie

fot. MaskacjuszTV / youtube.com

Kluczem do odpowiedzi jest najpierw doświadczenie przebaczenia, ale takie doświadczenie, które zakłada też najpierw świadomość własnej rzeczywistej winy. Spójrzmy na przypowieść Jezusową o nielitościwym dłużniku, która to pokazuje.

Pewien człowiek był winien swojemu panu dziesięć tysięcy talentów – to jest ogromna suma pieniędzy, niewyobrażalny dług. I Pan mu ten dług darował, ale najwyraźniej skreślenie długu zostało przyjęte przez tego człowieka bardzo zewnętrznie. Poczuł się zwolniony z długu, poczuł się bezpieczny i uspokojony, ale to nie dotknęło jego wnętrza, dlatego jak odszedł sprzed oblicza Pana i spotkał kogoś, kto był mu winien sto denarów, to zaczął go dusić, aż w końcu wtrącił do więzienia.

To był znak tego, że doznane przebaczenie niczego z nim nie zrobiło, dało mu tylko takie fałszywe poczucie bezpieczeństwa.Marcin Luter pisał o tym w tezach, że czasami chrześcijanie traktują rozgrzeszenie uzyskiwane od Boga jako drogę do uzyskania spokoju. Mają skreślony dług, ale nie widzą, że ten proces powinien dotknąć serca, ich myślenia, ich wnętrza. Ktoś, kto doświadczył przebaczenia naprawdę, jak św. Piotr nad Jeziorem Galilejskim, któremu Jezus trzykrotnie powiedział: „Paś owce moje, paś baranki moje”, może rzeczywiście potem być tym, który innym przekazuje doświadczenie przebaczenia ze strony Pana Boga. Na pewno jest tak, że to nie jest łatwy proces. I na pewno jest tak, że on jest warunkiem naszego bycia Kościołem.

DEON.PL POLECA

Kolejny biblijny przykład to Szaweł, któremu Jezus najwyraźniej wybaczył i objawił mu to pod Damaszkiem. Kie-dy Szaweł wraca do Jerozolimy, jest właściwie odrzucony przez Kościół przerażony jego dotychczasowym grzechem. Jedyny człowiek, który mu zaufał, to Barnaba i on właśnie zaprowadził go do apostołów, opowiadając, co spotkało Szawła w drodze. Nie wiem, czy tu właśnie nie należało-by w ogóle szukać klucza do przebaczenia. Kiedy Barnaba przyjął takie działania Boga w życiu Szawła, to już z nim nie dyskutował. Skoro Bóg rozgrzeszył Szawła, skoro Bóg pojednał go ze sobą, to Barnaba jest tylko od tego, żeby to jakoś potwierdzić. Zaufanie Barnaby do Szawła i przebaczenie, które Barnaba oferuje Szawłowi w imieniu Kościoła, jest ostatecznie oparte na tym, co Bóg czyni w życiu Szawła.Może warto by było spojrzeć od tej strony, to jest bardzo praktyczne, że nieraz mój brak przebaczenia jest tamą na tej rzece, jaką jest miłosierdzie Boga.

Bóg chce moim miłosierdziem dotknąć kogoś, kto mi zawinił, ale ja jestem tym, który to blokuje. To znaczy, że jestem tamą dla doświadczenia miłosierdzia i ostatecznie to ja staję okoniem łasce Bożej, a nie ten człowiek, który w moim rozumieniu jest jakimś przestępcą, niegodziwcem, który dopuścił się zła. Tego właśnie uczy Jezus o przebaczeniu: bądźcie miłosierni jak Ojciec wasz jest miłosierny. Trzeba by widzieć, w jaki sposób Bóg podchodzi do grzesznika, i wtedy próbować odnaleźć w sobie to Boże nastawienie, Jego miłość, miłosierdzie, cierpliwość, a już na pewno próbować nie stać się kimś, kto to działanie Boga obezwładnia, ogranicza, staje mu na przeszkodzie. Przypowieść o nielitościwym dłużniku pokazuje nam, że trzeba widzieć ludzkie winy we właściwych proporcjach. Sto denarów to była trzymiesięczna pensja – to nie jest jakiś straszny pieniądz. Dziesięć tysięcy talentów to było 270 kg złota albo srebra.

Bardzo często jest tak właśnie, że to, co nam zrobili ludzie, ma wartość stu albo jeszcze mniej de-narów i że to my jesteśmy tymi, którym darowano o wiele więcej. Może trzeba szukać postaw, które są jakoś bardziej jeszcze podstawowe niż przebaczenie, na przykład zacząć od takiej zwykłej umiejętności posłuchania drugiego. Ktoś ostatnio zwrócił mi uwagę, że poczuł się skrzywdzony moimi słowami – akurat wtedy, kiedy je wypowiadałem, byłem ostatnim na świecie człowiekiem, który chciałby tę osobę skrzywdzić. W takiej sytuacji nie potrzeba wiele, wystarczy po prostu na moment siebie nawzajem posłuchać, żeby sobie wyjaśnić różne rzeczy. Bez tej umiejętności słuchania jest tak, że my sobie nieraz wmawiamy jakąś postawę sobie wrogą. Za tym przemawia może poprzednie doświadczenie albo po prostu doświadczenie zupełnie z kimś innym, które nas jakoś dotknęło.

Nieraz mamy pretensje do Bogu ducha winnych ludzi. Jest potrzebna umiejętność słuchania drugiego, takiego słuchania, które mi pomaga zrozumieć słowa, czyny, gesty. Życie składa się z drobiazgów, ale może warto pamiętać, że każdy człowiek ma jakiś swój poziom wrażliwości, empatii. To, co jednego obraża, dla drugiego jest najwyżej żartem. To jest dość częste w relacjach między ludźmi. Jeśli nie będziemy siebie nawzajem słuchać, to wmawiamy drugiemu jego postawy w stosunku do siebie samego.

Myślę, że przebaczając, trzeba myśleć o sobie, a nie o tym drugim. To jest chyba najbardziej podstawowy błąd, że chce-my wejść w czyjeś buty i żyć za kogoś. Ja nie odpowiadam za to, co drugi zrobi z moim przebaczeniem: czy je przyjmie, czy odrzuci, czy ono go rozzuchwali, czy pobudzi do refleksji, nawróci go, czy zmieni, a jak zmieni, to na lepsze czy na gorsze... To jest problem tego człowieka, nie mój. Ważne jest, żebym ja był szczery z moim przebaczeniem. Ja wychodzę do człowieka z jakimś dobrem: czy on je przyjmie czy nie, i ile z niego przyjmie – jego decyzja, jego wola.Przebaczenie to jest wielka władza. Jeśli mamy do czynienia z człowiekiem, który ma świadomość swojego grzechu, swojego zła, to przebaczenie jest wielką władzą.

Fragment pochodzi z najnowszej książki abp. Grzegora Rysia: "Skoro jest miłość"

doktor habilitowany nauk humanistycznych specjalizujący się w dziedzinie historii Kościoła. Autor takich książek jak "Moc wiary", "Moc słowa" i "Skandal miłosierdzia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Ryś: na tym polega prawdziwe przebaczenie
Komentarze (1)
EJ
~EWA Jackowska
11 maja 2021, 17:34
Dużym "ułatwieniem" dla procesu przebaczenia jest wyznanie winy i PROŚBA o przebaczenie ze strony sprawcy krzywdy., jak także jego gotowość do zadośćuczynienia. Nieraz słuchając o rozważań kapłanów na temat przebaczeniu , niemal jako o "obowiązku" katolika, wyczuwam w tych wypowiedziach brak wiedzy psychologicznej i nuty fałszu. Nie każdy człowiek ma przymioty św. Andrzeja Boboli, nie każdy człowiek bez warunków podanych wyżej potrafi przebaczyć. Do POCZUCIA KRZYWDY dołączane są ofierze wyrzuty sumienia generowane przez nieprzemyślane słowa katechetów. Odnoszę wrażenie, że większym zrozumieniem kapłani ogarniają sprawców krzywdy niż OFIARY. W przypowieści o SYNU Marnotrawnym, to nie ojciec szukał w świecie syna, ale SKRUSZONY syn przyszedł do czekającego na niego ojca. Ogólna uwaga - brak akcentowania w homiliach aktów ZADOŚĆUCZYNIENIA