Co lubi Papież - czyli o hobby Franciszka

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
Leszek Śliwa

Stroni od komputera. Zapytany o internet żartu­je, że może zacznie serfować w nim na emeryturze. Jako kardynał używał elektrycznej maszyny do pi­sania. Wszystkie listy przychodzące pocztą elektro­niczną drukowały i wręczały mu jego sekretarki.

Większość dawnych sąsiadów, jeśli już rzeczy­wiście zapamiętała małego Jorge, to raczej nie z pił­karskiego boiska. Kojarzono go natomiast z książ­kami, z którymi ciągle chodził. Do dziś czytanie to ulubione zajęcie papieża. Nie ogranicza się jednak do książek teologicznych czy filozoficznych. Jest koneserem literatury pięknej. "Boską Komedię" Dantego Alighieri i "Narzeczonych" Alessandra Manzoniego przeczytał cztery razy. Uwielbia wier­sze Friedricha Holderlina, prekursora romantyzmu niemieckiego.

Chętnie czyta też powieści Fiodora Dostojewskiego oraz pisarzy argentyńskich - Leo­poldo Marechala i zwłaszcza Jorge Luisa Borgesa, z którym osobistą znajomość bardzo sobie cenił. Zamiłowanie do muzyki klasycznej zawdzięcza matce. W każdą sobotę o godzinie 2.00 po południu wszystkie dzieci rodziny Bergoglio gromadziły się z nią przed odbiornikiem radiowym. Radio de Estado (obecnie Radio Nacional), czyli stacja pań­stwowa, emitowało wówczas opery. Przed każdą ładniejszą lub ważniejszą arią mama prosiła dzieci, żeby uważnie słuchały. - Czasem trochę się roz­praszaliśmy, ale mama szybko przywoływała nas do porządku. Na przykład podczas opery "Otello" mówiła: "Uważajcie, bo teraz właśnie ją zabija" -wspomina ze śmiechem papież. Z dzieciństwa po­został mu nawyk słuchania muzyki poważnej w ra­diu. Zapytany o ulubiony utwór odpowiada jak nie lada meloman: - Uwertura koncertowa "Leonora" Ludwika van Beethovena pod dyrekcją Wilhelma Furtwanglera, którego uważam zresztą za najlep­szego interpretatora zarówno niektórych symfonii Beethovena, jak i dzieł Richarda Wagnera.

Z dzieł malarskich najbardziej ceni "Białe Ukrzy­żowanie" Marca Chagalla. Do kina już nie chodzi, ale gdy był dzieckiem, rodzice zadbali o to, by po­znał neorealizm włoski i nie opuścił żadnego fil­mu z Anną Magnani i Aldo Fabrizim. Z nowszych ffilmów duże wrażenie zrobiła na nim "Uczta Ba-bette" z 1987 roku, a w młodości bardzo lubił fil­my muzyczne z Titą Merello, sławną argentyńską tancerką tanga. Papież uwielbia tango i jest jego znawcą. - Z pierwszego etapu rozwoju tanga naj­bardziej ceniłem orkiestrę D'Arienzo i, jako śpie­waków, Carlosa Gardela, Julia Sosę i Adę Falcón, a z drugiego etapu kompozytora Astora Piazzollę i śpiewaczkę Amelitę Baltar - mówi. Franciszek jest także zapewne pierwszym w historii papieżem, który potrafi tańczyć tango, aczkolwiek robił to tyl­ko w młodości. - A jeszcze bardziej lubiłem tańczyć milongę - dodaje. Milonga to odmiana tanga z wy­raźniejszym i żywszym rytmem. Kilkunastoletni Jorge Mario chodził na tańce ze swoją dziewczyną. Znajomość zakończyła się, gdy odkrył kapłańskie powołanie.

Papież poza czytaniem i słuchaniem muzyki nie ma obecnie jakiegoś specjalnego hobby. W dzie­ciństwie zbierał znaczki. Umie też gotować, ale ta umiejętność nie jest rezultatem kulinarnej pasji. - Po piątym porodzie mama była przez pewien czas częściowo sparaliżowana. Potem wyzdrowiała, ale wcześniej musieliśmy sobie, ja i moje rodzeństwo, jakoś radzić. Wyglądało to tak, że wracaliśmy ze szkoły i mama dyrygowała: "Wsadź do garnka to, a na patelnię włóż tamto". W ten sposób wszyscy nauczyliśmy się gotować - opowiada papież.

Nie jest jednak prawdą, że jako kardynał sam przygotowywał sobie posiłki. - Nie miałbym na to czasu. Tylko kiedy pracowałem na jezuickiej uczel­ni w San Miguel, gotowałem studentom w niedzie­lę, bo wtedy kucharka miała wolne - opowiada. Zapytany, czy gotuje dobrze, odpowiada ze śmie­chem: - Do tej pory jeszcze nikogo nie otrułem.

Sam najbardziej lubi owoce, sałatki i kurczaka. Do obiadu czasem wypija szklaneczkę wina.

Zapytany o znajomość języków obcych zastrze­ga, że może mówić raczej w czasie przeszłym, bo nie używając obcego języka, wychodzi się z wprawy. Poza hiszpańskim włada bardzo dobrze językiem włoskim. Dobrze mówi też po francusku i niemiec­ku, nieco słabiej po angielsku. Świetnie zna dialekt piemoncki, którego - podobnie jak literackiego ję­zyka włoskiego - nauczył się od dziadków (rodzice rozmawiali z nim wyłącznie po hiszpańsku).

Stroni od komputera. Zapytany o internet żartu­je, że może zacznie serfować w nim na emeryturze. Jako kardynał używał elektrycznej maszyny do pi­sania. Wszystkie listy przychodzące pocztą elektro­niczną drukowały i wręczały mu jego sekretarki.

Piłka nożna

Wolny czas ojciec papieża często spędzał w klu­bie sportowym San Lorenzo de Almagro, gdzie grał w koszykówkę. To zainteresowanie "odziedziczył" po nim syn, który jako nastolatek też uprawiał ten sport. Całą rodziną grywali natomiast w karty i chodzili na mecze piłki nożnej. Ulubiony przez papieża klub Atletico San Lorenzo de Almagro zo­stał utworzony w 1908 roku przez salezjanina, księ­dza Lorenzo Massę. Pozwalał on grać chłopcom z dzielnicy w piłkę na dziedzińcu tego samego ora­torium, w którym ćwierć wieku później poznali się rodzice papieża. Salezjanie zawsze wychowywali przez sport i ksiądz Massa, tworząc klub, pragnął kształcić po katolicku młodzież z Almagro. Jorge Mario Bergoglio nie dlatego jednak był kibicem tej drużyny. Po prostu rodzice mieszkali wcześniej w tej dzielnicy, a stadion znajdował się między ulicami Inclan i Las Casas, stosunkowo niedaleko ich nowego mieszkania. San Lorenzo to po polsku św. Wawrzyniec. Kibice nazywali swą drużynę Los Santos (Święci), Los Cuervos (Kruki) albo El Ciclón (Cyklon). Klub jest jednym z najsilniejszych w Ar­gentynie, 13 razy zdobywał mistrzostwo kraju.

Franciszek najcieplej wspomina mistrzostwo z 1946 roku. - Wtedy jeszcze wszyscy chodziliśmy na mecze, nawet moja mama. Byłem na każdym meczu w tamtym sezonie. Gol Pontoniego, który zadecydował o mistrzostwie, zasługiwał na Nagro­dę Nobla - wspomina Ojciec Święty w książce "Je­zuita". Przyznał jednak, że potem już rzadziej cho­dził na mecze. - To były inne czasy. Wtedy na sę­dziego krzyczało się co najwyżej "kreatura", "bez-wstydnik" albo "sprzedawczyk". Ma się to nijak do tych wyzwisk, które można usłyszeć na stadionach teraz - śmieje się papież. Jego ulubionym zawod­nikiem był wspomniany Rene Pontoni, środkowy napastnik, wielka gwiazda argentyńskiej piłki lat czterdziestych. Z młodszej generacji piłkarzy cenił Alberta Federica Acostę, zwanego "Beto". - Kiedy kończyłem karierę w 2003 roku, podarowałem mu (arcybiskupowi - przyp. L.Ś.) swoją koszulkę, a on mi powiedział: "Czemu przestajesz grać, teraz już nikomu nie strzelimy gola" - wspomina "Beto".

W internecie można znaleźć zdjęcie legitymacji "socio", czyli członka klubu, numer 88 235, wysta­wionej w 2008 roku dla Jorge Maria Bergoglia. Nie oznacza to jednak "kibicowskiej aktywności" Ojca Świętego w ostatnich latach. Po prostu klub San Lo-renzo de Almagro świętował w 2008 roku stulecie założenia. Z tej okazji ówczesny arcybiskup metro­polita Buenos Aires odprawił uroczystą Mszę św. Na pamiątkę od władz klubu otrzymał wtedy legi­tymację członkowską. Jest więc tzw. socio honorlfi-co, czyli członkiem honorowym.

Po wyborze kibica numer 88 235 na Stolicę Pio-trową klub stał się niesłychanie popularny. - Co chwilę ktoś dzwoni i pyta o papieża - śmieje się tre­ner zespołu Juan Antonio Pizzi, były reprezentant Hiszpanii. W niedzielę 17 marca 2013 roku jego ze­spół zagrał mecz ligowy z drużyną Colón Santa Fe w specjalnych koszulkach z niewielkim portretem nowego papieża na piersi. San Lorenzo wygrał 1:0. Dwa dni później, podczas inauguracji pontyfikatu, na placu św. Piotra w Watykanie kibice San Loren-zo powiewali flagą klubową z podobizną papieża.

Fragmenty pochodzą z książki "Franciszek. Papież z końca świata", która ukazała się nakładem jezuickiego Wydawnictwa WAM i "Gościa Niedzielnego".

>>ZDOBĄDŹ WŁASNY EGZEMPLARZ<<

Kto był najważniejszym człowiekiem w życiu papieża Franciszka?

Co to jest milonga i dlaczego uwielbiał ją młody Jorge?

Co stało się 21 września 1953 r.?

Jakie są ulubione książki i filmy Franciszka?

Skąd wzięły się oskarżenia o kolaborację podczas dyktatury wojskowej w Argentynie?

Franciszek, pierwszy papież o tym imieniu, jest także pierwszym w historii papieżem spoza Europy i Bliskiego Wschodu oraz pierwszym papieżem jezuitą. Mówi się, że jego wybór oznacza dla Kościoła przełom. Zrozumiałe więc, że cały świat, chce się dowiedzieć o nim jak najwięcej.

Dzięki tej książce poznasz życie Franciszka, odkryjesz fakty, o których do tej pory pisano niewiele lub nie pisano wcale.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co lubi Papież - czyli o hobby Franciszka
Komentarze (5)
IB
~Iga Brzezińska
22 listopada 2019, 09:25
Wie może ktoś czy Papież czytał "Władcę Pierścieni"? Gdzieś czytałam, że umieszcza odniesienia z trylogii w swoich kazaniach, czy to może być prawda?
K
Krzysztof
19 kwietnia 2013, 22:53
Do Obcego Z Twoich postów widać, jak bardzo źle się tu czujesz. Krytykujesz Boga za to, że dał nam TEGO Papieża? Istotnie jesteś obcy. Wróć więc do swoich albo przemyśl dobrze Ewangelię (Mt 11,16-19): "Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili. Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny."
S
Słaba
14 kwietnia 2013, 23:29
Z nowszych filmów duże wrażenie zrobiła na nim "Uczta Babette" z 1987 roku Dobrego obiadu! ;-)))
M
maria
14 kwietnia 2013, 21:35
Bardzo mi się podoba Papierz Franciszek! Urzekająca jest Jego prostota.
M
Medo
14 kwietnia 2013, 20:38
kochany jest :)