Cud na Tour de Pologne? Czesław Lang: Zadzwoniłem do Marcina Zielińskiego prosząc o modlitwę, zaufałem Maryi
Od 29 lipca do 4 sierpnia trwała 80. edycja kolarskiego wyścigu Tour de Pologne. Czesław Lang, były kolarz a obecnie organizator imprezy w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" opowiedział o niezwykłej sytuacji, jaka zdarzyła się po makabrycznym wypadku Fabio Jakobsena, gdy wszyscy myśleli, że nie żyje. Kiedy jednak okazało się, że kolarz przeżył, Lang powiedział: "Głęboko wierzę w to, że był to cud".
Koszmarny wypadek na Tour de Pologne
Czesław Lang został zapytany przez Marcina Jakimowicza, czy śni się mu po nocach wypadek Holendra Fabio Jakobsena z 2021 roku. Jego rodak Dylan Groenewegen zablokował mu wówczas drogę, w wyniku czego Jakobsen pędząc z prędkością 80 km na godzinę uderzył w barierki i wyleciał w powietrze.
- Nie, nie śni mi się ta sytuacja, ale bardzo często do niej wracam. Déjà vu. Dokładnie ten sam śląski odcinek trasy i znów wypadek… Kraksa pokazywana była na całym świecie. Bardzo brzydki wypadek. Myślałem, że Jakobsen nie żyje. Tak mówili świadkowie – odpowiedział Lang.
- W mediach społecznościowych też pojawiały się informacje o jego śmierci… - zauważył Jakimowicz.
- Znów śmierć? Trauma wróciła… Nikt nie był pewien, czy Jakobsen przeżyje. Rokowania były fatalne. Doskonale pamiętam te chwile, te nerwy i te modlitwy. Holender bez znaku życia przewieziony został do szpitala Świętej Barbary w Sosnowcu. Sytuację utrudniało to, że trwała pandemia i nie można było go odwiedzać. Czuliśmy się sparaliżowani – wyznał organizator TdP.
- „Stan bardzo krytyczny” – usłyszeliśmy. Przez półtorej godziny czekaliśmy z żoną i lekarzem drużyny przed wejściem do szpitala. Wyszedł lekarz i powiedział: "Niestety nie daje znaków życia. Raczej nic nie da się zrobić". Trudno sobie wyobrazić, co działo się w mojej głowie: organizatora, dyrektora, który po raz drugi przeżywa podobną traumę... Przytłaczająca odpowiedzialność, setki pytań i wątpliwości, które bombardowały mnie zewsząd. O co chodzi? Po 20 minutach lekarz wrócił: "Naprawdę nic nie możemy już zrobić".
Czesław Lang: "Nie miałem wątpliwości, że to cud"
- I wtedy rozpoczęliśmy szturm modlitewny. Zadzwoniłem do przyjaciół, między innymi do Marcina Zielińskiego (przyjaźnimy się od lat), prosząc o modlitwę. Zaufałem Maryi. Po kolejnych 20 minutach lekarze powiedzieli: „Stało się coś przedziwnego. Jakobsen wraca do życia!”. Nie miałem wątpliwości, że to cud. Byliśmy wzruszeni jak dzieci. Zrobiono rezonans i chociaż wypadek wyglądał koszmarnie, okazało się, że kręgosłup jest cały, głowa nie jest uszkodzona (choć cała twarz była zmasakrowana, założono na niej około 130 szwów, a szczękę zrekonstruowano między innymi dzięki przeszczepowi kości z miednicy), nie ma krwiaków. Chłopak będzie żył! – mówił Czesław Lang.
- Głęboko wierzę w to, że był to cud. To właśnie dlatego przy kolejnej edycji Tour de Pologne u katowickich dominikanów spotkaliśmy się na uwielbieniu, by podziękować Bogu za Jego interwencję. Gdy o tym opowiadam, za każdym razem jestem wzruszony. Cuda się zdarzają, jestem o tym przekonany. Modlitwa była w tym czasie dla mnie ogromną siłą, wsparciem, umocnieniem – dodał były kolarz.
Źródło: gosc.pl / tk
Skomentuj artykuł