Czy żony powinny być poddane swoim mężom?

(Fot. sxc.hu)
ks. Tomasz Kot SJ

Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, pouczenie św. Pawła: żony niechaj będą poddane swym mężom (Ef 5, 22) – wzbudza opór wielu słuchaczy. Nic dziwnego. Nasza wrażliwość naznaczona jest walką o równouprawnienie kobiet, staraniem się o zniesienie wszelkich dyskryminacji. Trudno zatem przyjąć bez zastrzeżeń te słowa św. Pawła, które z pewnością niejeden mąż cytował swojej żonie, by uzurpować sobie dominację.

Niektórzy, próbując ocalić św. Pawła, twierdzą, że zalecenie to jest nie tyle częścią jego własnego przesłania, ile elementem współczesnej mu kultury – dziś zdecydowanie anachronicznym. Czy zatem należy to zalecenie św. Pawła traktować jako nieaktualne, podobnie jak to wzywające niewolników, by byli posłuszni swym panom? A może myśląc w ten sposób, zbyt łatwo rezygnujemy ze zrozumienia tego, co św. Paweł chciał powiedzieć o małżeństwie? Pozostawiając na boku ewentualne uprzedzenia wobec samego sformułowania "być poddanym", warto przyjrzeć się szerzej temu, co św. Paweł pisze o relacjach między chrześcijańskimi małżonkami.

Poddani w bojaźni Chrystusowej

DEON.PL POLECA

Zanim św. Paweł nakazał żonom, by były "poddane mężom", najpierw wezwał wszystkich chrześcijan, aby byli sobie wzajemnie poddani (por. Ef 5, 21). Dotyczy to wszystkich wierzących, bez wyjątku, więc także małżonków: mąż i żona mają być sobie wzajemnie poddani. To wezwanie burzy zasadniczo potoczne wyobrażenie o podporządkowaniu. Gdy mówi się bowiem o kimś, że jest poddanym, zakłada się jednocześnie dominację kogoś innego.

Spontanicznie myślimy o relacjach hierarchicznych, w których ktoś przewodzi i ktoś inny jest mu posłuszny, w których ktoś jest ważniejszy od innych. Wezwanie do wzajemnego poddania wydaje się zatem sprzeczne samo w sobie, bo wszyscy, którzy się stosują do wyznaczonego w ten sposób porządku, są jednocześnie poddanymi i przełożonymi. Jedynym zwierzchnikiem chrześcijanina jest Chrystus. Tylko Jemu każdy wierzący jest winny posłuszeństwo, bo to właśnie oznacza tradycyjnie w Biblii słowo "bojaźń".

Można by zatem powiedzieć, że wszyscy chrześcijanie są równi. Nikt nie jest ważniejszy, nikt nie jest mniej ważny. Każdy ma takie same prawa. Najlepiej wyraża to List do Galatów, mówiąc o nowym porządku: Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (3, 28).

Zastanawiające jest jednak to, że św. Paweł, tak bardzo świadomy równości wszystkich ludzi w nowym porządku stworzenia przyniesionym przez Chrystusa, wraca do tradycyjnie współczesnego mu modelu małżeństwa, wzywając żony, by były poddane swym mężom. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać sprzecznością albo brakiem odwagi wyciągnięcia konkretnych wniosków z tak rewolucyjnego na owe czasy twierdzenia. Skoro w nowym porządku nie ma już mężczyzny ani kobiety, czyż nie byłoby naturalne stwierdzenie, że również w małżeństwie nie ma różnic pomiędzy mężem a żoną?

Może właśnie przed takim zbyt szybkim wnioskiem św. Paweł chciał ustrzec swoich słuchaczy? Owszem, Chrystus zniósł podziały i dyskryminacje na tle rasowym, ze względu na płeć czy status społeczny. Nie zniósł jednak różnicy, która sprawia, że kobieta jest kobietą, a mężczyzna mężczyzną, że małżeństwo jest możliwe jedynie jako bliskość odmienności. Postulat równości czy równouprawnienia wszystkich ludzi z jednej strony broni przed wyzyskiem i dyskryminacją jednych przez drugich.

– Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne członki. Jeśliby noga powiedziała: «Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała» – czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: «Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała» – czyż nie należałoby do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył [różne] członki, rozmieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem są wprawdzie liczne członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko powiedzieć ręce: «Nie jesteś mi potrzebna», albo głowa nogom: «Nie potrzebuję was». Raczej nawet niezbędne bywają dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze. [...] Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie powstało rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem. Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki (1 Kor 12, 13-22. 24-26).

Kobiecy dar tworzenia więzi

Wzajemne poddanie oznacza zatem nie tyle dominację i hierarchiczny porządek, ile więź tworzącą jedność wspólnoty uczniów Jezusa. Zupełnie inaczej w takim razie można zrozumieć nawoływanie św. Pawła, by żony były poddane swym mężom. Nie chodzi tu o posłuszeństwo i podporządkowanie, ale o taki stosunek do męża, który ma na uwadze dobro całego małżeństwa. Mając zaś w pamięci przytoczoną wyżej metaforę ciała, troska o dobro małżeństwa ma na uwadze dobro i rozwój obu małżonków (w szerszym kontekście całej rodziny, czyli także dzieci) przy jednoczesnym uwzględnieniu ich odmienności.

Nasza wrażliwość oczekiwałaby jednak, że św. Paweł nie tylko żonom będzie zalecał bycie poddanymi, ale również tego samego będzie wymagał od mężów. Przecież budowanie udanego małżeństwa nie może być zadaniem tylko jednego z małżonków. Tymczasem św. Paweł nic nie mówi o poddaniu mężów. Tak jakby właśnie od kobiet oczekiwał wnoszenia do małżeństwa spoiwa, które sprawia, że jest ono odrębnym organizmem. Być może właśnie to kobieta ma szczególną zdolność do tworzenia więzi i właśnie przez traktowanie męża jako swojego nowego punktu odniesienia pomaga mu opuścić własnych rodziców. To dzięki właściwej postawie żony mąż dorasta do bycia w pełni głową rodziny.

Mąż na wzór Chrystusa

Dlaczego jednak św. Paweł twierdzi, że mąż jest głową żony (Ef 5, 23)? Można by znowu wszystko wytłumaczyć ówczesnymi uwarunkowaniami społecznymi, według których - przynajmniej z punktu widzenia prawnego -to właśnie mąż reprezentował małżeństwo. To on miał prawo głosu i reprezentowania rodziny. Argumentacja św. Pawła nie jest jednak czysto kulturowa czy socjologiczna.

Warto jednak zaznaczyć, że ta ofiara ma bardzo konkretny cel. św. Paweł jasno przypomina, że chodzi w niej o świętość żony. To ona powinna być głównym celem wysiłków i wyrzeczeń męża. Robiąc rachunek sumienia, mąż-chrześcijanin powinien się pytać, czy jego żona jest święta, chwalebna i nieskalana. Przypomniany w taki sposób cel ofiarnej miłości męża pozwala na wyciągnięcie dwóch bardzo konkretnych wniosków.

Po pierwsze, żona nie może wymagać od męża poświęcenia się dla spełnienia innych celów, choćby takich jak utrata sił i zdrowia dla zapewnienia dobrobytu. Podobnie też mąż, który spala się dla zaspokojenia różnych potrzeb żony, nie biorąc pod uwagę jej świętości, nie kocha jej tak jak Chrystus.

Oczywiście dobrze należy pojąć, co oznacza tutaj świętość żony. Chrystus wydał siebie samego, "aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny" (por. Ef 5, 27). Mało zrozumiałe jest dziś dla nas stwierdzenie, że mąż powinien tak kochać żonę, by stała się ona "chwalebna". Nie zdradzimy biblijnego tekstu, tłumacząc ten przymiotnik bardziej zrozumiale jako "godną uznania", "godną szacunku", "wspaniałą", "promieniejącą". świętość, o którą powinien starać się mąż dla żony, daleka jest od obrazu zaniedbanej męczennicy. Przypomina raczej kobietę piękną i spełnioną.

Trudne przymierze

Mówiąc o chrześcijańskim małżeństwie, o jego pięknie, o miłości małżonków, nie wolno zapominać o tym, że jest to droga trudna. Przynajmniej tak trudna jak ta, którą podjął Chrystus, by uświęcić swój Kościół. Także taki wniosek należy wyciągnąć z porównania, które św. Paweł przytacza, by mówić o relacjach między małżonkami. Na nic się zda mówienie o ofiarnej miłości męża, o oddanej mu żonie, o wzajemnym poddaniu i byciu jednym ciałem, jeśli zapomni się o tym, że cała wizja wytyczona przez św. Pawła zakłada jako ostateczny punkt odniesienia "bojaźń Chrystusa" (por. Ef 5, 21).

Bez wspólnego czerpania ze źródła, którym jest Bóg i Jego przymierze z ludźmi, bardzo łatwo z Pawłowej wizji chrześcijańskiego małżeństwa można uczynić utopijną ideologię. Wówczas słowa Apostoła, nierzadko wyrwane z kontekstu, mogą służyć jako podstawa do wykorzystania jednego z małżonków (choćby tłumacząc "poddanie żony" w kategoriach niewolnictwa) lub do usprawiedliwienia niepodejmowania trudów małżeństwa. Łatwo jest w pełni oddać się mężowi, który odzwierciedla swoją postawą Chrystusa. Gdy jednak brakuje mu wiele, pokusa rezygnacji z budowania z nim małżeńskiej więzi jest ogromna. Nie tak rzadko można usłyszeć zrezygnowane głosy:

"Po nim (po niej) nie można się już spodziewać niczego dobrego"; "Gdyby choć trochę przypominał Chrystusa, to co innego, ale poddać się takiemu człowiekowi – nie ma mowy!". A przecież Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5, 8).

W takim razie stosunek Chrystusa do swojego Kościoła - który ma być modelem dla chrześcijańskiego małżeństwa – daleki jest od kontraktu polegającego na doskonałości obu stron. Przypomina raczej ryzykowną inicjatywę obdarzenia miłością kogoś, kto może odpowiedzieć nawet wrogością. Może się zdarzyć, że na małżeńskiej drodze jedynie wiara w przemieniającą moc Boga pozwala wytrwać do końca. Zwątpienie zaś w powodzenie małżeństwa lub możliwość przemiany współmałżonka jest właściwie zwątpieniem w samego Boga.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy żony powinny być poddane swoim mężom?
Komentarze (41)
OI
ot i cała prawda
10 kwietnia 2015, 22:07
buhaha - żony poddane mężom ----buhaha. Ale mi się humor poprawił po przeczytaniu tych "mądrości". Współczesna żoną jest PANIĄ i sama o sobie decyduje, zarabia, prowadzi samochód, jest lepiej wykształcona i w większości przypadków zaradniejsza i mądrzejsza od męża. Kobiety zdobyły swoje prawa wyłącznie dzieki emancypacji i feminizmowi, a nie kościołowi.
WP
wiecej prawdy
10 kwietnia 2015, 23:27
Kosciol nigdy nie poparl kobiety w jej dazeniu do rownouprawnienia. Wprost przeciwnie,rzucal jej klody pod nogi. I byloby tak do dzisiaj gdyby ruchy swieckie nie wymusily na KK innego stanowiska. Kobiety absolutnie nic nie zawdzieczaja Kosciolowi. To czym jestesmy dzisiaj zawdzieczamy znienawidzonym przez KK feministkom.
R
ryba
10 kwietnia 2015, 23:45
Nie zgodzę się. Kościół popiera kobietę w jej równouprawnieniu, choć robi to w ślimaczym tempie. Natomiast niektórzy ludzie Kościoła i za tym tempem nie nadążają, wciąż głosząc tezy o posłuszeństwie żony mężowi.
T
tt
10 kwietnia 2015, 21:45
No i to jest właśnie argument przeciwko "pasowaniu" na świętych. Wiadoma jest rzecz, ze wielu z nich mówiło rzeczy od których współczesnemu człowiekowi robi sie niedobrze. Za 100 lat sie okaże, ze współcześni swieci to tez nierozgarniete dziwolągi.
R
ryba
10 kwietnia 2015, 22:26
Nie obrażajmy świętych! A święty Paweł, pomimo tego, co zdarzyło mu się pisać o kobietach, to naprawdę gigant duchowy i wspaniała postać.
U
uno
10 kwietnia 2015, 23:22
Wybacz, ale zaden facet, ktory tak pisze o kobietach nie zasluguje na miano "giganta duchowego". To mogl powiedziec tylko facet zagrozony w swojej meskosci. Chrystus nigdy by czegos takiego nie powiedzial.
R
ryba
10 kwietnia 2015, 23:32
Na pewno nie był to facet zagrożony w swej męskości! Był po prostu człowiekiem swojej epoki. A to, co dotyka naszą wspólczesną wrażliwość, raczej nie obrażało ówczesnych chrześcijanek. Wręcz przeciwnie, dla nich to  był krok ku podmiotowemu ich postrzeganiu, ku szanowaniu ich praw w świecie, który się z nimi raczej nie liczył. A  św. Paweł, nie obalając ówczesnych struktur społecznych, nagle mówi mężom, żeby liczyli sie z żonami. Problem w tym, że dziś czasem w Kościele broni sie tych strukur, choć one straciły juz rację bytu.
10 kwietnia 2015, 20:36
A czy nie można po prostu - zamiast bronić tych słów Pawła, dziś nie do obrony - uznać, że święty był  organicznony czasem, w którym żył, ówczesną mentalnością, i że dziś akurat to zalecenie nie ma sensu?
R
ryba
10 kwietnia 2015, 20:45
Właśnie. Tyle, że z niewiadomych powodów, Pawłowe zalecenia dotyczące niewolników ludzie Kościoła czytają według klucza kulturowo-historycznego, a te dotyczące żon często uważają za uniwersalne.
Z
Zew
10 kwietnia 2015, 21:39
A moze po prostu święty był ograniczony.... Zostawmy w spokoju uwarunkowania kulturalne.
S
serio
10 kwietnia 2015, 23:32
Bo KK tak naprawde nie jest Chrystusowy. To Kosciol Sw. Pawla.
11 kwietnia 2015, 07:59
Otóż to. Coś w tym jest. Paweł był prozelitą - trzeba mu wybaczyć, ale niekoniecznie ślepo stosować się do jego zaleceń.
R
ryba
10 kwietnia 2015, 20:21
Obserwuję na stronach katolickich dziwny wysyp artykułów o poddaniu żony mężowi, męskiej władzy w rodzinie, męskim liderowaniu etc. Czyżby skutek uboczny mody na tzw.męskie grupy w Kościele? To na tym ma polegać budowanie męskiej tożsamości? Na władzy?
CM
czarna morwa
9 kwietnia 2014, 12:45
Przy okazji kanonizacji Jana Pawła II, którego uwielbiamy, ale jakoś tak pobieżnie słuchamy, warto, byśmy sobie poczytali, co pisał o wzajemnych relacjach małżeńskich w "Mulieris dignitatem". Jakoś to nie współgra z tym, co nam serwują różni katoliccy publicyści piszacy o poddaniu żony mężowi.
A
Ala
15 września 2012, 22:22
Prof.Krystian Wojaczek,teolog moralny i duszpasterz rodzin: Wobec utrzymujących się z jednej strony przekonań, również w kręgach katolickich, o podporządkowaniu żony mężowi i skrajnie różnych rozwiązań feministycznych, szczególnie aktualny staje się List Jana Pawła II do kobiet "Mulieris dignitatem". W numerze 24 tego listu papież wskazuje, jako zadanie ewangelizacyjne upowszechnianie poziomej relacji małżeńskiej, w której małżonkowie są sobie wzajemnie poddani. Por. Ef 5,21. "Chodzi tu o tzw. poziomość relacji małżeńskiej, czyli taki układ, w którym ani mąż, ani żona nie dominują. Tekst Mulieris dignitatem odwołuje się do Ef 5,21-32 i komentuje ten fragment. Papież wskazuje, że do jego poprawnego rozumienia kluczowy jest werset 21: Poddani bądźcie sobie wzajemnie... Ukazuje też szerzenie tej idei jako novum ewangeliczne i zadanie chrześcijan we współczesnym świecie, w którym położenie kobiety pozostawia wiele do życzenia. Jest to pierwsza oficjalna wykładnia tego fragmentu przez Magisterium. Na gruncie polskim np. J. Pulikowski stoi na stanowisku "pochyłości" relacji małżeńskiej, czyli dominacji męża. "
H
hahahahaha
15 września 2012, 21:11
 Poddane????hahahahaha 
jazmig jazmig
1 września 2012, 13:49
niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!  Powyższe resume św. Pawła wystarcza za wszystko. Po co dodatkowe wodolejstwo?
B
brawo
1 września 2012, 13:11
No bardzo pieknie, tylko Ks Kot zapomniał powiedzieć jednej najważniejszej rzeczy: przez wiele wieków ten cytat był uzasadnieniem dal ludzi kościoła i dla kościoła jako takiego, żżądania rzeczywistego poddaństwa kobiet w małżeństwie. Przypomnieć należy żywiołowy sprzeciw Kosioła wobec nadania kobietom praw w rozumieniu kodeksu cywilnego czy prawa do głosowania. akoś nikt tego wtedy nie chciał odczytywać w "duchu ks. Kota" a wręcz przeciwnie. To, że obecna ((przynajmniej w naszej cywilizacji) pozycja kobiet jest tak jaka jest, to zasługa rewolucji obyczajowej XIX i XX w. którą kościół postrzegał jako zagrożenie, nie dostrzegając równocześnie ogromu cirpień jakie "pawłowe " słowa wywierały na lisy milionów kobiet. Wypadało by udeżyć sie w piersi, a nie wyaracać kota" do góry ogonem, że Paweł to powiedział a równocześnie nie powiedział... Popieram!!! To kobiety same wywalczyły prawa jakie obecnie mają. Absolutnie nie jest to zasługą kościoła. Kościół walczył z emancypacją, właśnie powołując się na Pawłowe słowa. Wielkie uznanie dla kobiet, które jako pierwsze zaczęły   walkę o równouprawnienie kobiet.
A
a
1 września 2012, 13:04
Przecież nie można tych słów odrywać od historycznego kontekstu. To jak odróżnić te przykazania, które trzeba uznawać niezależnie od kontekstu historycznego od tych, które są od tej perspektywy zależne? I kto o tym decyduje? W dokumencie Papieskiej Komisji Biblijnej o nauce moralnej Biblii jest o tym mowa.
R
rozum
1 września 2012, 13:00
Żony powinny być poddane swoim mężom! Mężowie zaś (kochający swe małżonki jak własne ciało) poddanym im żonom nie pozwolą uczynić krzywdy. W zdrowej katolickiej rodzinie, głową powinien być kochający mąż i ojciec. Dlaczego patologię uznajesz za wzór godny do naśladowania? Niestety niektórzy nie wyobrażają sobie zycie bez patologii.
K
KOBIETA!
1 września 2012, 12:55
 O czym ten artykuł właściwie jest?  Małżeństwo to NIE JEST  jakieś poddaństwo jednej osoby względem drugiej. Nie wyobrazam sobie, że ja JAKO KOBIETA  jestem  jakąś poddaną męża. To po prostu jest NIEWYOBRAŻALNE!!!!!!! To byłby koniec małżeństwa. Kobieta  TO NIE JEST COŚ GORSZEGO (choć niektórzy tak uważają do tej pory), kobieta ma na równi prawo z mężczyzną, z mężem. Jeśli kościół progaguje jakieś poddaństwo kobiet w małżeństwie, to niech się nie dziwi, że spada ilość ślubów kościelnych.
W
Weronika
1 września 2012, 12:15
Czy takie pisanie komus cos daje?? Rece opadaja ,jakie to oderwane od zycia! Dla kogo to???  Takich bredni nawet nie ma na rekolekcjach dla malzonkow. Nie dziwie sie niektorym,ze boja sie malzenstwa,jesli w taki sposob jest przedstawiane. Dzieki Bogu ,ze sa jeszczze inni ksieza,ktorzy inaczej mowia o malzenstwie,aczkolwiek wiele nie moga o nim wiedziec. To jakies fruwanie w oblokach,wiec prosze zejsc na ziemie i zobaczyc realne problemy malzonkow i tak dac im Boga aby umieli przejsc wszeelkie kryzysy.
K
Kasia19
1 września 2012, 10:56
 "Gdzie widzisz patologię? Mowa o zdrowej rodzinie, w której panuje miłość..." Niestety ale tam gdzie ktoś rządzi ( szczególnie facet) tam nie ma miłości 
SC
sługa Chrystusa
30 maja 2011, 15:52
poddanie mężowi to po prostu kolejny przejaw katolickej "wolności", która polega głównie na tym, aby się podporządkowywać. No właśnie, nie ma człowieka, który nie byłby podporządkowany komuś lub czemuś. Chrześcijańsstwo to świadomy wybór Chrystusa, aby nie być podporządkowanym pieniądzowi, władzy, alkoholowi....
T
Teresa
30 maja 2011, 11:57
Zwróćcie państwo uwagę na wyraz poddane, nie mylić z : podane[czytaj bierz co chcesz i kiedy przyjdzie ochota].Oczywiście ,że powinny akceptować przewagę fizyczną mężczyzn[czasem gabaryty się odwracają,ale to nie oznacza przewagi kobiety w związku], niemniej sądzę, iż zawsze powinny dążyć do niezależności finansowej, od początku małżeństwa sprawiedliwie ustalać czyja to szczoteczka do zębów, a przede wszystkim zgrabnie posługiwać się nożem i widelcem, siekierą i śrubokrętem oraz telefonem[aby nie zaniedbać przeglądu w dobrym warsztacie samochodowym. Zanim zostaną żonami powinny ustalić w jakim kierunku podąża narzeczony i czy środki jakimi się w tym  posługuje są odpowiednie.
30 maja 2011, 11:33
poddanie mężowi to po prostu kolejny przejaw katolickej "wolności", która polega głównie na tym, aby się podporządkowywać.
30 maja 2011, 11:32
Przecież nie można tych słów odrywać od historycznego kontekstu. To jak odróżnić te przykazania, które trzeba uznawać niezależnie od kontekstu historycznego od tych, które są od tej perspektywy zależne? I kto o tym decyduje?
P
potrzebuję cię bo kocham
30 maja 2011, 09:59
prawdziwa miłość małżeńska zawsze działa nade wszystko w wolności i w jednej drużynie choćby przeciwko całemu światu; stwarzając nowa rodzinę musi współmałżonek fizycznie, psychicznie i duchowo odłączyć się od swych rodziców by stworzyć zdrowy mechanizm nowej rodziny i żyć tak aby przede wszystkim podobać się Bogu, nie zdradzić przysięgi małżeńskiej  a rodziców kochać z wolnej stopy nie pozwalając im na wtrącanie się do swego małżeństwa i wywieranie wpływów i pamiętać z szacunkiem że żona ma być matką ... BÓG-współmałżonek-dzieci-rodzice-koledzy i przyjaciele i reszta
ŻP
żona poddana ale nie służąca
30 maja 2011, 09:32
Powołaniem męża jest miłością ochronić żonę przed całym światem, przed nią samą, gdy bładzi, a nawet przed tym strasznym potworem, którym bywa on sam. Nawet gdy cały świat jest przeciwko niemu, żona, choć nie poprze zła, ale stanie po stronie męża, wesprze go i zachęci, a o jego wadach powie tylko Bogu.
L
leszek
30 maja 2011, 00:00
Przecież nie można tych słów odrywać od historycznego kontekstu. W przeciwnym razie - tak jak autor tego artykułu - trzeba się wdawać w dziwne konstrukcje aby dowieść, że "poddaństwo" nie jest "poddaństwem" w rozumieniu potocznym, ale "poddaństwem" jakiegoś szczególnego rodzaju, W świecie greckim kobieta była w ogóle pozbawiona wszelkich praw publicznych. W świecie rzymskim pozycja kobiety była lepsza, ale także podrzędna względem mężczyzny. Chrystus nie był rewolucjonistą, nie przyszedł na świat w celu obalenia istniejących państw, społeczeństw czy struktur prawnych. Analogicznie Paweł, jedyne co przecież kategorycznie ządał to zerwanie z pogaństwem. Jeśli Paweł mówił "żony niech będą poddane" to mówił, że chrześcijańskie małżeństwo jest także "normalnym" małżeństwem w rozumieniu ówczesnego systemu prawnego czy obyczajowego. Chrześcijaństwo dodaje do tego wymiar sakramentalny. Tylko tyle i aż tyle. Zona chrześcijańska jest taką samą żoną, jak inne żony w ówczesnym społeczeństwie. Dzisiaj przecież te sprawy wyglądają inaczej. Wymiar sakramentalny jest ten sam, gdyż ustanowił go Chrystus, ale kontekt społeczny i prawny się zmienił, dzisiaj norma jest równość praw i obowiązków małżonków.
S
sybelius
29 maja 2011, 23:23
No bardzo pieknie, tylko Ks Kot zapomniał powiedzieć jednej najważniejszej rzeczy: przez wiele wieków ten cytat był uzasadnieniem dal ludzi kościoła i dla kościoła jako takiego, żżądania rzeczywistego poddaństwa kobiet w małżeństwie. Przypomnieć należy żywiołowy sprzeciw Kosioła wobec nadania kobietom praw w rozumieniu kodeksu cywilnego czy prawa do głosowania. akoś nikt tego wtedy nie chciał odczytywać w "duchu ks. Kota" a wręcz przeciwnie. To, że obecna ((przynajmniej w naszej cywilizacji) pozycja kobiet jest tak jaka jest, to zasługa rewolucji obyczajowej XIX i XX w. którą kościół postrzegał jako zagrożenie, nie dostrzegając równocześnie ogromu cirpień jakie "pawłowe " słowa wywierały na lisy milionów kobiet. Wypadało by udeżyć sie w piersi, a nie wyaracać kota" do góry ogonem, że Paweł to powiedział a równocześnie nie powiedział...
K
kemot
29 maja 2011, 22:30
Co to znaczy "poddana"? Czy nadal obowiazuje jakaś pańszczyzna, czy coś w tym rodzaju? Mamy XXI w. i RÓWNOUPRAWNIENIE płci, czy się to komuś podoba, czy nie!!!!!! "Poddanie" o jakim pisał Paweł nie miało nic wspólnego z pańszczyzną za to bardzo dużo z miłością. Równouprawnienie nie ma tu nic do rzeczy. Mężczyzna i kobieta mają równe prawa ale różnią się. Różne też role wyznaczył kobiecie i mężczyźnie Bóg. Mamy się uzupełniać a nie wchodzić w swoje role. 
K
kemot
29 maja 2011, 22:16
Żony powinny być poddane swoim mężom! Mężowie zaś (kochający swe małżonki jak własne ciało) poddanym im żonom nie pozwolą uczynić krzywdy. W zdrowej katolickiej rodzinie, głową powinien być kochający mąż i ojciec. Dlaczego patologię uznajesz za wzór godny do naśladowania? Gdzie widzisz patologię? Mowa o zdrowej rodzinie, w której panuje miłość...
29 maja 2011, 21:58
Żony powinny być poddane swoim mężom! Mężowie zaś (kochający swe małżonki jak własne ciało) poddanym im żonom nie pozwolą uczynić krzywdy. W zdrowej katolickiej rodzinie, głową powinien być kochający mąż i ojciec. Dlaczego patologię uznajesz za wzór godny do naśladowania?
Bolesław Zawal
29 maja 2011, 21:32
Proponuję wykreślić 4/5 Bibli i wszystko będzie bardzo współczesne, tylko czy dobre tego nie wiem! Raczej też nie chcę się dowiedzieć.
L
lemka
29 maja 2011, 21:12
 Co to znaczy "poddana"? Czy nadal obowiazuje jakaś pańszczyzna, czy coś w tym rodzaju? Mamy XXI w. i RÓWNOUPRAWNIENIE płci, czy się to komuś podoba, czy nie!!!!!!
Leonina
9 listopada 2009, 10:03
Żony powinny być poddane swoim mężom! Mężowie zaś (kochający swe małżonki jak własne ciało) poddanym im żonom nie pozwolą uczynić krzywdy. W zdrowej katolickiej rodzinie, głową powinien być kochający mąż i ojciec.
N
nomad
9 listopada 2009, 06:30
Poddaństwo? Wydaje mi się, że dzisiaj dysponujemy o wiele szerszym zasobem słów do określenia wzajemnych ról małżonków. "Poddaństwo" -  to słowo kojarzy się przede wszystkim z jednostronną (dobrowolną lub nie) zależnością jednych ludzi od drugich. Takie rozumienie prowadzi do wniosku, że jedna stona MA PRAWO do bycia decydentem a druga MUSI być jedynie posłuszna. Mądrzy ludzie, mądrzy małżonkowie modyfikują sobie słowo "poddaństwo" tak aby ich wspólne życie nie było ciągłym pasmem nieporozumień, złości i upokorzeń. Mąż jako jedyny dyrektor firmy o nazwie "Małżeństwo Sp. z o.o." to dzisiaj przeżytek, dzisiaj małżeństwo to firma kierowana jedynie przez równoprawną Radę Nadzorczą, w skład której wchodzą Mąż i Żona. Zależność obojga można zobrazować słowami: beze mnie nie ma Ciebie, bez Ciebie nia ma mnie - ja jestem Tobą a Ty mną. Coraz więcej ludzi rozumie (dzięki Bogu) małżeństwo właśnie w taki sposób a przejawem tego jest, między innymi, odchodzenie od bezsensownego podziału prac domowych na kobiece i męskie oraz wszelkich podziałów, które narzuca niezbyt mądra tradycja.
6 listopada 2009, 20:17
Podstawowym problem jest to jak mężowie patrzą na to "poddaństwo". Moim zdaniem poddnaństwo pawłowe wyraza sie poprzez służbe dla dobra drugiej osoby. Mąż powinien wspierać żone w trudnych sytuacjach. Wiąże się to z potrzebą dialogu i uznania cudzych potrzeb. Czasami poddaństwo jest mylone z dyktatem. "Bo ja wiem lepiej". To już nie jest poddaństwo, lecz dyktatura w małżeństwie.
T
tereska
5 listopada 2009, 20:17
 Jak wszystko w naszej wierze tak i zalecenia św. Pawła są niedoścignionym ideałem dla większości małżeństw.[po habilitacji to już tylko świętość z małżeństwa] Funkcje płci zacierają się,ludzie wyrastają z rozchwianych,zdemoralizowanych, skrzywionych środowisk.Potrzeba dużo czasu aby to się zmieniło.Daj Boże każdej mądrego,uczciwego,głęboko wierzącego,opiekuńczego i wyrozumiałego męża,żeby jeszcze umiał tańczyć...i dobrze prowadził przez życie.   A tak- trzeba brać sprawy w swoje ręce,męczyć się brakiem zrozumienia,w końcu rozstać dla dobra ciala i ducha. Zawsze walcz kobieto w słusznej i Bożej sprawie,nie odpuszczaj.Albo Bóg albo wyjazd z domu.Bóg cię zbawi- mąż nie.
B
boko
5 listopada 2009, 16:07
" Niektórzy, próbując ocalić św. Pawła, twierdzą, że zalecenie to jest nie tyle częścią jego własnego przesłania, ile elementem współczesnej mu kultury - dziś zdecydowanie anachronicznym." Sądzę ,że takie podejście do tekstu św. Pawła może stwarzać kłopot. Uważam, że  do wielu fragmentów Pisma można by zastosować to uwarunkowanie kulturowe, to jest ogromny i długi temat który mnie wciąż nurtuje. Czytając takie (zresztą dobre teksty) mam wątpliwość czytając np.".....postawę ....jaką Chrystus zajął wobec Kościoła." Przecież kiedy żył Chrystus nie było Kościoła i On też nie myślał o Kościele tak jak my lub jak to zorganizował św. Paweł.