Czystość przedmałżeńska - przykry obowiązek?
Na początku krótko o nas… Ona 21 lat, on 22. Zaczęliśmy być ze sobą w liceum i od tego czasu minęło już ponad 4,5 roku. Niedawno stwierdziłem, że warto zrobić krok w przód i zaręczyliśmy się.
A teraz trochę tego, czym mało kto się już pochwali tak chętnie: tak - zdarza nam się sprzeczać; nie - nie jesteśmy aniołkami bez grzechów; tak - żyjemy jak wszyscy ludzie, mamy znajomych wierzących, niewierzących, po prostu różnych. Jesteśmy normalnymi ludźmi, tak jak i Ty. I normalną sprawą jest dla nas, że czekamy ze współżyciem do ślubu. Jeśli już zaczęliśmy od takiej normalności, to może i czystość przedmałżeńską trochę uprościć?
Opowiem Wam, jaka historyjka przyszła mi do głowy, gdy przyjacielowi miałem wytłumaczyć, dlaczego jestem na tyle "pokręcony", żeby poczekać do ślubu. "Wyobraź sobie, że dostałeś pod choinkę wielkie pudełko Snickers’ów. Jaka pojawia się pierwsza myśl? Zjem je wszystkie! No i? Pierwszy baton - pycha, drugi - też dobry, trzeci - może być, a jaki jest efekt końcowy? Godzinę i pudełko później leżysz trzymając się za brzuch i przez najbliższe parę lat nie spojrzysz na batony." No to teraz przejdźmy do czystości przedmałżeńskiej - posmakujesz wszystkiego na raz - to poczujesz przyjemność, ale tylko na początku. A potem? Już masz dość. A co jeśli Twój związek opiera się tylko na seksie? Dopowiedz sobie sam… Za to jak trochę poczekasz - zaczynasz dostrzegać, jaką wartość to wszystko dla Ciebie ma- Twój związek, druga osoba, prawdziwa miłość.
Nie jest łatwo, ale nie jesteśmy sami
Chociaż całą sprawę można uprościć do pudełka Snickers’ów, to jeśli chodzi o przełożenie teorii na praktykę, to sprawa przestaje już być taka łatwa… Fakt, że teraz dajemy radę wcale nie był jedną decyzją i ‘już’. A dzisiaj, gdy jesteśmy zaręczeni, mogę powiedzieć tylko jedno- jest jeszcze trudniej. A jakie były nasze początki?
Zaczynając być ze sobą, jako para nastolatków, nie byliśmy ludźmi myślącymi o jakimkolwiek czekaniu do ślubu. No bo po co? Do tego środowisko, w którym się obracaliśmy, nas w tym utwierdzało. Marta co tydzień słyszała od znajomej w szkole pytanie: "No i co - już to zrobiliście?". Oj tak, początki rzeczywiście nie należały do najłatwiejszych. Warto tu wspomnieć o pewnym wyjeździe. Mieliśmy wtedy po 17 i 18 lat. Po pół roku bycia ze sobą- świata poza sobą nie widzieliśmy. Jako, że byliśmy tam sami, nic nie stało na przeszkodzie, żeby nasza bliskość przerodziła się w coś więcej. Nie wiem, czy wyobrażacie sobie, co może być w głowach młodziaków w takim momencie. Rezultat mógł być tylko jeden. Ale tutaj Was zaskoczę! Bo mimo, że byliśmy blisko, to zachowaliśmy naszą czystość. Teraz, gdy upłynęło już trochę czasu, jesteśmy ogromnie wdzięczni za to, że nie byliśmy tam sami, ale czuwał nad nami nasz Anioł Stróż.
Parę miesięcy później, na zwykłych szkolnych rekolekcjach usłyszeliśmy świadectwo dwójki młodych ludzi o tym, dlaczego warto wytrwać w czystości. To był moment przełomowy. Niby nic wielkiego nie powiedzieli, a tymczasem był to dla nas szok. No bo jakim cudem oni wytrwali i jeszcze mówią, że to jest dobre? Kolejnym, jeszcze większym szokiem była propozycja Marty, żebyśmy my także poczekali do ślubu! Długo się nie zastanawiając, zakochany po uszy, zgodziłem się.
To był też moment, w którym rozpoczął się proces naszego nawrócenia. Chodziliśmy wówczas na tzw. ‘20-ki’- Msze Św. w kościele jezuitów. To tam Pan Bóg - w kazaniach o.Grzegorza Kramera - zaczął coraz bardziej do nas docierać. Wcześniej obydwoje byliśmy wierzący, ale co to za wiara, jeśli polegała tylko na odklepaniu Mszy w niedzielę i święta, a zupełnym braku akcji w tym wszystkim? Ja tu mówię o początku żywej wiary, w którym pojawia się pragnienie Pana Boga.
Im więcej Pan Bóg od Ciebie wymaga, tym więcej chce Ci ofiarować
Jak jest dziś? Nie jest łatwo wytrzymać w czystości, ale ufamy, że to jest dobre. Mocno pracujemy nad naszym związkiem. Każdego dnia uczymy się miłości do siebie. Dużo dają nam wspólne rozmowy, również te z naszymi przyjaciółmi, spotkania w duszpasterstwie i wspólna modlitwa. To jest nasz wkład w to, jak jest. Ale tak naprawdę to, że wciąż zachowujemy czystość, jest łaskę daną nam przez Pana Boga.
To, co otrzymaliśmy od Boga przekracza wszystko, co można sobie samemu wypracować. Dzisiaj po 4,5 roku, potrafię sobie wyobrazić jak bardzo kruchy byłby nasz związek, gdybyśmy oparli go na współżyciu. A jaki jest? Przede wszystkim jest pełen zrozumienia. To ‘czekanie’ niesamowicie nas umocniło. I co chwilę słyszymy od innych, że wyglądamy jakbyśmy się ciągle na nowo w sobie zakochiwali. Czystości przedmałżeńskiej nie traktujemy jako przykry obowiązek czy prawo, które trzeba wypełniać. Pan Bóg jest wymagający, ale to wynika z Jego Miłości do nas. Bo im więcej ON od Ciebie wymaga, tym więcej chce Ci ofiarować. A te dary już teraz widać. Warto tutaj podkreślić, że w związku, do którego zaprosiliśmy Pana Boga, obydwoje się nawróciliśmy. Niedzielny obowiązek zamienił się w ciągłe oczekiwania na spotkanie z Panem.
Kiedyś w jednej z rozmów z nami Ojciec Grześ powiedział: "Nie można budować na człowieku. Ludzie są słabi i można się na nich zawieść. Trzeba budować na Jezusie." Wtedy tego nie zrozumieliśmy, ale dziś wiemy, że budujemy solidne fundamenty pod wspólne życie i rodzinę, którą planujemy niedługo założyć.
Wyślij świadectwo| Chcemy Was zaprosić do złożenia świadectwa, że miłość i wierność ma sens. Że ma sens, aż do takiego stopnia, że warto poczekać z oddaniem całego siebie ukochanej osobie do ślubu. Mówiąc krótko, prosimy Was o przesłanie świadectw, które będą odpowiedzią na pytanie: "Dlaczego z seksem warto poczekać do ślubu?" | Więcej informacji i formularz znajdziesz tutaj
Skomentuj artykuł