"Drabina Jakubowa" łączy światy. Niepełnosprawni są jak anioły

Fot. Wikimedia

- Niepełnosprawni mogą być bliżej Pana Boga, bo oni mają do czynienia z krzyżem na co dzień. Ktoś, kto bierze udział w walce na ringu, bije się i ma większe szanse, żeby zostać dobrym bokserem, niż ktoś, kto nigdy na ten ring nie wszedł - mówi ks. Łukasz Mikołajczyk z "Drabiny Jakubowej".

Niepełnosprawni to aniołowie

Kamil Babuśka: Dlaczego niepełnosprawnych można utożsamiać z aniołami?

Ks. Łukasz Mikołajczyk: - Gdy obserwujemy naszych przyjaciół w "Drabinie Jakubowej" to widzimy, że są trochę inni. My jesteśmy bardzo sprawni w jednych dziedzinach, w innych to jednak oni są sprawniejsi od nas. Niepełnosprawni są naprawdę mocni w relacjach, również w duchowych.

DEON.PL POLECA

My nieraz tracimy naturalną łatwość na spotkanie z Panem Bogiem. Nasi podopieczni mają zupełnie inaczej, bo zachowują tę zdolność.

Aniołowie to w potocznym myśleniu przemiłe istoty. Niepełnosprawni, mimo że tak są określani, to są tacy jak wszyscy, czyli z wadami i zaletami.

Można powiedzieć, że niepełnosprawni są bliżej Pana Boga?

- Nie ma dwóch jednakowych osób niepełnosprawnych i nie robiłbym z tego żadnej, wielkiej zasady. Jednak kiedy spoglądam sobie np. na mojego ostatniego podopiecznego, którym się zajmowałem w wolontariacie, to mam nadzieję, że jak stanę przed bramami nieba, to on tam będzie czekał na mnie i pomoże mi się tam dostać.

Niepełnosprawni mogą być bliżej Pana Boga, bo oni mają do czynienia z krzyżem na co dzień.

Ktoś, kto bierze udział w walce na ringu, bije się i ma większe szanse, żeby zostać dobrym bokserem, niż ktoś, kto nigdy na ten ring nie wszedł.

"Drabina Jakubowa" dla niepełnosprawnych

"Drabina Jakubowa” – to biblijne nawiązanie. W jaki sposób ta nazwa odzwierciedla waszą misję, posługę?

- Ta nazwa to skojarzenie. Nasi podopieczni są trochę aniołami z innego świata. Z drugiej strony jest Jakub, który może przypominać naszych wolontariuszy, którzy przeżywają nieraz swoje dramaty, mają swoje cierpienia, są zagubieni.

Ta drabina, która stoi na ziemi, jest dostępna dla Jakuba, zagubionego człowieka, który z aniołami sięga do nieba. Można powiedzieć, że "Drabina Jakubowa" łączy światy. My, wolontariusze przyjaźnimy się z naszymi podopiecznymi.

Kim są wasi podopieczni? W jakim wieku?

- Przyjmujemy praktycznie wszystkich, nie mamy ustalonych granic wiekowych, to rodzice decydują o swoim dziecku sami. W praktyce nasi podopieczni są w wieku pomiędzy 20-40 lat.

"Drabina Jakubowa" istnieje już od bardzo dawna, chociaż nie zawsze pod tą nazwą. Mamy więc też podopiecznych, którzy z organizowanych przez nas m.in turnusów korzystają już od wielu lat.

Rekolekcje i opieka. Co chcecie przekazać tą działalnością swoim podopiecznym?

- Nasi podopieczni nie mają takich samych możliwości dotarcia np. do kościoła czy uczestniczenia w jakimś duszpasterstwie jak osoby zdrowe. Nieraz doświadczają także "niepełnosprawności społecznej". Człowiekowi, który np. nie ma pełnosprawnych przyjaciół, ciężko jest wytłumaczyć, jak należy traktować drugą osobę.

Mimo to, powinniśmy traktować naszych podopiecznych tak jak każdego innego człowieka, czyli nie robić z nich dużych dzieci. Wymaga tego od nas szacunek.

Co roku rekolekcje mają inny charakter, inny temat, ale cierpienie i krzyż zawsze się przewijają, bo niepełnosprawni niosą ze sobą to doświadczenie.

Czego dzisiaj najbardziej potrzebujecie, czego wam brakuje?

- Sukcesem i porażką każdego projektu jest w pierwszej kolejności człowiek. "Drabina Jakubowa" potrzebuje ludzi. Moim największym marzeniem jest to, żeby ludzie otwierali serca dla naszych podopiecznych z niepełnosprawnościami, żeby znajdowali dla nich czas.

Co roku poszukujemy wolontariuszy. Mamy 350 podopiecznych na naszej liście osób, które chcą przyjechać w wakacje na turnus i to dla nich trzeba co roku znaleźć 350 wolontariuszy. Nie jest to łatwe zadanie. Ci, którzy już raz "weszli" w wolontariat, kończą studia, zaczynają pracę, zakładają rodziny.

Sami szkolimy wolontariuszy, a żeby nim zostać, nie trzeba mieć specjalnych kwalifikacji, może przyjść do nas ktoś "prosto z ulicy".

Poza tym doskonałymi instruktorami okazują się być nasi podopieczni, którzy potrafią nauczyć bardzo wiele nie tylko o pielęgnacji, ale w ogóle o życiu.

Dlaczego więc warto być wolontariuszem w "Drabinie Jakubowej"?

- Od tych ludzi, którzy zaryzykowali i pojechali na wolontariat, dowiaduję się, że przeżyli bardzo intensywne rekolekcje, zdobyli pewność siebie w różnych dziedzinach życia, a dzięki temu łatwiej im było podejmować decyzje.

Przyjaźnie z wolontariatu utrzymują się przez wiele lat, wolontariusze wspierają siebie nawzajem. Dla niektórych wolontariat był miejscem, gdzie znaleźli miłość swojego życia.

Dziennikarz i redaktor Deon.pl, student Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Uwielbia rozmawiać i poznawać świat z innych perspektyw.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Drabina Jakubowa" łączy światy. Niepełnosprawni są jak anioły
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.