Według świętego Pawła, do tej pory wychowywało nas prawo, ale kiedy nastała pełnia czasu, wychowawca przestał być potrzebny. Mojżesz umarł, a przyszedł Chrystus, a z Nim cała łaska, sprawiedliwość i miłość - pisze dominikanin.
Księga Jozuego zaczyna się od takiego zdania:
"Po śmierci Mojżesza, sługi Pana, rzekł Pan do Jozuego, syna Nuna, pomocnika Mojżesza: «Mojżesz, sługa mój, umarł; teraz więc wstań, przepraw się przez ten oto Jordan, ty i cały ten lud, do ziemi, którą Ja daję Izraelitom»". Joz 1, 1-2
Historycznie ten tekst oznacza, że Mojżesz, który do tej pory prowadził naród żydowski do Kanaanu, umarł, więc pojawiła się potrzeba znalezienia nowego wodza, który dopełni dzieła swojego poprzednika. I chociaż to wszystko prawda, to jednocześnie za tym faktem kryje się coś więcej. Co bowiem znaczy, że Mojżesz umarł, a nadszedł czas Jozuego? Otóż okazuje się, że nie ma żadnego Jozuego.
Człowiek, którego nazywamy Jozuem, w ogóle nie pojawia się w Piśmie Świętym. Tym określeniem tłumacze nazwali kogoś, kogo imię brzmi Jeszua, czyli Jezus. W języku polskim pojawiło się imię Jozue, by odróżnić następcę Mojżesza od Pana Jezusa - w hebrajskim zaś nie ma imienia Jozue. Czyli nie ma kogoś takiego, jak Jozue - jest Jezus. Gdybyśmy czytali Biblię po hebrajsku, to wszędzie słyszelibyśmy o Jezusie, a cytowany fragment brzmiałby mniej więcej tak: "Umarł Mojżesz i do sługi jego Jezusa powiedział Bóg: Wstaniesz, przejdziesz przez Jordan (!), weźmiesz cały Mój wybrany lud i wprowadzisz go do Ziemi Obiecanej".
Imię Jeszua po hebrajsku oznacza dokładnie "Bóg zbawia" lub "Bóg wybawiciel, zbawiciel". Jeszcze zaś głębszy rdzeń tego słowa można przetłumaczyć jako "Bóg jest wspaniały". Zanim Bóg okazał się zbawicielem, pokazał się jako wspaniały. Mamy więc przed nami kogoś, kto całym sobą mówi, że Bóg jest niesamowity i wspaniały.
Ważna w tej historii wydaje się także informacja o tym, w ja- kich okolicznościach nastał czas Jozuego-Jezusa. Stało się to, gdy umarł Mojżesz.
Dla każdego Żyda jasne jest, że Mojżesz był najważniejszym prawodawcą Izraela. On otrzymał od Boga na górze Synaj Dekalog zapisany na kamiennych tablicach, a potem na jego podstawie stworzył cały kodeks prawny Izraela ze wszystkimi szczegółowymi przepisami i nakazami. Święty Paweł zaś w Liście do Galatów dokładnie tłumaczy, czym było nastanie czasów Jozuego:
"Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Ga 4, 4-5
Według świętego Pawła, do tej pory wychowywało nas prawo, ale kiedy nastała pełnia czasu, wychowawca przestał być potrzebny. Mojżesz umarł, a przyszedł Chrystus, a z Nim cała łaska, sprawiedliwość i miłość.
Jozue to więc nikt inny jak Jezus. Gdyby się bowiem dokładnie wczytać w Księgę Jozuego, okazuje się, że jest to tekst, w którym chyba w najgenialniejszy sposób została ukryta opowieść o Jezusie. Stary Testament zawiera wiele proroctw i zapowiedzi dotyczących tego, kim będzie Jezus i na czym będzie polegać Jego misja. Gdyby jednak przejść krok po kroku historię Jozuego, to w niej widać życie Jezusa jakby na dłoni. Oczywiście nie chodzi tylko o proste zestawienie, że obydwaj mają te same imiona. Cała historia Jozuego utkana jest szczegółami mówiącymi o Jezusie.
Na przykład w Księdze Wyjścia czytamy, że Mojżesz podczas wędrówki przez pustynię do Ziemi Obiecanej często siadał w Namiocie Spotkania, gdzie spotykał się z Bogiem. Gdy wychodził z Namiotu, twarz jego tak jaśniała od patrzenia w Boże oblicze, od bycia z Nim jak przyjaciel z przyjacielem, że Mojżesz musiał ją zasłaniać, bo światło od niej bijące raziło ludzi wokół. O Mojżeszu mówi się więc, że był najbliższym przyjacielem Boga, że przebywał z Nim w takiej zażyłości, iż jego twarz nabierała Bożych blasków. Gdyby jednak dokładniej przeczytać tę opowieść, okazuje się, że był ktoś, kto z Bogiem żył jeszcze bliżej. Otóż w Biblii napisano, że oprócz Mojżesza w Namiocie Spotkania siedział także jego sługa, Jozue-Jezus. Kiedy więc Mojżesz wychodził z namiotu, Jozue-Jezus w nim zostawał. On nigdzie się stamtąd nie ruszał. Mojżesz zatem rzeczywiście spotykał się z Bogiem, prawdziwie rozmawiał z Nim długimi godzinami, ale był ktoś, kto przebywał z Bogiem znacznie dłużej. Księga Wyjścia podaje:
"Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. Potem wracał Mojżesz do obozu, sługa zaś jego, Jozue, syn Nuna, młodzieniec, nie oddalał się z wnętrza namiotu". Wj 33, 11
Jozue-Jezus ciągle siedział więc w Namiocie Spotkania. Nikt nie widział jego jaśniejącej twarzy, ponieważ on stamtąd w ogóle nie wychodził! Ten człowiek jest obecny przy Bogu znacznie bardziej niż Mojżesz.
Co więcej, gdybyśmy sięgnęli do biblijnego opisu walki Izraelitów z Amalekitami pod Refidim, dostrzeżemy kolejny szczegół pokazujący, kim jest Jozue. Mojżesz podczas tej słynnej walki stał na górze i trzymał ręce nieustannie wzniesione ku niebu. Dopóki bowiem trzymał je w górze, Izraelici tryumfowali, gdy je opuszczał, szala zwycięstwa przechylała się na stronę przeciwnika. Kto jednak był wodzem walczących w dolinie? Nikt inny jak Jozue-Jezus. W dodatku przed rozpoczęciem walki Mojżesz powiedział do Jozuego dość dziwne słowa: "Wybierz sobie mężów i wyruszysz z nimi na walkę z Amalekitami. Ja jutro stanę na szczycie góry z laską Boga w ręku" (Wj 17, 9), czyli:
"Jozue, ty będziesz walczył z Amalekitami, więc wybierz sobie sam mężów walecznych i dzielnych. Ja będę cię wspierał, ale ty przecież będziesz walczył".
Wielu Ojców Kościoła, komentując ten tekst, zastanawiało się, dlaczego Mojżesz tak stawia sprawę. Przecież jako przywódca ludu, jako szef całego tego interesu, to on powinien wybierać wojowników i prowadzić ich do walki. Mojżesz jednak postępuje zupełnie inaczej, co według Ojców Kościoła oznacza, iż Jozue jest kimś większym niż Mojżesz. Prawodawca Izraela stawał jakby bowiem w pokłonie wobec Jozuego i prosił go, by on sam wybrał walczących, bo to on prawdziwie jest wodzem.
Jozue w bardzo wielu fragmentach Księgi Wyjścia i Księgi Liczb opisujących dzieje Izraela w tamtych czasach jawi się jako ktoś, kto nieustannie kręci się przy Mojżeszu, jest bardzo delikatnie obecny, ale jednocześnie znacznie bliżej żyje z Bogiem oraz de facto jest bardziej decyzyjny w wielu sprawach. Jozue wydaje się być postacią poboczną, mocno schowaną, ale liczne szczegóły przekonują o tym, że jest on kimś zupełnie innym, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Ojcowie Kościoła mają na to jedną odpowiedź: Historia Jozuego jest bardzo dobrze zakamuflowaną i niesamowicie opowiedzianą, jedną z najstarszych w Piśmie Świętym opowieści o Jezusie.
***
Tekst pochodzi z książki: "Jestem nikim. Lekcje Jozuego">>
Dlaczego trzeba stać się NIKIM, aby w Twoim życiu nastąpiła zmiana, która przerośnie Twoje oczekiwania? Adam Szustak OP odpowiada na to pytanie, analizując historię starotestamentowego Jozuego. Historię, która okazuje się mówić o czymś zupełnie innym niż się wydaje i stawia dodatkowe pytania:
- Na ile chcesz być panem każdej sytuacji w swoim życiu, a na ile pozwalasz tam panować Bogu?
- Czy odczytujesz, co Bóg mówi do Ciebie, czy też, podobnie jak Baalam, potrzebujesz oślicy?
- Czy jesteś gotowy stać się NIKIM?
Bo tylko wtedy robisz przestrzeń dla Tego, który wszystko może zmienić jednym słowem.
Na potwierdzenie tych tez, Adam Szustak OP po raz pierwszy dzieli się obszernym ŚWIADECTWEM swojego nawrócenia i pełnego zaskakujących zwrotów akcji życia, które dziś nazywa autentycznym doświadczeniem zbawienia.
Jeśli bowiem On znajdzie serce, które będzie Go w tym czytaniu szukało, które będzie nadstawiało swoich uszu na Jego słowa, to On zrobi w nim wielkie dzieła. /Adam Szustak OP/
Skomentuj artykuł