Bóg jest dla wszystkich

(fot. PAP/Adam Warżawa)
Dariusz Piórkowski SJ / DEON.pl

„Oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2, 1-2).

Św. Ignacy Loyola kładzie w Ćwiczeniach Duchowych duży nacisk na powracanie do tych samych treści i poruszeń na modlitwie, by wzmocnić i pogłębić doświadczenie objawiającego się Boga. Powtarzanie to sposób na stopniowe i powolne wnikanie w tajemnicę Boga, który nas nieskończenie przekracza. Tak naprawdę, nie wystarczy nam wieczności, by ją poznać.

Podobną zasadą kieruje się Kościół w liturgii. Każdego dnia, a zwłaszcza w niedzielę, w gruncie rzeczy powtarzamy „to samo”, czyli sprawujemy Eucharystię, która z jednej strony pozostaje niezmienna, a z drugiej zawsze konfrontuje nas z czymś nowym.

Uroczystość Objawienia Pańskiego jest również powtórką Bożego Narodzenia, byśmy bardziej pojęli kolejne aspekty tej tajemnicy. Pamiętamy, że w noc wigilijną aniołowie zaprosili prostych pasterzy, aby udali się do Betlejem i złożyli pokłon Panu. Dzisiaj trzej Magowie, perscy kapłani, ludzie wykształceni, przybywają do Izraela w poszukiwaniu nowego króla żydowskiego. Co więcej, Ewangelista przedstawia Mędrców w niezwykle pozytywny sposób.

DEON.PL POLECA


Św. Mateusz napisał swoją Ewangelię do wierzących, którzy pochodzili spośród Żydów. Z innych ksiąg Nowego Testamentu dowiadujemy się, że mieli oni problemy z przyjęciem pogan do swojej wspólnoty. Pojawiały się napięcia i rozmaite kwasy. Chrześcijanie wywodzący się spośród Narodu Wybranego sądzili, że obcokrajowcy nie powinni być ot tak włączeni do Kościoła, bo nie zachowywali Prawa. Uważali, że skoro poganie nie wysilili się zbytnio, aby otrzymać tak wielkie dary, dlaczegóżby Bóg miał ich wyróżniać za nic?

Nieprzypadkowo więc św. Mateusz umieszcza w swojej Ewangelii tę historię, by podkreślić, że właśnie owi obcokrajowcy, egzotyczni przybysze ze Wschodu, a nie przedstawiciele Narodu Żydowskiego są pierwszymi osobami, które oddają cześć narodzonemu Dziecięciu. Bóg działa bowiem w sposób nieskrępowany. Nie jest ograniczony do żadnych struktur i form’ porusza serca ludzkie niezależnie od ich przynależności do takiego czy innego kraju, i może ich przyprowadzić do siebie różnymi drogami.

Dzisiejsze święto ukazuje również, że Bóg przychodzi do wszystkich, hojnie i z otwartością. Teologia nazywa to darmowością łaski. Bóg nie stawia żadnych warunków wstępnych i obdarza wszystkich bez jakiejkolwiek zasługi. Nie jest tylko dla Polaków czy Amerykanów. Nie jest tylko dla wierzących, którzy związani są z konkretnymi Kościołami, ale objawia siebie każdemu człowiekowi i pociąga go ku sobie. Wyraźnie podkreślają to dzisiejsze czytania.

U Izajasza czytamy: „I pójdą narody do twojego światła, wszystkie narody będą mu służyły”. Św. Paweł pisze, że „poganie już są współdziedzicami”. My również należymy do tych pogan, do których pewnego dnia dotarło światło Ewangelii. Niczym sobie na to nie zapracowaliśmy. Bóg objawił się nam, ponieważ tak Mu się spodobało.

Jednym z najbardziej budujących doświadczeń w czasie mojego pobytu na studiach w Bostonie była możliwość zamieszkania we wspólnocie jezuitów, którzy pochodzili z wszystkich kontynentów. To niesamowite, że ludzie tak różnych języków i kultur mogli gromadzić się na wspólnej Eucharystii, rozmawiać o tej samej teologii, odwoływać się do tego samego założyciela i charyzmatu ignacjańskiego, opowiadać sobie o tych samych świętych.

Czegoś podobnego doświadczyłem przy okazji podróży do innych krajów, które zrazu wydawały się obce i nieznane. Jednak kiedy tylko udałem się do kościoła, od razu poczułem się jakbym był w domu. Dla mnie jest to jakiś szczególny znak obecności Boga i powszechności (katolickości) Kościoła, rozwinięcie tego, co zostało zapoczątkowane już przez trzech Mędrców. Dzięki Chrystusowi, w Kościele istnieje pomiędzy ludźmi jakaś głębsza forma wspólnoty, która pozwala przekraczać różnice kulturowe i językowe. Z pewnością dzisiaj problem adresatów Ewangelii św. Mateusza nie jest już naszym problemem. Ale wciąż mamy trudności z przyjmowaniem innych.

Warto się czasem zapytać, czy nie kierujemy się względem na osobę? Czy nie oceniamy ludzi pod kątem ich pochodzenia, rasy, koloru skóry, języka, sposobu myślenia? Czy potrafimy zaakceptować, że Bóg chce takiej różnorodności na świecie i w Kościele? A może widzimy w niej zagrożenie, skutek jedynie ludzkiego grzechu i odstępstwa? Podobnie jak judeochrześcijanie, czasem możemy również ulegać pokusie, że dzięki wierze jesteśmy lepsi, bardziej uprzywilejowani, czy predestynowani do szczególnych względów Boga.

W dzisiejszej Ewangelii uderzyło mnie również to, że kiedy Mędrcy znaleźli Dziecię, bardzo się ucieszyli. Ta radość jest spełnieniem ich pragnienia i długiego poszukiwania, a zarazem znakiem, że to Bóg stoi za ich przedsięwzięciem. Św. Paweł pisał, że „Bóg jest w nas sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą”.

Często działamy pod wpływem różnych natchnień, chociaż sobie tego nie uświadamiamy. Ewangelia dzisiejsza ukazuje dwa podstawowe rodzaje natchnień, których rozpoznanie pomaga w codziennym rozeznawaniu i poszukiwaniu woli Boga. Św. Mateusz zręcznie kontrastuje je ze sobą.
Pierwsze natchnienie reprezentuje Herod wraz z całą Jerozolimą, który na wieść o pojawieniu się nowego króla żydowskiego wpada w przerażenie.

Lęk i poczucie zagrożenia motywuje Heroda do działania. Najpierw podstęp, pozorna chęć oddania pokłonu Jezusowi, tylko po to, by w końcu targnąć się na życie nowonarodzonego Dziecka.

Z kolei Mędrcy ucieleśniają dobre natchnienie, którego znakiem jest radość oraz hołd złożony małemu Niemowlęciu. Trzej Magowie nie chcą podnieść ręki na Jezusa, lecz klękają przed Nim. Czy to nie dziwne, że upadają na twarz przed małym Dzieckiem? Czy widzą w nim Boga? Z Ewangelii wynika, że znaleźli w Nim kogoś wyjątkowego, króla. Dla nas jednak istotne jest to, że okazują szacunek człowiekowi, i w ten sposób czczą samego Boga.

Czy my chrześcijanie XXI wieku przeżywamy radość z tego, że Bóg przyszedł do nas? Czy doceniamy to, że tej łaski nie zaskarbiliśmy sobie? Czy dostrzegamy ów prosty fakt, że bycie chrześcijaninem to wielka godność i wybranie? Czy z tego powodu chcielibyśmy ofiarować Mu swoje dary? Czy rozpoznajemy w sobie rozmaite poruszenia, które powstają w naszych sercach? I jak na nie odpowiadamy?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg jest dla wszystkich
Komentarze (22)
A
Anna
7 stycznia 2011, 19:51
A może by jednak cos o Verbum Domini...
T
torunianin
7 stycznia 2011, 16:30
Nie, nie istnieje. Prawda jest tylko w RM. Cała reszta trwa w ciemnościach i kłamstwie... Ładny mechanizm obronny:)
AN
A nie jedyne?
7 stycznia 2011, 13:57
O nie - błąd! Czy istnieje jakieś inne katolickie, polskie i światowe radio (to trzeba czytać jako jedno wyrażenie)? Chyba jedyne takie radio to Radio Maryja.
T
torunianin
7 stycznia 2011, 13:33
To jest wytłumaczenie zachowania Anny: „Dzięki pomocy rozumiejących te kwestie ludzi istnieje jedyne katolickie, polskie i światowe Radio Maryja" - fragment reklamy czytanej przez ks. Rydzyka"
L
leszek
7 stycznia 2011, 11:58
a co z VIII przykazaniem ,a co z sądzeniem bliźnich zastanawiasz się czasem nad tym? Realisto, ciekawe, że jak Anna sądzi bliźnich to źle, a jak o. Wiśniewski robi to samo, to dobrze. angel, podaj gdzie i w jaki sposób oraz kogo sądzi o.Wiśniewski, ale konkretnie podaj.
A
angel
7 stycznia 2011, 11:37
a co z VIII przykazaniem ,a co z sądzeniem bliźnich zastanawiasz się czasem nad tym? Realisto, ciekawe, że jak Anna sądzi bliźnich to źle, a jak o. Wiśniewski robi to samo, to dobrze.
G
gos.c
7 stycznia 2011, 11:18
Dziękuję Ci, Anno, za zwiększanie widoczności tekstów o. Dariusza P.
DA
dla Anny
7 stycznia 2011, 10:45
Nie moge obojętnie udawać, że jezuicki Deon nie" sieje nienawiści", w tym na duchownych, biskupów i kościół w Polsce. A o. Dariusz (jak pisał) dostał pracę w Deonie. WIDAC WYRAŹNIE JAKA TO PRACA Wspomagają jezuitów z Deonu (niektórych) też w tym dziele "życzliwi" dla kościoła i duchowieństwa komentatorzy i dziennikarze A może od jutra o. Dariusz spełni z nadzieję Kard. Dziwisza i skupi sie na Verum Domini <a href="http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:SeUTpwW5WWgJ:www.katecheza.kapucyni.krakow.pl/pokazy/dekalog8.ppt+nie+m%C3%B3w+fa%C5%82szywego+%C5%9Bwiadectwa+przeciw&hl=pl&gl=pl&pid=bl&srcid=ADGEESgD3wbKPfJRylZD7ZI8p8OiIm5ZhC7mqqaQ1HrBd9yAlHSZEPtIh-7B43pK5E05Bpx98taBVNB-PwO9t3_xh5FBdG8Tz2BAYxz3fs9r6JD4WKhcuHRhf6dx29J8pCIld7S-A5n9&sig=AHIEtbT4BliIBA9HQcnr9Oy62_uhqwZ--A">http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:SeUTpwW5WWgJ:www.katecheza.kapucyni.krakow.pl/pokazy/dekalog8.ppt+nie+m%C3%B3w+fa%C5%82szywego+%C5%9Bwiadectwa+przeciw&hl=pl&gl=pl&pid=bl&srcid=ADGEESgD3wbKPfJRylZD7ZI8p8OiIm5ZhC7mqqaQ1HrBd9yAlHSZEPtIh-7B43pK5E05Bpx98taBVNB-PwO9t3_xh5FBdG8Tz2BAYxz3fs9r6JD4WKhcuHRhf6dx29J8pCIld7S-A5n9&sig=AHIEtbT4BliIBA9HQcnr9Oy62_uhqwZ--A</a>
A
Ania
7 stycznia 2011, 09:29
Bóg działa bowiem w sposób nieskrępowany. Nie jest ograniczony do żadnych struktur i form’ porusza serca ludzkie niezależnie od ich przynależności do takiego czy innego kraju, i może ich przyprowadzić do siebie różnymi drogami.  :-)
A
Anna
7 stycznia 2011, 09:04
Nie moge obojętnie udawać, że jezuicki Deon nie" sieje nienawiści", w tym na duchownych, biskupów i kościół w Polsce. A o. Dariusz (jak pisał) dostał pracę w Deonie. WIDAC WYRAŹNIE JAKA TO PRACA Wspomagają jezuitów z Deonu (niektórych) też w tym dziele "życzliwi" dla kościoła i duchowieństwa komentatorzy i dziennikarze A może od jutra o. Dariusz spełni z nadzieję Kard. Dziwisza i skupi sie na Verum Domini
R
realista
7 stycznia 2011, 08:54
Dobrze że mamy takiego światłego o. Dariusza, szczególnie z myśli teologicznej. Gdzie tam ks. profesorom i biskupom (w wiekszość z tytułami naukowymi) do ojca. Ale im jakoś zagranica nie zaszkodziła. Zależy co ta sie szuka i co sie ceni. Wystarczy porównać BXVI i ojca - i gołym okiem widac te "światłość i wielkość" o. Dariusza Oj Anno sączysz jad a co z VIII przykazaniem ,a co z sądzeniem bliźnich zastanawiasz się czasem nad tym? pozdrawiam 
A
Anna
7 stycznia 2011, 08:46
Dobrze  że mamy takiego światłego o. Dariusza, szczególnie z myśli teologicznej. Gdzie tam ks. profesorom i biskupom (w wiekszość z tytułami naukowymi) do ojca.  Ale im jakoś zagranica nie zaszkodziła. Zależy co ta sie szuka i co sie ceni. Wystarczy porównać BXVI i ojca - i gołym okiem widac te "światłość i wielkość" o. Dariusza
A
angel
6 stycznia 2011, 17:59
a to z tym się zgadzam, że w Polsce często mamy problem z "obcymi" i innymi. Co prawda, to prawda - mamy problem. Ostatnio znowu nas szkalują w "literaturze"
Dariusz Piórkowski SJ
6 stycznia 2011, 17:20
Pani Elu, a to z tym się zgadzam, że w Polsce często mamy problem z "obcymi" i innymi. My to się potrafimy podzielić i skłócić między sobą. I to jest najgorsze. Nie wiem, co by się stało, gdyby nagle w Polsce pojawiło się tylu obcokrajowców, języków i kultur jak np. w Stanach. Aż trudno to sobie wyobrazić. Zasadniczo jesteśmy społeczeństwem jednolitym kulturowo (poza kilkoma mniejszościami i innymi wyznaniami chrześcijańskimi).  Ale mam wrażenie, że między prostestantami, prawosławnymi i katolikami nie ma jakichś wielkich napięć. Może dlatego, że katolicyzm jest jednak przeważający. Dłuższy pobyt za granicą jest bardzo dobrą lekcją, bo pozwala ujrzeć inne oblicze tego samego Kościoła i spojrzeć z dystansu na nasze problemy, ale też i dobre strony, które posiadamy.  W moim przypadku zarówno lepiej doceniam w Kościele, to co mamy : wiele pięknych tradycji, (oby tylko nie były pustymi rytuałami), niesamowite jest to, że mamy w Polsce tyle wspaniałych i pięknych ikon Matki Bożej, to jest coś unikalnego, wciąż mamy dużo młodzieży w różnych ruchach, rozmaite rekolekcje, w których uczestniczy sporo ludzi świeckich itd. No ale jest wciąż dużo klerykalizmu, pewna pasywność pośród większości wiernych, społeczne zaangażowanie Kościoła pozostawia wiele do życzenia, myśl teologiczna też jest słaba. Ale akurat ta ostatnia sprawa to chyba nigdy nie była naszą mocną stroną.
K
krzycha
6 stycznia 2011, 17:10
Wspomnienie Trzech Medrcow pokazuje rowniez, ze nie tylko wobec Jezusa mozna miec postawe medrca i madrali. Madralami sa ci uczeni w Pismie, ktorych pyta Herod o to, gdzie ma sie urodzic Mesjasz. Maja w zasadzie wszystkie informacje, znaja ksiegi i proroctwa, ale nie potrafia z nich skorzystac - najwyzej podzielic sie informacja. Ale juz podjac decyzje, zaryzykowac, uwierzyc - do tego nie sa zdolni. Zas ci Trzej, nie majac tak pelnej wiedzy jak uczeni w Pismie, jednak znajduja Mesjasza, bo  podjeli decyzje, wyszli ze swojej ziemi, szukali...i znalezli.  W powracaniach do tych samych tekstow, w tej metodzie ciagle na nowo odczytywania Slowa Bozego, o ktorej wspomina na poczatku tego artykulu ksiadz, "rzeczywiscie dziala".
E
ela
6 stycznia 2011, 16:59
A może te wywody sa 'rekolekcjami" skierowanymi do samego siebie? No bo i te osobiste zwierzenia, takie "światowe" .... Powiem Ci droga Aniu, że w moim przypadku ta "światowość" była bardzo pożyteczna. Wspaniałe doświadczenie zobaczyć, poczuć katolicyzm na Zachodzie wbrew temu co czasem czytami i słyszymy w mediach.
E
ela
6 stycznia 2011, 16:56
Drogi Ojcze, nie, nie chodzi mi o anonimowość, ale niechęć a czasem wrogość wbec "innych" w naszym społeczeństwie. Co do anonimowości to faktycznie też np. W Europie Zachodniej jest lepiej, może dlatego, że te wspólnoty są jednak mniejsze, ale jednak samo nastawienie do drugiego człowieka pełni tu istoną rolę.
Dariusz Piórkowski SJ
6 stycznia 2011, 16:04
Pani Elu, kłopot w tym jak rozumieć tę wspólnotę. Bo mnie chodzi o to, że nawet jeśli nie znam tych ludzi za granicą, to jednak jesteśmy razem na Eucharystii. Mam wrażenie, że Pani bardziej chodzi o wspólnotę, która powinna wyrażać się jeszcze w inny sposób, to znaczy, żeby nie była taka anonimowa. Nie wiem, czy to jest możliwe. W tym szerokim sensie jesteśmy ze sobą połączeni (przeszło 1 mld i 100 mln katolików). A  niebie ile nas tam będzie... Więc trzeba się już do tych mas przyzwyczajać na ziemi:)
A
Anna
6 stycznia 2011, 15:50
O. Dariusz na pewno nie chce różnorodności w Kościele i polityce. Dał temu przecież osobiście wyraz opowiadając sie po jednej stronie. Ale o tym już było kilkanaście dni wcześniej. A może te wywody sa 'rekolekcjami" skierowanymi do samego siebie? No bo i te osobiste zwierzenia, takie "światowe" ....
E
ela
6 stycznia 2011, 15:10
"Dzięki Chrystusowi, w Kościele istnieje pomiędzy ludźmi jakaś głębsza forma wspólnoty, która pozwala przekraczać różnice kulturowe i językowe." Tak powinno być, ale niestety, nie zawsze jest. Może w tym innych krajach, gdzie Ojciec bywał to owszem. Zresztą też mam takie doświadczenia. Ale u nas- jest jak jest- niestety. Dzięki za to rozważanie.
A
Anna
6 stycznia 2011, 14:40
Gdybyż o. Dariuszowi mozna było ufac. Niestey dał się juz poznac na Deonie i  na pewno uważa się "za lepszych" od biskupów i innych duchownych na Deonie. Nie korzysta tez np. z posługi BXVI bo dawałby liczne przypisy swoich wywodom i może wtedy byłby bardziej godny zaufania. Chyba też nie jest skromny. Chyba tez te studia i "liczne podróże" zwiodły go troche na manowce. Nie korzysta w tym względzie też z posługi JP2.
E
effa
6 stycznia 2011, 12:37
Bardzo dziękuję za to rozważanie, któe dla mnie jest uzupełnieniem i potwierdzeniem tego, czego dzisiaj doświadczyłam..... Przed wyjściem na Eucharystię przeczytałam refleksję na dzisiejsze Święto O. Żmudzińskiego i z myślą, że przecież jestem ważniejsza niż złoto, kadzidło i mirra....poszłam do Kościoła. Chciałam Bogu złożyć dziękczynienie za to, że dał mi doświadczyć swojej miłości................ Z pierwszego czytania poruszyły mnie, a właściwie przypomniałam sobie mój I-szy teydzień rekolekcji ignacjańskich, gdzie słowa ...." Twoi synowie przychodzą z daleka, a na rękach niesione twe córki" (Iz 60,4b) było dokładnie tym czego wtedy doświadczyłam...........Kiedy właśnie Bóg wlał w moje serce doświadczenia dziecięctwa Bożego............ Mało tego, było to również w zimie i bardzo podobne trudne warunki na drogach.... To, że dojechałyśmy samochodem (byłam z koleżanką) szczęśliwie było dla nas pierwszym znakiem, że Bogu na nas bardzo zależy......... I choć było to już kilkanaście lat temu, to do dzisiaj wracam do tego pięknego doświadczenia...... Dziękuję Ojcu za pytania, a szczególnie to dotyczące godności i wybraniia... Tak, czuję się godym Dzieckiem Boga i odczuwam wybranie. I wiem również , że nie jest to moja zasługa, że otrzymałam łaskę wiary za darmo! Idąc właśnie za poruszeniem mojego serce, chcę właśnie na tym forum oddać Bogu cześć i chwałę za doświadczenie Jego miłości i za wszelkie obdarownie mnie. Dziękuję Ojcoam Jezuitom i wszystkim tym, których Bóg postawił na mojej drodze... Również tych, z którymi mi ciężko i trudno...........bo dzięki nim uczę się postępowania, by nie kierować się wzgędami na osobę..........by uczyć się zarówno tolerancji, ale i stawiania granic......... Pozdrawiam wszystkich w Panu, życząc miłego świętowania.