Bp Ryś: Bóg nie jest w stanie o nas zapomnieć

Bp Ryś: Bóg nie jest w stanie o nas zapomnieć
(fot. shutterstock.com)
bp Grzegorz Ryś

Chrystus Zmartwychwstały objawia nam nie naturę i logikę Sądu, ale Boże miłosierdzie. Tak jakby mówił do nas: zobacz, zabiłeś mnie, lecz przychodzę teraz do ciebie z przesłaniem pokoju, ponieważ chcę, abyś razem ze Mną powrócił do życia.

Kawałek śmierci

Przez wieki zastanawiano się nad znaczeniem Chrystusowego gestu: równoczesnego odsłonięcia ran i wygłoszenia pozdrowienia pokoju. Czy w ten sposób Jezus chce zaświadczyć o realizmie męki drogi krzyżowej, przez którą przeszedł osamotniony? Może chce przekazać prawdę o zmartwychwstaniu człowieka w tym samym ciele, w którym żył w doczesności i został umęczony? A może -tak odpowiada Chrystus w przywołanej średniowiecznej pieśni - świadczy w ten sposób, że rany "zachował na Sąd"? Podejmując tę interpretację artyści tworzyli wyobrażenia scen ostatecznych, na przykład na rzeźbionych portalach kościołów lub na freskach, w których przychodzący na Sąd Jezus pokazuje zgromadzonej ludzkości swoje przebite ręce. Nie jakąś księgę. Nie rejestr naszych przestępstw. Nie zbiór paragrafów. Nawet nie tablice z przykazaniami. Tylko swoje rany!

Jeśli człowiek wmyśli się w tę sytuację, to aż przeszywa go dreszcz. A gdzie Boże miłosierdzie? To przecież będzie nie do zniesienia, zresztą bez przesady - ja tych gwoździ nie wbijałem. Czytałem dekalog i z niego chcę być odpytany... Ale to właśnie średniowieczna wrażliwość religijna przybliża nas do tajemnicy miłosierdzia: Jezus pokazuje swoje rany, które są znakiem złamanego przymierza, zawiedzionej miłości, zdrady popełnionej wobec kogoś najbliższego. Nasza wiara nie jest wiarą w przykazania, ale wiarą w Osobę. Grzech jest raną, jaką tej Osobie zadajemy. Czym innym jest łamać prawo, czym innym łamać serce.

DEON.PL POLECA

Dopóki nie staniemy przed Chrystusem zmartwychwstałym, który odsłaniając przed nami swoje rany, mówi "Pokój wam", póki nie odpowiemy jak święty Tomasz: "Pan mój i Bóg mój" (J 20, 28) i jak święta Faustyna: "Jezu, ufam Tobie" - dopóty nie zrozumiemy, czym jest w chrześcijaństwie grzech, przebaczenie i miłosierdzie. Od tego spotkania jednak uciekamy, bo jest zbyt trudne do zniesienia. Grzech to nie przekroczenie prawa tylko zadawanie śmiertelnego ciosu komuś, kogo kocham, a kto jest gotów w imię miłości do mnie, oddać nawet własne życie... Złamanie paragrafu jest niczym, zawiedzenie największej miłości jest wszystkim.

Grzech to kawałek śmierci. Śmierci zadawanej Bogu. Śmierci zadawanej sobie. Morderstwo Chrystusa jest samobójstwem człowieka. Wystarczy, jeśli z choćby odrobiną uczciwości spojrzysz w siebie, by zobaczyć, ile wielkich wartości, ile czystych intencji, ile pięknych marzeń poumierało w tobie przez grzech! Żeby zafundować sobie od czasu do czasu takie otrzeźwienie zachowałem swój zeszyt sprzed ćwierć wieku, w którym zapisywałem osobiste notatki z kolejnych rekolekcji, jakie przeżywałem w seminarium duchownym przygotowując się do kapłaństwa. Taka lektura boli. W takiej retrospektywie odkrywam, czym jest grzech - śmiercią. Do dziś biorę ten zeszyt do ręki i stoję nad truchłami swoich ideałów, które z czasem w sobie zabijałem. To właśnie wszystkie te pogrzebane nadzieje oglądamy, gdy On wchodzi i pokazuje nam swoje rany.

Karta, pióro i atrament

Najbardziej poruszająca jest jednak interpretacja tego gestu Chrystusa Zmartwychwstałego, którą proponuje święty Antoni z Padwy. Średniowieczny Doktor Kościoła (ogłoszony nim dopiero w wieku dwudziestym) w jednej ze swoich homilii scenę spotkania Jezusa z uczniami kojarzy z tekstem proroka Izajasza, który w części już tu przywoływaliśmy, lecz teraz kładąc akcent na jego ciąg dalszy: "Syjon mówił: »Pan mnie opuścił i Bóg zapomniał o mnie«. Czy może kobieta zapomnieć o swym niemowlęciu? Czy może nie miłować dziecka swego łona? Lecz gdyby nawet ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie! Oto wyryłem cię na moich dłoniach" (Iz 49, 14-16).

"Wyryłem cię na moich dłoniach"! W tłumaczeniu Antoniego i w większości polskich tłumaczeń użyty jest tu czasownik łagodniejszy: "wypisałem cię na moich dłoniach". Bazując na tym Antoni Padewski wskazuje, że aby coś zapisać, potrzebujemy karty, atramentu i pióra. Aby nie zapomnieć o człowieku, Bóg zapisuje imię każdego z nas na swoich dłoniach. Kartą są dłonie Jezusa. Atramentem Jego krew. Piórem - gwoździe.

Bóg nie jest w stanie o nas zapomnieć. Nawet gdyby chciał... Każdego z nas wyrył sobie na dłoniach. By nie zapomnieć. Imię każdego z nas pali Go na rękach. Nieustannie. Na nasze błogosławieństwo, czyli - tłumacząc dosłownie z języka greckiego - na szczęście. Chrystus Zmartwychwstały objawia nam nie naturę i logikę Sądu, ale Boże miłosierdzie. Tak jakby mówił do nas: zobacz, zabiłeś mnie, lecz przychodzę teraz do ciebie z przesłaniem pokoju, ponieważ chcę, abyś razem ze Mną powrócił do życia.

Tchnienie życia

Piękno ewangelii o spotkaniu ze Zmartwychwstałym drzemie w tym, co dzieje się już po samym momencie spotkania i pierwszym szoku uczniów. Święty Marek szkicuje dynamiczny obraz: "Ukazał się jedenastu, gdy byli za stołem, i wyrzucił im brak wiary i zatwardziałość serca, bo nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego - relacjonuje uczeń. - I powiedział do nich: »Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!«" (Mk 16, 14-15). Z kolei święty Mateusz zachowuje obszerniejszy nakaz Jezusa: "Idźcie więc i pozyskujcie uczniów - mówi Jezus do apostołów - we wszystkich narodach! Udzielajcie im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego! Nauczajcie ich, aby zachowywali wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata" (Mt 28, 19-20).

Oto jest Dobra Nowina! Chrystus przywraca do życia tych jedenastu przelęknionych, sparaliżowanych, odgrodzonych od świata mężczyzn. W imię swej miłosiernej miłości daje im szansę rozpoczęcia wszystkiego na nowo i czyni ich godnymi, by o Nim świadczyli. Po tym wszystkim, co sam przeszedł doświadczany ich postawą.

Apostołowie są jak martwi, gdyż razem z całą ludzkość pozostają obarczeni śmiercią Jezusa - zabili Go. Lecz Chrystus przychodzi do nich - jak podaje genialnie święty Jan - by tchnąć na uczniów i tak przekazać im Ducha Świętego (por. J 20, 22). Nie możemy przeoczyć użytego przez ewangelistę czasownika. Owo "tchnięcie" pojawia się wcześniej na kartach Biblii trzykrotnie i zawsze łączy się z obdarowaniem (nowym lub przywróconym) życiem (por. Ez 37, 9; Mdr 15, 11). Oczywiste, fundamentalne skojarzenie nasuwa się jednak samo: "Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia. Odtąd człowiek stał się istotą żyjącą" (Rdz 2, 7).

Bóg powtarza swój stwórczy gest wobec człowieka dokonany na progu istnienia ludzkiego świata za każdym razem, gdy otwieramy się na łaskę nawrócenia, którą przynosi nam w swoim miłosierdziu. Chrystus daje ci tchnienie życia, ty daj się nim napełnić. Spójrz na ręce Jezusa, na Jego bok, na przebite stopy. Nie odwracaj wzroku, tylko zmierz się z prawdą o sobie, która jest zapisana już na zawsze w Jego ranach. Odczytaj w ranach Zmartwychwstałego swoje imię.

Fragment książki bpa Grzegorza Rysia: Skandal miłosierdzia

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Ryś: Bóg nie jest w stanie o nas zapomnieć
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.